Życie jest za krótkie, żeby się złościć

Do Nowej Soli przyjechaliśmy wagonami z poznańskiego w 1948 roku. Od tamtej pory jestem z tym miastem ściśle związana. Początkowo mieszkałam na Zatorzu, a teraz mieszkam przy ul. Szkolnej.

Jestem pod technikum ekonomicznym, które ukończyłam w Zielonej Górze. Zawodowo przez 26 lat byłam związana z Dozametem, w którym zaczęłam pracę w 1966 roku. Przez rok w ramach stażu byłam w dziale księgowości, a później nieprzerwanie w dziale ekonomicznym.

Na koniec pracy zawodowej przez chwilę byłam związana z Fakotem, w którym pracowałam w latach 1992-1999.
Później przeszłam już na zasiłek przedemerytalny i wcześniejszą emeryturę.

Urodziłam jednego syna, mam dwoje wnuków. Od starszego już mam prawnuczkę Dominikę, która ma 15 miesięcy. Opiekujemy się nią z drugą prababcią zmieniając się co drugi tydzień. Babcie pracują, rodzice też, więc możemy o sobie mówić, że mamy zawód prababci (śmiech).

Mówiąc poważnie, skoro siły na to pozwalają, to jeszcze chcemy pomóc.
Mam działkę, swoje zainteresowania. Poza wspomnianą działką to haftowanie. Na Wielkanoc, generalnie na święta przygotowuję obrusy, serwetki i różne drobiazgi i inne rzeczy. To zajęcie bardzo mi się podoba.

Generalnie mogę spokojnie powiedzieć, że wszystko mi się układa. Jestem z mojej codzienności zadowolona.
Dla ludzi staram się być dobra. Nawet jak ktoś mi zajdzie za skórę, co zdarza się niezwykle rzadko, to może w pierwszej chwili jestem trochę zła. Ale szybko mi to przechodzi. Życie jest zbyt krótkie, żeby się złościć. To nie ma sensu. Dużo lepsze są życiowy spokój i pogoda ducha.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content