19 nowych lip ozdobi Spacerową

Sadzeniem zajął się sam burmistrz i przewodniczący rady miejskiej. Paweł Jagasek podkreślił, że posadzenie drzewa to dla niego przysłowiowa bułka z masłem.

– W życiu już wiele drzew posadziłem. Jak jeszcze mieszkałem z rodzicami przy Żagańskiej, prowadziliśmy duże gospodarstwo, brałem udział w takich akcjach jak sianokosy czy wykopki, tak że sadzenie drzew to  żadna dla mnie nowość i nic skomplikowanego – mówi szef Kożuchowa, który 21 marca, wspólnie z Ireneuszem Drzewieckim zasadzili łącznie 19 nowych lip – tyle samo, ile zostało wyciętych pod koniec lutego.

Pojawiło się wówczas kilka niezadowolonych głosów obrońców przyrody, jednak burmistrz do dziś stoi na stanowisku, że decyzja o wycięciu drzew była słuszna. – Dwa lata temu poleciało pierwsze drzewo przy Spacerowej, rok temu kolejne, które spadło na plac zabaw. Następna lipa poleciała, jak przechodził tamtędy mieszkaniec i mało brakowało, a doszłoby do tragedii. Nie mogliśmy dłużej czekać z wycinką. Wydawać się mogło, że te drzewa są zdrowe przy  korzeniach, ale im wyżej, to były puste w środku i zagrażały bezpieczeństwu mieszkańców. Niejednokrotnie straż czy policja zgłaszały mi ten problem – tłumaczy P. Jagasek.

Gmina zleciła wtedy badania dendrologiczne i w ich efekcie zapadła decyzja o wycince.  – Dalej uważam, że słusznie zrobiliśmy – podkreśla P. Jagasek. Dodaje też, że wycinka z lutego nie miała nic wspólnego z ustawą Szyszki, poza tym że zbiegła się w czasie z jej wejściem w życie. –  To był zbieg okoliczności. Decyzję dotyczącą naszych lip mieliśmy już rok temu, czekaliśmy tylko na dobry moment. Wtedy też weszła ustawa. W całej Polsce zrobił się wielki szum, a mało kto wiedział, że Kożuchów był na długo wcześniej przygotowany – dodaje P. Jagasek. Nadmieńmy, że wycięte lipy miały po ok. 2,5 m w obwodzie.

19 nowych drzew

Nasadzonych zostało 19 nowych lip, których wysokość sięga ok. 3 metrów.
Po zasadzeniu kilku drzewek burmistrz i przewodniczący rady, choć nie przyznali tegowprost, to wyglądali na nieco zmęczonych. Do pomocy przydzielona została im armia maluchów, a dokładniej oddział Biedronek i Motylków. Przedszkolaki z Akademii Malucha przy ul. Szprotawskiej, choć długo kazały na siebie czekać, to wynagrodziły to zapałem i szczerą chęcią pomocy. Po „akcji ratunkowej” maluchy poszły przywitać wiosnę paleniem marzanny.

Burmistrz podziękował im za pomoc i teraz czeka tylko na jedną rzecz: – Jak drzewa zakwitną, to widok będzie niesamowity – mówi burmistrz.
I. Drzewiecki zdradził nam przy okazji, że toczy rozmowy z burmistrzem w sprawie nasadzeń drzew w okolicy ul. Kraszewskiego. – Z tego, co wiem, burmistrz jest już po rozmowie z Wiesławem Staruchem z Powiatowego Zarządu Dróg i powiat zapowiedział, że te kilka drzewek nasadzi. Są tam dwa, czy trzy miejsca, gdzie gdzie można to zrobić i dzięki temu zniwelowane zostałoby wrażenie pustego krajobrazu – zapowiada I. Drzewiecki.
Anna Karasiewicz

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content