Mała egzotyka, która przyciągnęła ich jak magnes

Mateusz Laskowicz z Mirocina Średniego ma 19 lat. Od ośmiu lat hoduje papugi. Bartosz Majerski z Nowej Soli ma 17 lat,  ptaki, to całe jego życie. Od dziecka hoduje je wspólnie ze swoim dziadkiem. Przez pewien czas z 70 ptakami mieszkał w swoim pokoju

Z Mateuszem spotkaliśmy się przy okazji jednego z festynów w Mirocinie Średnim. Wspólnie ze swoim tatą wystawiał ptaki. – Mamy bażanty złote, bażanty bananowe, kury araukany, kury włoszki, kury srebrne i czubatki wielbłądzie, a w domu jeszcze więcej. To moje hobby. Lubię to. Jeżdżę na przykład na wystawy do Parku Krasnala, festyny czy inne imprezy, podczas których mogę je zaprezentować – mówi Piotr Laskowicz, tata Mateusza.

To właśnie pan Piotr zaraził syna swoją pasją. – Rodzice, jak jeszcze byliśmy dziećmi, zapytali nas, jakie zwierzęta chcemy. Ja wybrałem papugi. Na początku miałem dwie papugi faliste. Teraz, po ośmiu latach, mam około 70 sztuk papug. Mam kilkanaście ras – faliste, nimfy, nierozłączki, świergotki – wylicza Mateusz.

M. Laskowicz swoją pierwszą „wolierę” miał zrobioną ze starej szafy. Wpuścił tam cztery parki. Dzisiaj ma około 70 ptaszków. Hoduje je amatorsko. – Papugi podobały mi się od początku. Jak tylko pierwsze młode się urodziły, to to nakręcało człowieka. Chciało się więcej i więcej, coraz większą papugę, bardziej egzotyczną, niespotykaną. Dziś jestem przywiązany do papug ogromnie, bo można się do nich naprawdę przywiązać. Młode papugi można oswoić, trzymać w domu – opowiada z entuzjazmem Mateusz.

Wspomina, że kiedyś miał w domu nimfę, która miała problem, ponieważ nie latała, ale była oswojona. Chłopak mógł brać ją na rękę, wychodzić z domu.

Z czasem swoją pasją zaraził kolegę, również z Mirocina, który dziś ma już 50 sztuk ptaków. A niedawno razem zarazili kolejnego amatora, który w ciągu dwóch dni zrobił wolierę i tylko teraz czeka, żeby kupić siatkę, dokończyć i wpuścić ptaki. – To pasja, która przyciąga jak magnes – zauważa Mateusz.

Kolejnym pasjonatem ptactwa, można pokusić się o stwierdzenie, że jeszcze większym, jest 17-letni Bartosz z Modrzycy. Jemu papugi towarzyszą praktycznie od urodzenia.

– Jeszcze nie umiałem chodzić, a już dziadek zabierał mnie do siebie. On ptaki trzyma już 55 lat. Na podwórku mamy zrobione woliery. Niektóre są przeznaczone na papugi. Mamy jeszcze pomieszczenie wewnątrz domu na inne ptaki. Najważniejsze, by woliery były osłonięte od wiatru. Ptaki cały rok mogą być na dworze, tylko nie mogą mieć przeciągów. Nic im nie będzie, muszą być tylko już od wiosny do tego przyzwyczajane – mówi B. Majerski.

Bartek o ptakach wie praktycznie wszystko i to nie tylko za sprawą przeczytanych książek, dzięki którym wiedzę teoretyczną ma w małym palcu. Ten 17-latek przez pół roku mieszkał w jednym pokoju o wymiarach cztery na sześć metrów z około 70 ptakami.

– Miałem tam kilka świergot, najmniejsze na świecie gołąbki diamentowe i głównie kanarki oraz zeberki. Jedne ptaki są bardzo głośne, chociaż mi to w ogóle nie przeszkadza, inne ciche. Generalnie do wszystkiego można się przyzwyczaić, pokój mój był przynajmniej dwa razy dziennie wietrzony – śmieje się Bartosz, który przez sześć miesięcy dokładnie obserwował życie swoich skrzydlatych współlokatorów.

– Jeden z kanarków harceńskich, jak tylko zobaczył strumień światła, to od razu śpiewał. Z bliska oglądałem, jak ptaki się rozmnażały, jak wysiadywały jajka, jak pisklaki przychodziły na świat „ubrane” w delikatny meszek. Miałem parę kanarków, które po otwarciu klatki latały sobie po pokoju. Nie wypuszczałem jednak wszystkich ptaków – opowiada B. Majerski.

Obserwując zwyczaje i zachowania ptaków dowiedział się m.in., że zeberka to „szkodnik”, który bardzo długo wybiera sobie budkę.

– Szpera po innych, zanim wybierze swoją. Jak inne ptaki mają już jajka, to może je wyrzucić, powydziobywać. Jestem już do tego trochę przyzwyczajony. Jak jeden ptaszek zdechnie, to zawsze jest szkoda, ale już dziś nie przywiązuję do tego takiej wagi. Czasami udało mi się uratować pisklaka, który wypadł z gniazda – wspomina 17-latek.

Bartek trochę ubolewa nad tym, że nie może już mieszkać z ptakami. – Mi się to naprawdę podoba. Teraz jak jest szkoła, to trochę zaniedbałem tę pasję. Na szczęście jest dziadek, do którego codziennie mogę przyjść i który wszystkim się zajmuje – dodaje Bartosz.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content