Ukraiński pracownik zastąpi nowosolskiego?

Na nowosolskich ulicach czy w marketach coraz częściej słyszymy język zza wschodniej granicy. Napływ mieszkańców Ukrainy obserwowany jest na polskim rynku pracy od 2014 r. Do przyjazdu skłoniła ich przede wszystkim kiepska sytuacja ekonomiczna w ich ojczyźnie, konflikt militarny. Nowosolski rynek pracy jest dla nich dość kuszący, chociaż – jak przyznaje w rozmowie z nami Katarzyna Podgórska, wicedyrektor PUP w Nowej Soli  – po odliczeniu zakwaterowania – na rękę nie zostanie nawet najniższa krajowa.

– W związku z brakiem kadrowym widzimy ruch we wnioskach pracodawców dotyczących zatrudnienia osób pochodzących m.in. z Ukrainy. Pracownicy z Ukrainy nie są jednak konkurencją dla naszego pracownika, ponieważ decydują się na pracę, której Polacy nie chcą wykonywać – dodaje K. Podgórska.
Napływ pracowników zza wschodniej granicy to trend podobny do tego, kiedy Polacy, w tym wielu młodych nowosolan, wyjeżdżało do pracy na Wyspy Brytyjskie czy do Irlandii. – To dokładnie ta sama sytuacja, którą obserwujemy dziś, jeśli chodzi o napływ pracowników z Ukrainy do nas– podkreśla K. Podgórska.

Z nieoficjalnych informacji, jakie udało nam się uzyskać, sama Gedia zatrudnia około 200 ukraińskich pracowników. Z kolei mniejszy nowosolski pracodawca, na 16 pracowników zatrudnia aż cztery osoby z Ukrainy. – Wcale nie jest łatwo z zatrudnianiem Ukraińców przez agencję. Na 10 przysłanych osób zostają tylko dwie. Ukraińcy nie chcą  pracować za nasze stawki. 13 zł na godzinę to dla nich za mało – mówi nam anonimowo jeden z przedsiębiorców z Nowej Soli. Dodaje również, że na rynku brakuje pracowników.
– To jest straszne, ale naprawdę na rynku nie ma ludzi do pracy. Nie chcą pracować na umowy, bo mają świadczenia, żądają pieniędzy pod stołem. Ja dziękuję za coś takiego – denerwuje się przedsiębiorca. Co do pracowników z Ukrainy dostrzega pewną barierę. – Byłbym za tym, żeby zatrudniać więcej pracowników ukraińskich, gdyby przepisy dotyczące pozwoleń na pracę były inne, bardziej przystępne, żeby to nie byli pracownicy tymczasowi. Samo załatwianie pozwoleń w Gorzowie to gehenna dla pracodawcy – mówi nasz przedsiębiorca.

Okazuje się, że w porównaniu do początku poprzedniego roku, zasób mieszkańców powiatu nowosolskiego, którzy są przygotowani i chętni do podjęcia pracy znacznie zubożał. – Coraz mniej naszych mieszkańców jest dostępnych dla pracodawców ze względu na oczekiwania. Zasób ludzki się zmniejszył, a liczba miejsc pracy rośnie, choć nie gwałtownie. Należy liczyć się z tym, że obecne na rynku pracy są podróże między firmami, w dalszym ciągu popularne są wyjazdy zagraniczne. Płaca jest w tej chwili czynnikiem definitywnie ważnym, ale już nie tylko. Bardzo ważne dla pracowników stały się zachowania kadry współpracującej, menadżerów. Chodzi tu o dbałość o pracowników, która może się przejawiać w dodatkowych świadczeniach, różnego rodzaju pakietach, ale też o czynnik behawioralny, czyli bezpośredni stosunek pracodawcy do pracownika – opowiada K. Podgórska. Dodaje też, że młode pokolenie wchodzące na rynek pracy ma dziś zupełnie inne oczekiwania niż 10-15 lat temu, kiedy o pracę było bardzo trudno.

