Drużyna to nie tylko mecze

Z Rafałem Durasem, wiceprezesem Mieszka Konotop rozmawiamy o wielkiej imprezie, śpiewach w londyńskim autobusie, dalszej walce o sukcesy i atmosferze w drużynie. Poruszamy sprawę pieniędzy i wparcia, bez którego nie byłoby sukcesu

Monika Owczarek: Awans Mieszka to wielki sukces dla drużyny. Nie przyszedł łatwo, od lat się o to staraliście i choć często było blisko, to się nie udawało. Co tym razem zadziałało?

Sebastian Duras: Trzy lata walczyliśmy o upragniony awans. Ciężkie kontuzje czołowych zawodników nam to uniemożliwiły. Niestety mieliśmy też trochę pecha. W końcu udało nam się kilka meczów przed zakończeniem sezonu. Choć pamiętam też miłe chwile podczas pukania do bram okręgówki. Były to mecze pucharowe i wielki finał w Słońsku. Takie chwile jednoczą drużynę. Zmierzyliśmy się w końcu z trzecioligowcem z Gorzowa. Jak to mówią nauka nie idzie w las.

Do tego wyjazdy na obozy sportowe nad morze lub w góry, wspólne wigilie, andrzejki, spotkania to wszystko zadziałało. Kiedy drużyna spotyka się nie tylko na meczach jest to dodatkowych spoiwem. Mieliśmy też szczęśliwie, rok bez większych kontuzji.

Wielką fetę przygotowano dla was w Konotopie. Nie pamiętam tak wielkiej imprezy z takim rozmachem. To mobilizuje do dalszej walki, czy trochę onieśmiela? Jakie są nastroje w drużynie?

Feta i wiele pracy przed jej przygotowaniem. Takie chwile, jak awans trzeba świętować i cieszyć się całym sercem. Dlatego też pomysł z londyńskim autobusem i przejazd przez gminę. Mecz z oldbojami Lecha Poznań, pokaz barmański mistrza Polski, pokaz bokserski w wykonaniu olimpijczyka, pokazy jujitsu i nawet zawodnicy przygotowali mini koncert dla wszystkich.

Takie imprezy mobilizują do tego, żeby dalej walczyć, trenować, być na dobre i złe z drużyną, po to żeby dalej osiągać sukcesy i przeżywać tak niezapomniane chwile. Teraz czeka nas ciężka praca, żeby to wszystko utrzymać. Nastroje mamy bardzo dobre. Już nie możemy się doczekać pierwszego meczu. Przed pierwszym ligowym czeka nas walka pucharowa z sąsiadem Błękitnymi Lubięcin.

Jak piłkarze Mieszka wspominają tę wielką fetę?

Wspomnienia są miłe i pewnie długo będą w naszej pamięci. Niedługo będziemy mogli obejrzeć tę wielką fetę na płycie dvd. Cała drużyna jak i kibice jeszcze o tym mówią, wspominają i chwalą za zorganizowanie tak fajnej zabawy. Nie często przecież przejeżdża przez Konotop autobus cabrio z Londynu:-). Teraz skupiamy się na przygotowaniach do sezonu, który już nie długo.

Czy czujecie wsparcie kibiców, gminy, sponsorów? Czego potrzebujecie, żeby dalej walczyć o sukcesy?

Wsparcie jest ogromne zarówno kibiców jak i wójta, rady gminy oraz sponsorów. W tych czasach ciężko jest coś osiągnąć nie mając pieniędzy. Tak już jest świat stworzony, że za wszystko trzeba płacić. Głównym naszym sponsorem jest Gmina Kolsko. Wójt gminy bardzo angażuje się w życie drużyny Mieszka Z każdym problemem śmiało można się do niego zgłosić i zawsze pomoże. Nie to co w sąsiedniej gminie Nowa Sól.

Bardzo przykro, że panią wójt nie interesuje życie sportowe mieszkańców, skoro nie ma pieniędzy w budżecie na takie przedsięwzięcia. Tymczasem wystarczy pojechać do zaprzyjaźnionej drużyny z Lipin na mecz, żeby zobaczyć, jak ludzie z całej wioski żyją piłką nożną i kibicują swojej drużynie. Nie rozumiem jej działań i współczuję kolegom, że zamiast walczyć na boisku o punkty ligowe muszą zmagać się z brakiem wsparcia pani wójt. Na tym przykładzie wielkie podziękowania za wsparcie dla wójta gminy Kolsko Henryka Matysika oraz wszystkich sponsorów, którzy mniej lub więcej wspomagają nasz klub finansowo. Dziękuję kibicom, którzy mają w tym swój znaczący udział.

To dzięki nim osiągnęliśmy cel zwany okręgówką i będziemy walczyć dalej. Mam nadzieję że pomimo kilometrów, które dzielą mnie od drużyny będę miał siłę, żeby zdobywać z drużyną większe osiągnięcia, żeby dalej dla tych osiągnięć organizować dla piłkarzy obozy sportowe czy spotkania integracyjne, żeby zajmować klubem. Priorytetem również dla mnie jest rodzina: Żona, synek i kolejny w drodze na ten świat (śmiech) więc tego czasu coraz mniej . Ale dziękuje mojej żonie za wsparcie za to, że rozumie moją pasję i zaangażowanie. Jestem wdzięczny, że pozwala mi na to wszystko. Bo tego potrzeba całej drużynie: wsparcia najbliższych, gminy, wójta, sponsorów i kibiców.

Jakie ma Pan plany na drużynę? Co Was teraz czeka?

Przede wszystkim zostać w okręgówce, utrzymać drużynę na tym poziomie i dalej walczyć o sukcesy. Reszta sama przyjdzie. Gdy nie trzeba martwić się o finanse jest to o wiele łatwiejsze. Choć nie ukrywam, że przydałoby się kilku nowych zawodników. Do naszego klubu drzwi są zawsze otwarte, a patrząc na nasze sukcesy możemy każdemu zagwarantować szkolenie, przyjazną atmosferę w klubie, wsparcie zarządu, a rzadko się to zdarza, żeby drużyny były tak zgrane i tak zżyte ze sobą jak nasza. Uważam, że to wszystko razem wzięte składa się na nasz sukces.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content