Szalone lata 80. i 90. na deskach Złotego Łanu już od lipca?

Po 40 latach historia powoli zatacza koło. Zaprojektowany w 1978 r. Złoty Łan, który miał być konstrukcją dla uczczenia zbliżających się wtedy Igrzysk Olimpijskich w Moskwie, najprawdopodobniej zostanie otwarty, gdy w Rosji będą trwały Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Czy w tym miejscu będziemy mogli oglądać popisy biało-czerwonych przy schabowym i zimnym w kuflu? – Wierzę, że do wakacji uda się otworzyć to miejsce – zapowiada Sylwester Bugaj, właściciel Złotego Łana, który ma konkretny plan: – Chcemy organizować dancingi, otworzymy kręgielnię, chcemy też rozhulać restaurację, w której będzie można zjeść polską kuchnię

Sylwester Bugaj, który przed rokiem kupił Gościniec Złoty Łan od Heleny Haczkowskiej, codziennie ze swoimi współpracownikami mozolnie pracuje, żeby temu kultowemu miejscu przywrócić dawny blask.

– Tak po prawdzie, w przeszłości na imprezie byłem tu raz. Było to zakończenie ósmych klas i przyznaję szczerze, że nawet nie pamiętam, jaki to był rok – uśmiecha się Bugaj, z którym spotkałem się w zeszłą środę w holu remontowanego budynku.

Właściciel zajazdu przyznaje, że decyzja o zakupie przyszła nagle. – Przez lata byłem bardziej zajęty budowaniem swojego, czyli Pensjonatu Korona. Podpatrywać stąd nie było czego, bo wiadomo, to była stara konstrukcja. Tak że do tego miejsca po prostu nie zaglądałem. I nagle nieco ponad rok temu zobaczyłem ogłoszenie o sprzedaży. Zaczęliśmy rozmawiać z właścicielką o tym miejscu. Były to tak skuteczne i szybkie negocjacje, że w kilka tygodni dopięliśmy transakcję – opowiada mieszkaniec Modrzycy.

Remont ruszył praktycznie w lipcu 2017 r. – Wtedy, tak to można spokojnie nazwać, zaczęliśmy rujnować, żeby coś z tego później zbudować. Pierwsze plany były takie, żeby cały remont zamknąć w sześć miesięcy, ale niestety, jak to przy kapitalnym remoncie, wyszło sporo niespodzianek – opowiada S. Bugaj.

Korony szwedzkie i saszetka

Z początku prace budowlańców przypominały trochę robotę sapera. Czego nie dotknięto, tam była mina i kontrolowana eksplozja, która tylko opóźniała harmonogram remontu.

– Przy skuwaniu płytek okazało się, że pod spodem są po trzy-cztery warstwy płytek, szczególnie na posadzkach. Musieliśmy wykuć wszystko, co spowodowało, że wywieźliśmy stąd kilkaset ton gruzu. Po skuciu tego wszystkiego okazało się, że cała instalacja wodno-kanalizacyjna jest także do wymiany – mówi Bugaj.

Pod tynkami wszystko ciekło, dlatego wszystko trzeba było wymienić. – W 90 proc. rury kanalizacyjne były żeliwne, stalowe rury wodne były co prawda ocynkowane, ale ten ocynk był zżarty i on tez już miejscami puszczał. Dlatego to wszystko trzeba było wyrzucić. Całe centralne ogrzewanie też jest nowe. Oprócz tego wymieniliśmy okna na plastiki, budynek trzeba było też ocieplić, bo ściany były bardzo cienkie. Zostały także wymienione drzwi w pokojach, które pierwotnie wyglądały jak w szkołach, czyli biel drzwi pokrywał brązowy pas idący od klamki w dół. Czyli, podsumowując, tak naprawdę zachowujemy kształt budynku, a reszta przeszła kapitalny remont – dodaje Bugaj.
Co ciekawe, pracownicy remontujący budynek natrafili nie tylko na niespodzianki konstrukcyjno-budowlane sensu stricto, ale także historyczne skarby z poprzednich lat.

