Kamień z serca, brzmimy świetnie

Wiesław Maciołek i Waldemar Wojno przyjechali, żeby w komplecie przećwiczyć utwory na koncert będący wielkim scenicznym powrotem „Wesołego Początku Radości”. – Kamień spadł mi z serca, bo brzmimy świetnie – cieszy się Wiesiek Maciołek

W niedzielę 25 listopada na scenie Nowosolskiego Domu Kultury wystąpi zespół „Wesoły Początek Radości”. Wielki powrót muzyków opisywaliśmy w artykule „Wciąż jesteśmy tacy sami”. Usłyszeliśmy wówczas, że próby odbywają się na dwóch krańcach Europy. Wiesiek i Waldek ćwiczą we Francji, a Miłosz Szymakowski, Sławomir Zalewski oraz Andrzej i Józek Polewscy w N10owej Soli. Do tej pory w komplecie spotkali się tylko raz w lutym we Francji. Zbliżający się termin koncertu sprawił, że ponownie grali wspólnie, tym razem w naszym mieście.

– Zimą popracowaliśmy nad ścieżką dźwiękową, coś nagraliśmy, a później musieliśmy się rozdzielić. Starałem się przyjeżdżać na próby, a Wiesiu jest pierwszy raz. Po tym tygodniu grania, jest naprawdę obiecująco. Zgraliśmy się i tylko dopracowujemy szczegóły – cieszy się W. Wojno.

Wiesiek przyznaje szczerze, że ma poczucie spadającego kamienia z serca. Tydzień w pełnym składzie bardzo wiele dał. – Graliśmy każdy na własną rękę. Pewnie sąsiedzi mają nas dosyć – żartuje.

Muzycy twierdzą, że są już na końcowym etapie przygotowań do wielkiego wyjścia. Ćwiczą nieustająco, aż do upadłego. Dla publiczności przygotowali piętnaście utworów. – A co będzie na bis? – dopytujemy. – Na bis mamy szesnasty, ale to niespodzianka – odpowiada S. Zalewski.

– Tej niespodzianki obawiam się najbardziej – podkreśla ze śmiechem Wiesiek.

Do wspólnego grania zaprosili na poszczególne utwory innych artystów. Chłopaki z Wesołego nie chcą jednak zdradzić, kto to będzie. Wiadomo jedynie, że dołączy do nich klawiszowiec z Chełma. Muzyk ten gra w zespole, który od 30 lat wykonuje „Golgotę” WPR. – Zgodził się z nami wystąpić, a wręcz był zadowolony z zaproszenia. Wspominał, że poznaliśmy się już w Jarocinie i wciąż ma nas żywo w pamięci – zaznacza Sławek.

– Spotkaliście się po latach, znowu gracie. Macie wrażenie, że czas się cofnął i odmłodnieliście? – pytamy.

– Wcale nie mam wrażenia, że się zestarzałem. Przecież oni zachowują się stale jak dzieci. Nie wiadomo, czy to powrót do przeszłości – żartuje z kolegów Waldek. Wyjaśnia od razu, że tak naprawdę jest wciąż ta sama chemia. Znajomi sprzed lat piszą i dzwonią, czekają na koncert i możliwość spotkania.

Chłopaki przyznają, że zdają sobie sprawę, iż już brakuje biletów na ich koncert. – Bardzo byśmy chcieli zagrać dla wszystkich, którzy chcą nas posłuchać. Na razie przed nami listopadowy koncert, zobaczymy, co dalej. Przykro nam, że nie wszyscy się dostaną na salę domu kultury. Obiecujemy, że o kolejnych koncertach pomyślimy – uspokajają.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content