Tymczasem praca w powiecie nowosolskim jest. Na liście ofert PUP na dzień 1 luty 2017 r. znalazło się aż 58 komunikatów. Pracownik ma w czym wybierać. W najkorzystniejszej sytuacji, jeśli chodzi o możliwości wyboru, są mężczyźni. Zapotrzebowanie jest głównie na pracowników produkcyjnych, operatorów maszyn, kierowców, budowlańców, mechaników samochodowych, ludzi z wyższym wykształceniem technicznym.
Ogromnym problemem, z jakim boryka się nowosolski PUP, jest w dalszym ciągu szara strefa. – O ile jestem w stanie zrozumieć osoby w wieku 50+, którym ciężko się przystosować do pracy, to nie potrafię pojąć ludzi młodych, którzy wolą nie pracować legalnie, bo gdzieś na oponiarni dostaną złotówkę więcej. Biorąc pod uwagę program 500+, zasiłki, dodatki mieszkaniowe i inne, to matka z trójką dzieci nie podejmie zatrudnienia. Zakładając, że zacznie od najniższej krajowej będzie miała bez pracy i obowiązków z nią związanych podobne pieniądze. Nikt z tych osób nie myśli dzisiaj w żadnym stopniu o przyszłości – podkreśla wicedyrektor pośredniaka.

O to, czy ukraiński pracownik może zagrozić naszemu, zapytaliśmy Łukasza Ruta z Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej. Podkreśla on, że żyjemy w otwartej Europie i jednym z jej filarów jest swobodność przepływu kapitału ludzkiego, z czego bardzo chętnie korzystają Polacy wyjeżdżając do Holandii, Niemiec czy Wielkiej Brytanii. – Sam  pochodzę ze środowiska emigranckiego. Dzisiaj dzieje się dokładnie to samo, co działo się w latach 80-90 z Polakami. Dzisiaj Ukraińcy pojawiają się u nas, jest ich bardzo wielu. Jak podróżuję po Polsce, to na stacjach paliw, w sklepach czy restauracjach coraz częściej słyszę polski ze wschodnim akcentem. Ta sytuacja moim zdaniem będzie się pogłębiać. Ukraińcy korzystają z możliwości prawnych dających im możliwość pracy zarobkowej w Polsce, ponieważ na Ukrainie dzieje się źle, a możliwość zarobienia pieniędzy u nas jest dla nich ważna – mówi Ł. Rut. Jednocześnie nie dostrzega on w tym trendzie zagrożenia dla nowosolskiego pracownika, chociaż podaje inny powód niż K. Podgórska. – Pracodawcy mając do wyboru pracownika polskojęzycznego, a jednak ta bariera językowa jest duża, bo Ukraińcy nie znają polskiego, woli osobę mówiącą po polsku – zauważa Ł. Rut. Nie widzi on związku z wymaganiami zarobkowymi nowosolan, o których wspominała wicedyrektor PUP. – Sygnały od pracodawców mam takie, że Ukraińcy nie zarabiają mniej niż Polacy. Oni zarabiają tyle samo – dodaje Ł. Rut.

Wspomina również o tym, co już jakiś czas temu na swoim profilu na Facebooku napisał prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz. – Pojawiają się już ludzie, którzy chcą na bazie tego przypływu pracowników do Nowej Soli ludzi, nie tylko obcokrajowców, ale również Polaków z dalszych części kraju, których coraz więcej pojawia się w Nowej Soli, wybudować hotel pracowniczy. Jest inwestor, który chce w tym momencie budować taki hotel w okolicach północnej strefy ekonomicznej. Ta poważna inwestycja szykowana jest z myślą o pracownikach obcojęzycznych i polakach z dalszych części kraju. Przypływ ludzi do Nowej Soli jest faktem. Inwestorów jest coraz więcej, rozwijają się coraz mocniej i potrzebują ludzi do pracy i potrzebują pracowników. Cieszę się, że pracodawcy będą mieli większą możliwość wyboru w zakresie wyboru pracownika – podkreśla Ł. Rut.
Anna Karasiewicz

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content