Prawdziwą perełkę odnaleziono w kuchni – saszetkę z dokumentami kierowcy ze Śląska.

– Ewidentnie ktoś komuś ją temu człowiekowi podprowadził i to schował. Może sam o niej zapomniał? Nie wiem. Jak wynikało ze znalezionych w środku paragonów, ten człowiek woził kawę i czekolady z Zachodu, więc pieniędzy pewnie miał sporo, ale w odnalezionej saszetce żadnej gotówki nie było, bo pewnie została wyczyszczona. Nawet szukaliśmy tego człowieka, żeby mu to oddać, ale nie udało się do niego dotrzeć – opowiada Bugaj.

Wśród skarbów było także m.in. 20 koron szwedzkich wycofanych już z obiegu, pudełeczka po papierosach jakże popularnych za komuny, czyli Sportach i Kosmosach, a także butelka z etykietą po winie z 1978, czyli z roku, w którym rozpoczęto budowę.
Bojkot igrzysk a klientela

O historii Złotego Łanu pisał w ub. roku na naszych łamach Marek Grzelka. Z jego źródeł wynika, że w maju 1978, na zlecenie Centralnego Związku Spółdzielni Rolniczych zielonogórski oddział Rejonowego Biura Projektów w Poznaniu, opracowano projekt zajazdu Złoty Łan w Otyniu. Nie dotyczył tylko otyńskiej lokalizacji, bo identyczne zajazdy miały powstać także w Nowym Miasteczku, Sulechowie i Świebodzinie. Miał to być sposób uczczenia zbliżających się Igrzysk Olimpijskich w Moskwie w 1980. Inwestorem i przyszłym właścicielem zajazdu w Otyniu była Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopska w Nowej Soli.

„Ale sam budynek zajazdu składającego się z restauracji z kawiarnią i hotelu to zaledwie nikła część zaplanowanej inwestycji. Na planach widzimy tuż obok takie obiekty, jak sklep meblowy, sklep Praktyczna Pani, sklep spożywczy, przemysłowy, duży stawek, parkingi. Do tego dużo zieleni, miejsca rekreacyjne, podziemne garaże” – napisał na naszych łamach M. Grzelka.

Kiedy w maju 1978 r. projekt wylądował na biurku inwestora, musiał wzbudzić zachwyt. Nikt wcześniej na naszych terenach takiego nowoczesnego obiektu nie widział. Łopaty poszły w ruch, by urzeczywistnić tę wzniosłą i ambitną ideę.

– Ktoś z komunistycznych dygnitarzy wymyślił, że ludzie, którzy będą jechać na igrzyska do Moskwy, w tych zaplanowanych do wybudowania czterech zajazdach będą mogli odpoczywać. Sęk w tym, że ostatecznie okazało się, że o te zajazdy zahaczyć mogli jedynie sportowcy z NRD, bo większość państw zachodnich tamtą olimpiadę zbojkotowała. Ostatecznie i tak zamiast czterech zajazdów powstały dwa – bliźniacze w Otyniu i Sulechowie.

Finalnie z zaplanowanych trzech etapów prac poprzestano na kawiarni i restauracji z hotelem. Praktycznie ludzie z okolic nie mieli swojego sklepu, na zakupy w sklepie meblowym nie mogli liczyć ci, którzy zbudowali nowe domu na Pleszówku i w Modrzycy. Po zakończeniu pierwszych etapów prac w 1980 oddano obiekt do dyspozycji klientów i gości.
Tyle historii, skupmy się na przyszłości.

Sentymentalny powrót do przeszłości

Złoty Łan ma bardzo nietypową, 3-kondygnacyjną bryłę przypominająca okrąglak. Każda z nich ma po 800 m kw., a więc budynek w sumie ma 2400 m kw. powierzchni. Jego kubatura to ponad 12 tys. metrów sześciennych.

