W Mariankach został uchwalony plan. Koniec, kropka

Gminni radni jednogłośnie przyjęli plan zagospodarowania przestrzennego dla miejscowości Marianki. Co to oznacza w praktyce? Że na terenie, na którym inwestor chciał wybudować kurniki, taka inwestycja nigdy nie zostanie zrealizowana

Decyzja starostwa zezwalająca na budowę kolejnych ośmiu kurników w sąsiedztwie Marianek oraz Konotopu została wydana w 2012 roku po przeprowadzeniu niezbędnych procedur prawnych, jak np. rozprawa administracyjna, na której głos mogli zabierać mieszkańcy.

Zgodnie z procedurami pozwolenie na budowę miało być ważne przez trzy lata. W międzyczasie inwestor zmienił swoje plany i z kurników postanowił zrobić indyczarnię. Obie te kwestie okazały się być największą kontrowersją w sprawie. Zarówno gmina, jak i później kontrolerzy Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego zakwestionowali możliwość dotrzymania terminu rozpoczęcia budowy wytykając nieprawidłowości w działaniu inspektora powiatowego.

Ekspertyzy wykonane na zlecenie gminy dodatkowo pokazały, że w przypadku powstania indyczarni można się obawiać, że w jej okolicy w powietrzu będą przekroczone normy np. dla amoniaku.

W województwie podzielono zdanie gminy oraz mocno skrytykowano pracę PINB. Po miesiącach analizowania sprawy starostwo jednak wygasiło wydane wcześniej pozwolenie na budowę kurników.

Tyle historii, bo najświeższa i najistotniejsza informacja w sprawie wynikła na ostatniej sesji rady gminy Kolsko, która odbyła się 7 maja. Gminni radni jednogłośnie przyjęli plan zagospodarowania przestrzennego dla miejscowości Marianki. Co to oznacza w praktyce?

– Uchwalony plan zgasił warunki zabudowy. I to oznacza, że na tym terenie, o który wnioskował inwestor, kurników nie będzie. Koniec, kropka – mówi wójt gminy Henryk Matysik.

Prace nad przygotowaniem planu zagospodarowania dla Marianek ruszyły zaraz po tym, jak starostwo zakończyło działania związane z wygaszeniem pozwolenia na budowę.

– Urbanista, który pracował nad przygotowaniem planu, zawarł w nim zapisy mówiące o tym, że teren, gdzie potencjalny inwestor chciał wybudować kurniki, będzie przeznaczony wyłącznie do upraw rolniczych – dodaje wójt Matysik.

Inwestor w całej sprawie czuje się poszkodowany, więc na wójta i starostę złożył skargę administracyjną u wojewody lubuskiego. Wójt ze skargą się nie zgadza.
– Pan inwestor uważa się za poszkodowanego, ja to widzę inaczej. Procedura uchwalania planu była zachowana, można było zapoznać się ze wszystkimi dokumentami. Zobaczymy, jakie będzie stanowisko wojewody. Natomiast w mojej ocenie wszystko było zrobione tak, jak stanowią przepisy – mówi wójt gminy Kolsko.

Na kanwie całej sagi związanej z ewentualną budową kurników w Mariankach, którą przerwało przegłosowanie planu zagospodarowania przestrzennego przez radnych, wójt Matysik ma swoje przemyślenia.

– Dostrzegam w tym całym działaniu od samego początku kilka ważnych rzeczy, które w moim przekonaniu należałoby raz na zawsze zamknąć, ale nie ręką wójta czy burmistrza, tylko choćby w parlamencie. Po pierwsze, co do warunków zabudowy, które dziś wójt czy burmistrz muszą wydać inwestorowi. Trzeba byłoby wyraźnie określić w przepisach odległość, gdzie takie obiekty mogą być realizowane i to zamykałoby wiele aspektów, które pojawiają się z jednej bądź drugiej strony. Jak się o to dopominam, bo przykład gminy Kolsko nie jest jedyny, gdzie takie inwestycje mogą się pojawić, a wtedy de facto wójt czy burmistrz jest postawiony przed faktem dokonanym. Dlatego gdyby przepisy w sposób jednoznaczny określałyby odległość takich czy podobnych inwestycji, sprawa byłaby prosta i niedyskusyjna – ucina wójt gminy Kolsko.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content