Kolej się nami nie przejmuje

W miniony piątek redakcja Tygodnika Krąg została zaalarmowana o awarii sieci wodociągowej doprowadzającej wodę do budynków wzdłuż torów kolejowych w Konotopie.

Na miejscu zastaliśmy zdenerwowanych mieszkańców, którzy załamani rozkładali ręce. – Przed południem przyjechał jakiś przedstawiciel PKP i zakręcił zawór z wodą. Powiedział, że jest awaria, po czym zawinął się i pojechał – opowiadał Jan Gołkowski.

Sieć wodociągowa w tej części Konotopu, od studzienki, należy do PKP. Mieszkańcy płacą kolei rachunki za wodę, a ta przekazuje pieniądze gminie. – Te rury to pamiętają Niemców, są naprawdę bardzo stare. Nie pamiętam też, żeby kolej coś w to inwestowała – opowiadał pan Jan.

Widząc przez okno naszą rozmowę z panem Gołkowskim, dołączyła do nas pani Joanna spod 4.
– Mąż cały czas dzwoni na kolej usiłując coś ustalić. Zostawili nas na weekend bez wody, idą święta, a my nic nie wiemy. Muszę przyznać, że w tygodniu już się coś działo, bo było słabsze ciśnienie – wspominała zdenerwowana pani Joanna. Mieszkańcy zgodnie podkreślali, że sposób zakręcenia wody jest nie na miejscu. – Nikt nie powiesił żadnej informacji. Nie uprzedzono nas, żebyśmy przynajmniej mogli sobie wiadra napełnić. Potraktowano nas, jakbyśmy byli bez znaczenia – mówił zdenerwowany J. Gołkowski. Dodawał, że w kolejnych, w sumie dziewięciu domach, wielorodzinnych mieszkają ludzie z małymi dziećmi i osoby chore. – Zostawili nas na lodzie, na zasadzie radźcie sobie, jak chcecie – oznajmił J. Gołkowski.

W kolejnych domach wcale nie było lepiej. Andrzeja Królikowskiego zastaliśmy niosącego wiadro z wodą do mieszkania. Zaprosił do środka. W mieszkaniu była też podpierająca się balkonikiem jego mama Zofia Królikowska.

– Jestem po poważnym wypadku. Mam kłopoty z chodzeniem. Trudno sobie radzę w ogóle, a co dopiero bez wody – opowiadała Z. Królikowska. Syn pani Zosi przyniósł wodę od sąsiada, który ma w ogródku studnię głębinową. – Pomagam sąsiadom, przecież nie odmówię nikomu wody. Przychodzą i nalewamy do wiaderek – mówił Bolesław Zawadzki, pokazując na swoją studnię. Kolejny sąsiad Zbigniew Sanojca machał tylko rękami i zaznaczał, że nie ma siły tego komentować. – Czujemy się, jak mieszkańcy gorszego Boga. Nikt się do nas nie przyznaje. Kolej robi, co chce – żalił się Z. Sanojca.

B. Zawadzki opowiadał, że słyszał o awarii na sieci wodociągowej, która ma być przyczyną zakręcenia wody. – Podobno poszło w ziemię tysiąc kubików i nie wiadomo gdzie. Dla nas najważniejsze, żeby udało się zlokalizować tę awarię i naprawić – stwierdzał pan Bogdan.
Dziś wiemy, że wójt Henryk Matysik chcąc pomóc mieszkańcom zdecydował o odkręceniu zaworu z wodą. Ubytki na sieci wciąż jednak są na poziomie około półtora kubika na dobę.

– PKP jest świadome, że sieć jest w fatalnym stanie. W drugiej połowie roku jest zaplanowane nieodpłatne przekazanie tego kolejowego mienia w Konotopie na rzecz gminy. Dowiedzieliśmy się, że nie mają więc w planach remontów – informuje wójt Henryk Matyski. Podkreśla, że na chwilę obecną nikt nie ma wiedzy, jak ta nitka z wodą przebiega i gdzie mogło dojść do awarii. – Chcemy pomóc ludziom, dlatego z ramienia gminy szukamy przyczyny awarii, jednocześnie oczywiście rozmawiając z PKP. Od piątku jednak moi pracownicy nie znaleźli wycieku wody. Dzisiaj od rana ponownie szukają. Jeżeli im się uda, to jestem gotów to załatać, byle tylko ludzie mieli wodę – zapewnia H. Matysik.

Właściciel tego odcinka wodociągu PKP Nieruchomości z Poznania odesłał nas w tej sprawie do rzecznika w Warszawie. Po rozmowie telefonicznej i dokładnym umiejscowieniu Konotopu na mapie Polski wciąż jednak czekamy na odwiedź w tej sprawie. Rzecznik prasowy PKP SA Paulina Jankowska zapewniła, że zbada sprawę.
Monika Owczarek

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content