Jak zaznacza S. Bugaj, fakt, że bryła zajazdu jest kołowata, powoduje, że z tych pokoi nie da się zrobić całkowitego luksusu, bo one są niekształtne, nieustawne. – W pokojach nie ma kątów prostych, więc trudno byłoby ustawić łóżka idealnie w kącie pomieszczenia. Wcześniej łóżka były poukładane tak, że wchodziły na pół drzwi wejściowych do pokoju, czyli szło się prawie po framudze. A drugie łóżko było na połowę drzwi balkonowych. Czyli tak naprawdę, choć powierzchniowo odpowiadają na dwa łóżka, to dwa się tam nie zmieszczą – mówi Bugaj.

W zajeździe będą dostępne 23 pokoje. Do wynajęcia jedynki i dwójki.
Usługi hotelarskie to jedno, Złoty Łan ma oferować produkt dużo szerszy. Poza częścią hotelową będzie część bankietowa z salą restauracyjną i kręgielnią, która jest zupełną nowością, bo sala do kręgli jest budowana od zera.

– Przewidujemy cztery tory, które odpłatnie będą dostępne dla wszystkich, nie tylko klientów baru czy restauracji. Czyli będzie można sobie do nas przyjechać, wynająć tor i pograć w kręgle – zapowiada S. Bugaj.

Już dziś wiadomo, że kręgielnia będzie czynna w tym samym czasie, co restauracja i bar, a przejście do kręgielni będzie możliwe przez salę restauracyjną

– Co z rozrywką dla klientów?

– Dyskotek na pewno nie będzie. Chcemy wrócić do organizowania dancingów, które przed laty się tutaj odbywały. To będą imprezy, na które wejście będzie od granicy 30 lat wzwyż. W ten target chcemy celować i już słyszę, że będzie duże zainteresowanie. Ludziom, którzy swoje dyskotekowe lata przeżywali podczas szalonych lat 80. i 90., chcemy zafundować powrót do przeszłości. Jeśli ruszymy i to faktycznie zaskoczy, ludzie będą przychodzili, to na pewno chciałbym te imprezy robić w piątki. Czyli byłby to początek weekendu z przebojami lat 80. i 90. – zdradza swoje plany Bugaj.

Restauracja ma być czynna codziennie do godz. 22.00. Będzie można zjeść coś na szybko, ale także potrawy tradycyjnej polskiej kuchni. – Kuchni zachodnich, tajskich czy innych – nie będzie, chcemy serwować schabowego z ziemniakami i kapustą, w przystępnej cenie. Założenie jest takie, żeby mogły do nas przyjeżdżać całe rodziny z okolicy i z Nowej Soli. Parking jest ogromny, jest dużo większy niż w prowadzonym przeze mnie pensjonacie Korona. Tam jest 50, tu będzie ok. 80 miejsc. Z Nowej Soli jedzie się pięć minut. Czyli tak naprawdę nie wyjeżdżając zbyt daleko od miasta będzie można dobrze zjeść, przespacerować się po okolicy i wrócić do domu. Myślę, że to może być fajna opcja na niedzielne popołudnie – podkreśla właściciel Złotego Łanu.

Zapowiada, że jeśli chodzi o standard tego miejsca, podobnie jak w Koronie będzie chciał dobić do trzech gwiazdek.

– Jak już wspomniałem, chciałbym to otworzyć z początkiem lipca. Te standardy, które mam w poprzednim hotelu, chcę też zaszczepić tutaj. Myślę też o wymianie ogrzewania, bardziej na gaz niż na węgiel. Nazwą będzie Korona, nie zostanę przy starej nazwie. No i na pewno wygląd zewnętrzny będzie zupełnie inny. W tym roku mija 40-lecie oddania budynku i na pewno byłaby to idealna data do tego, żeby zrobić imprezę z okazji ponownego otwarcia – mówi Bugaj, właściciel nowej Korony.

Mariusz Pojnar
Latest posts by Mariusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content