Zaatakowała nas ptasia grypa
KOMUNIKAT POWIATOWEGO LEKARZA WETERYNARII W NOWEJ SOLI W związku z otrzymaniem w dniu 24 lutego 2017r. wyników potwierdzających obecność wirusa wysoce zjadliwej grypy ptaków w gospodarstwie utrzymującym drób położonym na terenie powiatu nowosolskiego, znajdującym się na terenie gminy Kożuchów, gospodarstwo to wyznaczono jako ognisko wysoce zjadliwej grypy ptaków podtypu H5N8. Na terenach zapowietrzonym i zagrożonym obowiązują bezwzględne nakazy wskazane w treści rozporządzenia Powiatowego Lekarza Weterynarii w Nowej Soli. Obejmują one w szczególności: Jednocześnie przypomina się o obowiązujących nadal na terenie Rzeczypospolitej Polskiej nakazach i zakazach określonych w rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 20 grudnia 2016r. w sprawie zarządzenia środków związanych w wystąpieniem wysoce zjadliwej grypy ptaków,w szczególności o nakazie odosobnienia drobiu lub innych ptaków w gospodarstwie w sposób uniemożliwiający kontakt z dzikim drobiem oraz o nakazie karmienia i pojenia drobiu i ptaków w sposób zabezpieczający paszę i wodę przed dostępem dzikich ptaków. |
W trakcie sesji powiatu w miniony piątek 25 lutego starosta Waldemar Wrześniak poinformował o zagrożeniu ptasią grypą w Podbrzeziu Dolnym gmina Kożuchów. – Powiatowy lekarz weterynarii otrzymał wiadomość o 24 sztukach padłego drobiu. Ptactwo zostało przebadane w laboratorium w Puławach na obecność wirusa ptasiej grypy. Czekamy na wyniki, powinny być po południu – oznajmił W. Wrześniak. Kilka godzin później nie było już wątpliwości. Potwierdzona została obecność wirusa w gospodarstwie w Podbrzeziu Dolnym. Zlikwidowanych zostało także w tym gospodarstwie 17 kur, które przeżyły zarażenie.
Starosta zapewnił, że działa sztab kryzysowy i wdrażane są niezbędne działania. Zabezpieczony został teren wokół ogniska choroby.
Jeszcze w piątek wieczorem spotkali się przedstawiciele weterynarii, służby kryzysowe powiatu i wojewody oraz samorządowcy. Wdrażane przepisy mają zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby.
Inspektorzy weterynaryjni, policja, strażnicy oraz sołtysi kontrolują gospodarstwa w całym powiecie. Nasilenie wizyt jest w tych zagrodach, gdzie są zgłoszenia o kurach chodzących luzem po podwórkach. Duże zaangażowanie wykazują sołtysi, którzy osobiście informują o zagrożeniu i karach, jakie grożą za nieprzestrzeganie zasad. Radni powiatowi dopytywali, co w sytuacji, gdy przepisy będą przestrzegane, a pojawi się kolejne ognisko. – Niestety, na pewne zdarzenia nie mamy wpływu. My musimy robić swoje i konsekwentnie przestrzegać przepisów – podkreśla W. Wrześniak. Przyznał, że tydzień temu zostały zgłoszone pojedyncze przypadki martwego łabędzia i kaczki. Po zbadaniu wykluczono jednak obecność ptasiej grypy. – Nie każdy padnięty ptak ma od razu tego groźnego wirusa. Musimy jednak reagować na każde zgłoszenie – zaznacza W. Wrześniak. Dodaje, że każda z gmin jest odpowiedzialna za swój teren.
W związku z wystąpieniem ogniska na terenie gminy Kożuchów podjęte zostały tam szczególne działania.
Jak poinformował w poniedziałek Paweł Jagasek, burmistrz Kożuchowa, całe gospodarstwo w Podbrzeziu Dolnym, gdzie odkryte zostało ognisko choroby, również dom właściciela, zostały zdezynfekowane.
Wczoraj (tj. poniedziałek) straż pożarna miała spalić ściółkę i elementy drewniane, z którymi kury miały styczność. Oprócz tego od soboty rano w obszarze zapowietrzonym (tj. 3 km od ogniska choroby – dop. red.) od domu do domu chodzą zespoły lekarzy weterynarii i spisują cały drób. – Najświeższa informacja jest taka, że obszar zagrożony (tj. 10 km od ogniska – dop. red.) również będzie w całości sprawdzony – mówi P. Jagasek.
Cały drób znajdujący się w obszarze zapowietrzonym zostanie wybity. – Za kilka dni przyjedzie firma, która będzie utylizowała kury – uściśla P. Jagasek. Burmistrz szacuje, że w tym obrębie może być około 500-600 sztuk drobiu. – Mieszkańcy na wizyty ekip weterynarii reagują raczej ze zrozumieniem. Mamy co prawda kilku opornych, ale kary za niedostosowanie są tak wysokie, że raczej muszą się z tym pogodzić – mówi P. Jagasek. Hodowcy drobiu na całym obszarze zagrożonym muszą zakupić za własne pieniądze specjalne maty, płyny do dezynfekcji.
Za kury z obszaru zapowietrzonego, które zostaną poddane utylizacji, właściciele otrzymają odszkodowania z funduszy wojewódzkich.
Udało nam się dotrzeć do jednej z ekip, która w poniedziałek prowadziła inwentaryzację. – Sprawdzamy wszystkie gospodarstwa po kolei na wyznaczonym urzędowo obszarze 3 km od ogniska ptasiej grypy. To, ile każdy gospodarz ma kaczek, indyków, kur, gołębi, generalnie całego ptactwa, które ma kontakt ze środowiskiem zewnętrznym, w co nie wliczają się tylko ptaki domowe, jak kanarki czy papugi. Później będzie wycena i ubój. W zależności od ilości gospodarstw, w których występują ptaki, powiatowy lekarz weterynarii ustali, kiedy dokładnie nastąpi utylizacja – tłumaczy jeden z lekarzy weterynarii.
W zależności od tego, jaka będzie decyzja powiatowego lekarza weterynarii, kury zostaną zabite w specjalnych komorach gazowych, albo poprzez uśpienie.
Właściciel gospodarstwa sąsiadującego z ogniskiem nie czekał i sam wybił swoje 25 kur. – A dobre jajka miałem – zaczyna z żalem Zbigniew Skalik z Podbrzezia Dolnego. – Straż przyjechała. Powiedzieli: zabijcie kury i ustawcie tak, żeby można je było zabrać. Dzisiaj już nie mam kur. I przez tą całą sytuację nie chcę więcej mieć. To duży problem, szczególnie, że co chwilę ptasia grypa wybucha. Nad moim gospodarstwem latają kaczki, może to one ją roznoszą – zastanawia się Z. Skalik.
Anna Karasiewicz
Monika Owczarek