Ceny mieszkań poszybowały w kosmos

Wartości nieruchomości w Nowej Soli rosną i wszystko wskazuje na to, że nadal będą szły w górę. Rekord pod względem dynamiki wzrostu przypada na ostatnie kilka miesięcy. Za metr kwadratowy mieszkania na rynku wtórnym zapłacimy w tej chwili nawet 3,3 tys. zł, a to o tylko 200 zł mniej, niż za mieszkanie w stanie deweloperskim

Mieszkania deweloperskie w Nowej Soli w nowych budynkach na osiedlu Paderewskiego kupimy za niespełna 3,5 tys. za metr kwadratowy. Ceny mieszkań na rynku wtórym bardzo często niewiele odbiegają od tej kwoty. Jak przekonuje Barbara Orzechowska z Luxdom Nieruchomości w Nowej Soli, są to najczęściej sztucznie wywindowane stawki, jednak jak podkreśla, w ostatnim czasie brakuje ciekawych ofert.

– Klienci wystawiają mieszkania za coraz wyższe ceny, z tym, że niekoniecznie się to pokrywa z ceną później „na papierze”. Doszło już do tego, że niektóre oferty starych mieszkań są wystawiane jak mieszkania deweloperskie. Jednak wystawienie, a sprzedaż, to dwie różne rzeczy. Jeśli klient ma zapłacić za stare mieszkanie tyle, co za nowe, to wiadomo, że kupi nowe – zauważa B. Orzechowska, która od ośmiu lat pracuje w nieruchomościach. Jednak to, co dzieje się ostatnim czasie, zaskakuje nawet ją.

– Brakuje mi dziś ofert. Jak ktoś ma coś na sprzedaż, to chętnie przyjmę – mówi ze śmiechem i dodaje: – U nas jest ostatnio problem z fajnymi ofertami na rynku wtórnym w normalnych cenach. Dużo mieszkań się wyprzedało. Nie ma tyle ofert, co kiedyś. Nie wiem, z czego to wynika.

Kupują, by wynająć

Brak ofert na rynku wtórnym spowodowany jest kilkoma czynnikami. Po pierwsze w Nowej Soli mocno rozwija się rynek pracowniczy. Napływa do nas masowo nie tylko ludność zza wschodniej granicy.

Przybywają też rzesze osób z różnych regionów Polski, dla których Nowa Sól jest dziś atrakcyjnym miejscem do życia. Oni nie zaczynają od kupna, tylko od wynajmu mieszkania.

Jeszcze inne powody kurczącego się rynku mieszkaniowego wskazuje Dominik Wilgosz, właściciel Arkadia Park. Jego zdaniem, biorąc pod uwagę okres ostatniego około roku, można zaobserwować ożywienie na rynku, aczkolwiek tendencja wzrostu popytu trwa już od trzech, czterech lat.

– To nie jest nagły zwrot akcji. Natomiast wiele czynników ma na to wpływ. Jeśli chodzi o ostatnie miesiące, to na pewno wielu klientów, którzy planują zakup mieszkania z dopłatą w programie Mieszkanie Dla Młodych, realizuje swoje plany w związku z tym, że ten program się kończy. Jest to ostatni rok, kiedy dopłaty te będą dostępne. Wiele osób, które nosiły się z zamiarem zakupu, realizuje swoje plany w obawie, żeby jeszcze zdążyć się do programu załapać – podkreśla D. Wilgosz.
Zauważa również, że w tym momencie mamy do czynienia z sytuacją ożywienia się w Nowej Soli rynku wynajmu mieszkań.

– Pojawiają się coraz częściej osoby, które kupują mieszkania inwestycyjne, czego wcześniej w Nowej Soli w ogóle nie było. To trwa od niedawna, od kilku miesięcy powiedzmy i co ciekawe, są to klienci nie tylko z Nowej Soli, ale i z okolicznych miejscowości mniejszych i większych, jak również z Polski. Widać, że klienci próbują lokować swoje oszczędności w nieruchomościach. Wygląda na to, że Nowa Sól stała się pod tym względem atrakcyjna dla inwestorów – podkreśla D. Wilgosz.

Koniec dobrych lokalizacji?

Deweloperzy budują, bo są chętni do kupowania. To wynika z dobrej sytuacji gospodarczej. Nowosolanie poczuli się pewnie na rynku pracy, pensje rosną, odważniej sięgamy też po kredyty. – Z obliczeń Open Finance wynika, że trzyosobowa rodzina o zarobkach w wysokości dwukrotności średniej krajowej, chcąca dziś kupić mieszkanie, może dziś pożyczyć na 30 lat około 480 tys. zł, co jest kwotą o 70 tys. zł wyższą niż rok temu – czytamy w Gazecie Wyborczej.

Zapotrzebowanie na rynku się pojawiło, więc pojawił się produkt, ale jak podkreśla D. Wilgosz, rynek w dobrych lokalizacjach się kurczy.

– My bardzo starannie dobieramy miejsca, w których budujemy. Budynki wielorodzinne, które powstają, są w lokalizacjach atrakcyjnych, tak naprawdę ostatnich już dostępnych. W okolicach dla klientów ciekawych, działek dużych już po prostu nie ma. Oczywiście, jeśli będzie zapotrzebowanie na rynku, to mieszkania będą się budować dalej, ale w gorszych lokalizacjach – wyjdą poza obszar miasta – dodaje D. Wilgosz, który w tym momencie przygotowuje jeszcze trzy budynki wielorodzinne w Nowej Soli. – Na os. Paderewskiego do wykonania zostały jeszcze dwa bloki, z jednym chcemy wystartować jeszcze w tym roku. Będzie to piąty etap na Paderewskiego – 34 mieszkania. W przyszłym roku wystartuje etap szósty i ostatni, gdzie będą 53 mieszkania i równolegle powinniśmy niebawem rozpocząć inwestycję u zbiegu ul. 1 Maja i Fredry przy os. XXX-lecia. Tam, gdzie dziś mieści się parking strzeżony, powstanie spory budynek na 63 mieszkania. Jesteśmy już na finiszu przygotowań do tej inwestycji i nie jest wykluczone, że rozpoczniemy prace jeszcze w tym roku, a najpóźniej na wiosnę – zapowiada D. Wilgosz.

