Alfreda Baranowska nadal walczy

Mieszkanka wsi nie odpuszcza i toczy batalię o przystanek i podjazdy do posesji. – Przystanek na pętli to bezpieczeństwo szczególnie dla najmłodszych – odpowiada wójtowa

Za sprawą Alfredy Baranowskiej miejscowość Stary Staw stała się bardzo znana. Problemy niewielkiej wioski za Lubieszowem są regularnie opisywane przez media. Tak było z drogą do Starego Stawu i tak jest dziś z np. przesuniętym przystankiem.

– Od zawsze przystanek autobusowy był w centrum wsi, a teraz został przeniesiony do lasu. Kto to wymyślił? – pyta A. Baranowska.

W miejscu dawnego przystanku została położona kostka brukowa i zamontowano ławkę, o której A. Baranowska mówi, że nie wiadomo, dla kogo ona jest. Przekonuje też, że przystanek pod lasem jest niebezpieczny. – Tam jest ciemno, a już zdarzało się, że pojawiał się tam jakiś nagi mężczyzna, o czym informowano policję. Zatoka jest dobra dla kierowców, a nie dla pasażerów – denerwuje się A. Baranowska. – Sam klomb jest ładny. Kwiatki, figurki dzików, tylko dla kogo to jest? – pyta.

Pani Alfreda pokazuje petycję do wójt gminy podpisaną przez większość mieszkańców Starego Stawu. Ludzie podpisali się w niej pod prośbą o powrót przystanku w stare miejsce.

Podczas spaceru po wsi A. Baranowska wskazuje jeszcze na jeden problem. – Część mieszkańców ma wykonane podjazdy do posesji, a część nie. Należy być konsekwentnym i jeśli już robi się połączenia drogi z podwórkami, to u wszystkich – przekonuje pani Alfreda. – Czekam na pismo od gminy w tej sprawie. Nie odpuszczę! – deklaruje.

Izabela Bojko, wójt gminy wiejskiej, w korespondencji z redakcją odpowiada, że obie sprawy były pani A. Baranowskiej wyjaśniane.

– Ale rozumiem, idą wybory, czyli po raz kolejny przyszedł czas na dokuczanie wójtowi, tylko pytam – za co? Za to, że wyremontowałam kompleksowo drogę, na którą mieszkańcy Starego Stawu czekali 20 lat? Za to, że wyremontowałam most na Czarnej Strudze przed Starym Stawem, czy za to, że wybudowałam drogę wewnątrz wsi? A może za to, że mam plan na dalsze uporządkowanie tej wsi? Komu ta krytyka ma służyć? – zastanawia się I. Bojko. – Z drugiej strony zaczynam być dumna z faktu, że mamy problem ustawienia ławki czy lokalizacji przystanku. To oznacza, że udało mi się w niecałe cztery lata załatwić kluczowe problemy, których zamknięcie kosztowało wiele milionów złotych – podkreśla wójtowa.

– Wieś otoczona jest lasem, a długość głównej drogi to ok. 200 metrów. W mieście odległość między przystankami to często więcej niż pół kilometra. Przystanek na pętli to bezpieczeństwo szczególnie dla najmłodszych, ponieważ jeśli autobus zatrzymywałby się tam, gdzie poprzednio, to istniałoby ryzyko wybiegnięcia dziecka pod autobus. Na etapie projektu nikt nie wniósł do niego uwag, jeśli chodzi o lokalizację przystanku, a cała inwestycja jest wykonana i rozliczona zgodnie z projektem – mówi I. Bojko. – Taka lokalizacja się sprawdza. Kierowcy mogą zrobić przerwę na pętli, a pasażerowie w chłodniejsze dni nie muszą siedzieć na przystanku, bo mogą wejść do autobusu i poczekać, aż odjedzie – dodaje.

Co do wjazdów na posesje, to wójt wyjaśnia, że zostały wykonane z tłucznia zgodnie z projektem. – Pani Baranowska pisała do gminy i delikatnie mówiąc bardzo głośno artykułowała swoje niezadowolenie. Gwarantuję, że za każdym razem zostaje, mimo wszystko, fachowo obsłużona – mówi I. Bojko.

Monika Owczarek

 

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

2 thoughts on “Alfreda Baranowska nadal walczy

  • 17 września 2018 at 20:05
    Permalink

    Wyremontowałam , zrobiłam naprawiłam , postawiłam . Czym własnymi rękami ? sama ? , Nie Wójtowo sama tego nie zrobiłaś i nie za swoje ,wiec nie masz prawa tak mówić , zarządzałaś pieniędzmi gminnymi i to było twoim obowiązkiem ,ale co tam skoro gminę traktuje się jak własny folwark , to i można być arogantem . Pani nic nie zrobiła bo pani nic nie ma wszystko jest z podatków ludzi , mieszkańców , pani pensja także ,pani wykonuje i zarządza tylko majątkiem gminnym ,

    Reply
  • 26 sierpnia 2019 at 00:29
    Permalink

    przejeżdżałem rowerem przez te piękną wioskę i jedyne co się zmieniło w ostatnich latach to zagroda u Pani Alfredy z walącego się płotu na przepiękną zagrodę, płot ze 30 000 PLN kosztował a na podjazd zabrakło tych 300 PLN.
    Droga piękna, więc nie wiem czego się czepiać, podjazdy się robi projektując chodniki szanowna Pani B.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content