W nowy rok z Filharmonią
Dyrektor Filharmonii Zielonogórskiej Czesław Grabowski wraz ze swoim zespołem zaczęli od kompozycji Johanna Straussa i opery „Carmen” Georges’a Bizeta. Jeszcze ciekawiej zrobiło się, gdy po raz pierwszy, ale nie ostatni, przez ledwo mieszczących się na scenie muzyków przebiła się i na sam przód wyszła solistka operowa Lucyna Jarząbek. A już największe wrażenie, tak sądzę, zrobiły solowe popisy Karoliny Maszk-Mogiły, która grając na najmniejszym instrumencie w całym składzie filharmonii – flecie piccolo, wspaniale grała dwie z trzech części „Zimy”, czyli doskonale wszystkim znane melodie koncertu „Cztery pory roku” Antonio Vivaldiego.
Dalej był m.in. kankan, utwory Johannesa Brahmsa i dwa występy specjalne. Pierwszym było pojawienie się na scenie Tomasza Radziszewskiego, nowosolanina, absolwenta tutejszej szkoły muzycznej, który na gitarze klasycznej zagrał hiszpańską pieśń napisaną na klawisze, ale odgrywaną najczęściej właśnie na gitarze. Bliżej końca niemal dwugodzinnego koncertu usłyszeliśmy natomiast oryginalną kompozycję koncertmistrza Jakuba Kotowskiego, który z wielu znanych filmowych ścieżek muzycznych, zarówno polskich jak i zagranicznych, skomponował utwór, w którym „pierwsze skrzypce” zagrały flet piccolo oraz kontrabas.
- Anioły, nie ludzie [#retroKrąg] - 20 grudnia 2022
- Czym jest haloimpresjonizm? Dowiecie się dziś na Placu Wyzwolenia - 19 października 2022
- Strach w oczach uchodźców. Reportaż z granicy polsko-ukraińskiej - 23 kwietnia 2022