Nowosolanin, który „puka jak nie-Europejczyk”

Darek Machowski wziął udział w programie TVN-u „Mam Talent”. Na co dzień jest przedstawicielem medycznym, ale po godzinach pracy… wali w bębny! Jeden z jurorów programu, Agustin Egurrola, powiedział do niego podczas występu: „Darek, jak ty pukasz! Jesteś rytmem, jesteś żywiołem i powiem ci – Europejczycy tak nie pukają!”. Dziubee dostał trzy razy „tak”

Darek Machowski, instrumentalista perkusyjny znany jako Dziubee Drummer, ma 31 lat i pochodzi z Nowej Soli. Dziubee gra na congach, bongosach, djembe, timbalesach oraz na wielu innych instrumentach perkusyjnych, co tworzy potężny brzmieniowo i wizualnie zestaw. Jego przygoda z bębnami zaczęła się, gdy miał 18 lat.

Jak to się stało, że zacząłeś grać na bębnach?

Chodziłem do szkoły muzycznej na trąbkę, ale już wtedy korciło mnie, żeby grać na perkusji. Jeśli chodzi o bębny, to jak usłyszałem je pierwszy raz, poczułem, że to jest dla mnie. Najpierw gry uczyłem się sam. Uczęszczałem później na warsztaty bębniarskie, np. we Wrocławiu. Miałem też znajomego z Francji, który też grał na bębnach i z nim się uczyłem. Był w tym bardzo dobry. Przewinęło się też granie w kościele, a później w klubach. Do pierwszego klubu trafiłem z ulicy (śmiech). Grałem akurat na deptaku w Zielonej Górze. Jeździłem tam, po pierwsze, żeby zarobić sobie kasę, ale też ze świadomością, że łatwiej jest w ten sposób poznać kogoś z tą samą pasją. Internet i fora nie były wtedy rozkręcone tak jak teraz, że wystarczy zapisać się do jakiejś grupy, umówić się i grać z nimi. Ja jeździłem do Zielonej na ulicę. Nie poznałem nikogo, jeśli chodzi o bębniarzy, ale za to podeszło do mnie dwóch didżejów. Zaproponowali mi grę w klubie i od tamtej pory nie przestałem. Wtedy to była Lemoniada, ale pierwszym lokalem, w którym zagrałem, była jeszcze Winiarnia.

Z tego co wiem, nie wybrałeś studiów muzycznych..

Mam skończone zdrowie publiczne i technika farmacji. Pracuję jako przedstawiciel medyczny. Wcześniej pracowałem w aptece przez pięć lat. Zawsze łączyłem pracę z grą. To się udawało.

Co skłoniło cię do wzięcia udziału w „Mam Talent”?

Wiedziałem, że to będzie fajna przygoda i też reklama dla mnie. Dla osoby takiej jak ja, która robi coś, co jest niszowe, taki występ stwarza szansę na pokazanie innym, jak ja to robię, że w ogóle jestem. Świat nie kończy się na Facebooku, nie każdy ma konto. Cieszę się też, że moja mama mnie zobaczyła. Do tej pory widziała tylko kilka filmików na komputerze. Dzisiaj jest dumna, chodzi zadowolona (śmiech).
Na jakim etapie w programie jesteś?

Dostałem trzy razy „tak” podczas eliminacji. Trzy albo dwa razy „tak” dostało około 140-160 osób z tysiąca, które się zgłosiły do programu. W kolejnym etapie wybranych zostanie 35 osób, które będą występowały na żywo. Każdy, ja też, chciałby dostać się dalej i wygrać. Zakładam jednak kilka opcji, również najmniej optymistyczną. Powiedziałem sobie, że jak się dostanę dalej, to będzie super, ale jak nie przejdę, to za rok idę jeszcze raz. Nie można się przecież zbyt łatwo poddawać.

Jeden z jurorów programu, Agustin, powiedział do ciebie tuż po występie w programie, że „chciałby tak umieć pukać”. Jak oceniasz te słowa?

To były dla mnie miłe słowa, bo on powiedział to w sposób nieuszczypliwy, a bardziej wyraził zafascynowanie moją grą. Dalej dokończył zdanie mówiąc, że Europejczycy tak nie pukają.

Nie ma chyba wiele osób w Polsce, które grają tak jak ty?

Można je policzyć na palcach jednej ręki. Robią to, ale każdy jest inny, każdy reprezentuje inny poziom zaawansowania.

Jeśli dobrze by ci poszło w programie, to zrezygnowałbyś ze wszystkiego na rzecz muzyki?

Myślałem o tym. Powiem ci, że mam pracę, którą bardzo lubię. Z pewnością chciałbym bardzo pogodzić jedno z drugim, dlatego że mam pracę w bardzo dobrej, oryginalnej firmie. Pracuje mi się tu bardzo dobrze. Spotykam się w tej pracy z poszanowaniem. Jeśli przez 12 lat udawało mi się godzić pracę z pasją, to dlaczego coś miałoby się zmienić. Dzisiaj praca, którą oczywiście zmieniałem przez te lata, stała się również moją pasją.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content