Kupować czy zaczekać?

Zdaniem naszych lokalnych analityków nie unikniemy tego, że ceny nieruchomości będą szły w górę. Poza wspomnianymi czynnikami decydująca jest tu również inflacja cen materiałów na rynku budowlanym i wzrost cen wśród firm branżowych, podwykonawczych. Dla przykładu cena stali używanej w budownictwie w ciągu roku wzrosła o prawie 25 procent.

Jeśli chodzi o firmy podwykonawcze, to mają one pełne ręce roboty i zaczynają podnosić ceny, bo po pierwsze wzrastają ceny materiałów, a po drugie rośnie popyt.

– Mamy w tym momencie do czynienia ze sporą inflacją na rynku materiałów budowlanych. Korekta cenowa w górę jest nieunikniona. To się po prostu stanie prędzej czy później. Na rynku wtórnym pewnie już można zauważyć wzrost. W przypadku inwestycji nowych, wiadomo, że cena opiera się w dużej mierze o koszty realizacji. Jeśli one rosną, to siłą rzeczy ceny muszą zostać podniesione i tego możemy się spodziewać. Sytuacja obniżenia cen raczej mieć miejsca nie będzie. Albo będą mieszkania w ofercie cenowej takiej jak dzisiaj, albo tych mieszkań nie będzie, bo istnieje granica opłacalności takiej inwestycji. Jednak jakiś wzrost z pewnością się pojawi – tłumaczy D. Wilgosz.

Nowe czy używane?

Cena mieszkania na rynku wtórnym zależy od wielu czynników – stanu budynku, lokalu, lokalizacji, standardu, piętra. Jak podkreśla B. Orzechowska, ceny mieszkań na rynku wtórnym poszły w górę, ale nie są to realne kwoty, jakie sprzedający finalnie uzyskują.

– Szał z wystawianiem cen z kosmosu zrobił się od niecałego roku. Ludzie żądają dziwnych kwot za dwa pokoje z piecem w kamienicy. Mieszkanie o powierzchni 60 mkw, po dużej już obniżce, kosztuje 175 tys. zł. Umówmy się – takie mieszkanie jest warte około 100 tys. zł i taka jest realna siła nabywcza Polaków, żeby je kupić i wyremontować.

Za takie kwoty, jakich niektórzy żądają, kupi się mieszkanie w stanie deweloperskim – nowe, pachnące, świeże, w nowym budynku, praktycznie z żadnym funduszem remontowym i nic więcej nas nie interesuje. Inaczej na gotowe ściany położyć płytki, wstawić drzwi, a inaczej skuwać, burzyć i dopiero robić. Klienci, którzy normalnie podchodzą do tematu, wystawiają normalne ceny i sprzedają swoje mieszkania. Do miesiąca i jest po sprzedaży – podkreśla B. Orzechowska.

W ostatnim czasie ludzie szukają bezskutecznie mieszkania nawet przez pół roku. Atrakcyjnych ofert na rynku wtórnym po prostu brakuje.

– Za mieszkaniem rozglądam się od pięciu miesięcy. Przejrzałem setki ofert na internecie. Oferty są, ale można złapać się za głowę, jeśli chodzi o te ceny. Niektóre mieszkania w starych kamienicach o powierzchni 70 mkw kosztują po 250 tys. zł. To niedorzeczne. My z żoną szukamy około 60 metrowego mieszkania. Może być i do remontu, może być też po remoncie. Za takie do remontu byłbym skłonny zapłacić do 2,5 tys. zł za metr. I takich brakuje, no chyba że to czwarte piętro w bloku – opowiada Daniel Krzyżański z Nowej Soli.

Pani Małgorzata z Nowej Soli wraz z mężem również od kilku miesięcy bezskutecznie poszukują swojego „M”. – Interesują nas trzy pokoje. Mieszkań jednak brakuje, a jak już są, to ceny zabójcze. Przy tej tendencji zaczynamy brać też pod uwagę budowę domu, bo ziemia do kupienia jest. To być może bardziej sensowne dzisiaj rozwiązanie patrząc na ceny za mieszkanie w Nowej Soli – ocenia pani Małgosia.

B. Orzechowska uspokaja jednak: – Ludzie zawsze sprzedawali i kupowali mieszkania. Migracje, zamiany mieszkań są i będą. Dzisiaj nie jest tak, że człowiek kupuje jedno mieszkanie na całe życie, tak jak kiedyś. Dzisiaj zaczyna się od mniejszego, idzie się na większe, albo na domek, a w finale życia na małe, komfortowe mieszkanie na parterze, pierwszym piętrze. Ten obraz na przestrzeni 20 lat bardzo się zmienił. Starsze osoby miały jedno mieszkanie na całe życie. W tej chwili mam klientów, którzy kupili już u mnie, sprzedali, myślą o budowie i to wszystko wydarzyło się w ciągu ośmiu lat. Ludzie chcą sobie poprawiać standard życia i dostosowywać do aktualnych warunków – zauważa.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content