Czy wilki przyjdą po kapturka?

W gminie  Kożuchów rozeszła się informacja, że w Bulinie widziano wilki. Burmistrz i radni apelowali do mieszkańców o rozwagę. Zwierzęta miały wręcz wchodzić na tamtejsze podwórka…

Na temat wilków rozmawiamy w miniony czwartek podczas sesji. Radni z tamtej części gminy przyznają, że o wilkach słyszeli, choć osobiście ich w gminie nie widzieli. Mimo wszystko każdy na samą myśl o spotkaniu z nimi nie jest zachwycony. Zwierzę kojarzy się przecież zdecydowanie negatywnie.

– W ubiegłym roku brałem udział z myśliwymi w liczeniu dzików. Odbywała się naganka. Wedy niektórzy mówili, że widzieli wilki. Opowiadali o tym, że wataha atakowała jelenia – wspomina radny Andrzej Nowocień. Miało się to dziać właśnie w lasach w okolicy Bulina i Mirocinów.

Radny Nowocień uważa, że pojawienie się wilków nie jest czymś nadzwyczajnym. Zwierzęta od pewnego czasu bywają widziane w różnych częściach naszego województwa. – Wilkom w tej chwili nie brakuje pożywienia w lesie, żeby miały atakować gospodarstwa. Mimo wszystko trzeba uważać – stwierdza radny ze Stypułowa.

Temat wilków jest również znany radnemu Adrianowi Pikulskiemu z Mirocina. – Mieszkańcy mówią, że widzieli wilki. Przekazują sobie takie informacje. Podobno chodziły po tartaku w Bulinie. Zawiadomieni zostali o tym myśliwi – podkreśla A. Pikulski.

W rozmowach o wilkach za każdym razem pojawia się miejscowość Bulin. Wioska ukryta w lesie pomiędzy Kożuchowem a Mirocinem Górnym. W sobotnie popołudnie jadę do Bulina, żeby porozmawiać z mieszkańcami i sprawdzić, czy relacje o wilkach są prawdziwe. Po drodze mijam tartak, to tam miały biegać wilki. Dzwonek jest uszkodzony, krzyczę „dzień dobry” pod bramą, ale w tartaku nikogo nie ma. Jadę dalej do wsi. Mijam łąkę, na której biegają konie.

Bulin o tej porze roku wygląda sennie. Nigdzie żywego ducha. W końcu ze stajni wychodzi grupa ludzi, roześmiane dzieci machają na pożegnanie instruktorowi jeździectwa, wsiadają do samochodu i odjeżdżają. To znaczy, że ktoś w Bulinie jednak jest. Okazuje się, że to pan Rysiu pomagający w stajniach.

– Parę dni temu coś się działo w temacie wilków. Nawet w tartaku się dowiadywałem, o co chodzi. Ludzie mówią, że mamy wilki w naszych lasach, ale na gadaniu się kończy – stwierdza mężczyzna. Zwraca uwagę, że żadne zwierzę nie zostało przez wilka wystraszone ani pogryzione. Konie z wybiegu na noc trafiają do stajni. – Nie widać jednak po nich, żeby były płoszone – przekonuje pan Ryszard.

Tymczasem w Bulinie ich jeszcze nie spotkał. – Jestem tutaj cały czas, gdyby były blisko i w dużej liczbie, toby chyba wyły w nocy? – zastanawia się pan Ryszard. Żartuje, że wilków wprawdzie nie widział, ale za to jest czerwony kapturek i wskazuje na wychodzącą ze stajni młodą dziewczynę. Daria Hołubek rzeczywiście ma czerwona bluzę i w zaistniałych okolicznościach może uchodzić za postać z bajki.

– Zajmuję się kozami i żadna dotychczas nie została porwana przez wilki. Nie widziałam ich tutaj i mam nadzieję, że nie zobaczę – podkreśla Daria.

Według Bronisława Gontowicza też nie ma się czego obawiać. W lasach jest wielu myśliwych, którzy czuwają nad równowagą w przyrodzie i bezpieczeństwem.
– Przyjeżdżam tutaj od piątku do niedzieli, wtedy jest cisza. W tygodniu może coś się dziać, ale to może zależy od tego, kto ile wypije – śmieje się pan Bronisław.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content