Aniołowie uzbierali 30 tys. zł na leczenie Aliny

– Jak powiedział Antoine de Saint-Exupéry, „przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać”. Dziś wszyscy państwo staliście się moim aniołami, bo jak inaczej nazwać ludzi, którzy poświęcają tak wiele, żeby ratować komuś życie. Słowo „dziękuje” to za mało – mówiła wdzięczna za to, co wydarzyło się podczas koncertu, chora na raka bytomianka

– Dzień dobry, witam wszystkich w tym niezwykle szczególnym i emocjonującym dla mnie dniu – powiedziała na starcie niedzielnego koncertu drżącym głosem Alina Tęcza-Turowska. Bytomianka ma raka żołądka, z którym zmaga się od półtora roku. Jedynym na dziś sposobem na jego unicestwienie jest metoda Nanoknife. I właśnie po to, żeby dopomóc Alinie w zbiórce pieniędzy na leczenie, zorganizowano wydarzenie charytatywne, które na długo zostanie w pamięci bytomian. Powodów jest kilka.

Walka

– Jak powiedział Antoine de Saint-Exupéry, „przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać”. Kilka miesięcy temu zmęczona bólem byłam gotowa do tego, żeby się poddać. Wiedziałam, że moi najbliżsi mogą cierpieć, gdyby coś nie wyszło. Nagle z każdej strony zaczęły pojawiać się anioły zmuszające mnie do walki. Dziś wszyscy państwo staliście się moimi aniołami, bo jak inaczej nazwać ludzi, którzy poświęcają tak wiele, żeby ratować komuś życie – powiedziała z wielkim wzruszeniem adresatka koncertu, której na scenie towarzyszyli syn i organizatorki tego przedsięwzięcia.

Część artystyczną koncertu otworzył występ zespołu New Message, który rozkołysał bytomską publikę. Po pierwszym wejściu zespołu naprzemiennie odbywały się licytacje fantów, które pozyskano na licytację. A było ich sporo.

– Dziękuję tym wszystkim aniołom, którzy niejednokrotnie sami potrzebują pomocy, a mimo wszystko poświęcili mnóstwo czasu i energii, by zdobyć tyle przedmiotów na licytację i kiermasz – mówiła ze sceny A. Tęcza-Turowska. Jednym z tych, któremu udało się pozyskać najwięcej, był Łukasz Gała – bytomianin, który od dzieciństwa porusza się o kulach. I to do niego szczególnie były skierowane te słowa z długich podziękowań. – Dostałem wiadomość na Facebooku z pytaniem, czy mógłbym się zaangażować. Odpowiedziałem „okej” i się zaczęło. Jedna firma odpowiedziała, druga, trzecia i udało się tych fantów trochę pozyskać. Warto pomagać, nawet jak samemu się potrzebuje pomocy. Kule dla mnie nie są przeszkodą. Dziś ktoś potrzebuje pomocy, a jutro ja jej będę potrzebował – komentował swoją rolę w zbiórce fantów Ł. Gala.

Trzeba podkreślić, że licytacje prowadzili wspólnie kabareciarz Janusz Rewres oraz człowiek kultury z pogranicza Bytomia Odrzańskiego i Nowego Miasteczka, Grzegorz Zwarycz. Ten tandem sprawdził się doskonale i to w połączeniu z hojnością bytomian dało rekordowy wynik finansowy z niedzielnej zbiórki. Po podliczeniu pieniędzy z licytacji, kiermaszu, sprzedaży ciast okazało się, że na pomoc Alinie zostanie przekazane ponad 30 tys. zł

Czary

– Jesteśmy szczęśliwe i dumne z siebie i z dobroci mieszkańców! Koncert i licytacja, im dłużej trwały, tym bardziej się podobała. Ja od siebie tylko napomnę, że cztery czarownice naprawdę zaczarowały bytomski dom kultury! – podsumowuje zbiórkę Barbara Miller, która z Katarzyną Miller-Kałczugą, Moniką Koślińską i Magdaleną Bielińska tworzyły damską „załogę od zadymy”, jak określiliśmy w poprzednim numerze grupę inicjatywną, która stała za przygotowaniem imprezy. Czary tej czwórki pozwoliły na taki piorunujący efekt zbiórki. – Warto było, mimo zmęczenia, łez, wzruszenia – jest wiele radości. Żadna z nas nie śniła o takiej sumie, a tu taka niespodzianka. Cieszymy się, że nasz wysiłek został doceniony i wiele osób otworzyło swoje serca. Radość Aliny i jej dzieci z uzbieranej sumy – bezcenna – podsumowuje niedzielny koncert M. Koślińska.

Na widowni podczas koncertu pojawił się Dariusz Soboń, który zmagał się z glejakiem i go pokonał. W marcu zeszłego roku zorganizowano dla niego podobny koncert, jak w niedzielę dla A. Tęczy-Turowskiej. – Znamy się z Aliną wiele lat, chciałem tu być, bo utożsamiam się z tym, co się dziś dzieje w sali domu kultury. Nie tak dawno dla mnie zrobiono podobną akcję, a dziś pomocy potrzebuje Alina i ta obecność była czymś naturalnym – mówił D. Soboń, który nie ma wątpliwości, że bytomianka pokona raka.

– Rozmawiałem z nią, powiedziałem jej kilka słów. Trzeba wierzyć, że się uda. Ja w to wierzę. Sam jestem przykładem na to, że można wygrać z rakiem. Ja tak się czuję. I ona tez wygra. Ala da radę. Wiem, że wygra – powiedział D. Soboń, który tak komentował to, co działo się na sali. – To miasteczko ma coś w sobie, ludzie potrafią się jednoczyć, jak któremus z nas dzieje się krzywda. To widać dziś, było widać także u mnie i w kilku innych przypadkach. To jest fajne i motywujące do walki. I tak ma być – dodał bytomianin, który pokonał glejaka.

Na koniec jeszcze jedno słowo od Al. Tęczy-Turowskiej, którą niedzielna atmosfera na pewno podbudowała. – Słowo „dziękuje” to za mało, jednak na obecną chwilę tylko tyle mam państwu do zaoferowania. Dziękuję wszystkim za zorganizowanie tego wspaniałego koncertu, będę wam wdzięczna do końca życia. Dziękuję mojej rodzinie za miłość, łzy i wiarę we mnie. Nie chcę umierać i wy wszyscy dajecie mi nadzieję na przyszłość. Dziękuję z całego serca – powiedziała bardzo emocjonalnie do widowni.
Alino, trzymaj się i walcz. Trzymamy za ciebie kciuki.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content