Szóstoklasiści posadzili las

Żywa lekcja przyrody z sadzeniem drzew i ciekawymi zadaniami do rozwiązania, bagaż wiedzy dotyczącej znaczenia lasu i ochrony środowiska oraz pieczenie kiełbasek na ognisku – to wszystko czekało na uczniów Szkoły Podstawowej z Otynia, których w ostatni czwartek do lasu zaprosiło Nadleśnictwo Nowa Sól

– Nasi leśnicy przyznają, że wiosna to bardzo pracowity czas nie tylko dla nich, ale także dla osób zatrudnionych przy sadzeniu młodych drzew. Zwykle to pracownicy zakładów leśnych sadzą nasze lasy. Ta wiosna będzie szczególna także dla uczniów klas szóstych ze Szkoły Podstawowej im. Stefana Żeromskiego w Otyniu – zapowiadała przed tygodniem Beata Kątna z Nadleśnictwa Nowa Sól, zajmująca się gospodarką wodną i edukacją leśną.

Podwójną intencją, która przyświecała wspólnej akcji Nadleśnictwa oraz szkoły, było nietypowe upamiętnienie poprzez sadzenie drzew 100-lecia odzyskania niepodległości oraz przeprowadzenie ekologicznej lekcji w terenie.

Pogoda dopisała, nie było więc mowy o zmianie planów i już o godz. 8.30 w czwartek ub. tygodnia autobus z uczniami dwóch klas szóstych – A i B, zajechał na skraj lasu, miejsca wcześniejszej wycinki pomiędzy Lubieszowem a remontowaną drogą do Lelechowa.

Okazja do pierwszej lekcji pojawiła się już na samym wstępie, ponieważ pani Beata przyjechała do lasu wraz ze swoim psem wabiącym się Aria. B. Kątna wyjaśniła dzieciom, że w lesie należy trzymać psy na uwięzi. – Choć jest małym pieskiem, to możecie mi wierzyć, że gdyby nie była na uwięzi i gdyby zobaczyła sarnę, to na pewno by za nią pobiegła i ją wystraszyła – wyjaśniła pani Beata.

Na szóstoklasistów czekały tego dnia dwa zadania. Podczas gdy jedna klasa uczyła się sadzić drzewa, druga brała udział w lekcji, a potem ekipy się zamieniły.

W Polsce lasów przybywa

Klasą, która zaczęła dzień od sadzenia, zajął się Jacek Kośmider. Leśniczy Leśnictwa Nowa Sól wyjaśnił dzieciom, że w miejscu, gdzie mieli oni zacząć sadzić nowy las, przed zrębem rosły około stuletnie sosny. Później glebę zaorano, stworzono projekt nowej uprawy, w którym znalazło się m.in. ogrodzenie, za którym przewidziano sadzenie dębów.

– Dęby muszą być chronione przed obgryzieniem przez sarny i jelenie od pięciu do nawet ośmiu lat, aż osiągną wysokość 1,3-1,5 metra. Dopiero wtedy można je odsłonić. Przed ogrodzeniem będziemy sadzić sosnę, a bliżej drogi rośliny miododajne, krzewy, jarzębiny, może lipę. Na pewno nie akację, której leśnicy nie sadzą, bo to gatunek obcy, który sam się rozsiewa i którego należy się spodziewać, że naturalnie się pojawi wzdłuż drogi – opowiadał L. Kośmider.

Sadzonki – malutkie sosen i większe roślin liściastych, czekały na uczniów we wcześniej wykopanym dole, gdzie leżały w ziemi przykryte gałęziami, żeby nie wyschły. Leśnicy na jednym hektarze sadzą do 10 tys. sztuk sosen i do 7 tys. dębów. Między sosnami zostawia się odstęp na ok. 65 cm, a w przypadku dębów jest to prawie metr. Sadzonki pochodzą ze szkółki leśnej nazywanej żłobkiem. Nasadzane są w przedszkolu, dalszy ich rozwój można nazwać szkołą, a o dojrzałym drzewostanie mówimy, gdy ma on około 80 lat.

To, w jakim miejscu i w jakich ilościach drzewa są wycinane, określa sporządzany raz na 10 lat plan urządzenia lasu. Przygotowując plan leśnicy robią różne pomiary, określają masę drzew i ich jakość, zapisują zabiegi, jakimi powinien być poddany dany las, opisują to, z jakich gatunków roślin – od mchu, przez krzewy, aż po drzewa – składa się las. Dalej wyznaczane są drzewa (i ich liczba) przeznaczone do wycięcia w pierwszej kolejności, a są to rośliny chore, krzywe, zagrażające bezpieczeństwu i dopiero dalej te, które osiągnęły wiek rębny.

– Często słyszy się, że leśnicy tylko tną i tną, ale to nieprawda. Wycinamy tylko tyle, ile jest zapisane w planie, a ponadto powierzchnia nowo posadzonych lasów jest każdego roku większa niż ta ściętych. Każdy zręb musi być obowiązkowo odnowiony w ciągu pięciu lat – wyjaśniał młodzieży J. Kośmider. – Po wycince nie wyrywa się pni. Zbierane są gałęzie, a resztki są rozdrabniane ciągnikiem. Potem jest orka i oczekiwanie na nowe nasadzenie, które w przypadku naszego nadleśnictwa zwykle następuje po dwóch latach.

Po wojnach w Polsce lasów było niewiele, natomiast od dłuższego czasu ich powierzchnia rośnie i stanowi dziś między 30 a 33 proc. powierzchni kraju. Często w las zamieniane są nieużytki rolne, które nie dają dobrych plonów.

Co ważne, leśnicy przeciwdziałają występowaniu monokultur leśnych, a w miejsce np. lasu sosnowego nasadzany jest las mieszany. – Tutejsze siedlisko jest średniej jakości, to tzw. las mieszany świeży, dlatego można zmienić skład gatunkowy i posadzić bardziej wymagające gatunki, jak dąb, żeby unikać monokultur sosnowych. Na drugiej stronie ulicy jest młodnik, w którym również za ogrodzeniem posadziliśmy dęby – tłumaczył J. Kośmider.

Ważny jest zrównoważony rozwój

Gdy pierwsza klasa uczyła się sadzić drzewa, druga dzieliła się na mniejsze drużyny, które miały do wykonania kilka związanych z ekologią zadań. Motywem przewodnim była nauka zrównoważonego rozwoju, którym powinniśmy się kierować dbając o środowisko naturalne.
Przy okazji dzieci poznały też kilka innych ciekawych informacji dotyczących terenów leśnych.

– Od czego najczęściej powstają leśne pożary? – zapytała szóstoklasistów B. Kątna, a pierwszą odpowiedzą, która padła, były – butelki. – Liczyłam na taką odpowiedź, bo to jeden z podstawowych mitów, który chcielibyśmy obalić. Tak się utarło, nawet w podręcznikach tak piszą, że butelki powodują pożary, natomiast musiałoby dojść do naprawdę rzadkiego zbiegu okoliczności, żeby ogień spowodowały szklane butelki – wyjaśniała pani Beata.

Uczniowie usłyszeli, że najczęstszą przyczyną pożarów w lasach jest ogień rozprzestrzeniający się podczas wypalania traw. Samo wypalanie też obrosło w mit, ponieważ, jak tłumaczyła B. Kątna, nie powoduje użyźniania gleby, a niesie za sobą wyłącznie szkodliwe skutki dla środowiska i ludzi. Ogień pojawia się też od niedopałków, iskier, które mogą powodować pociągi i w skutek celowych podpaleń, które ciągle występują.

Kolejna informacja dotyczyła sadzenia w lasach również drzew miododajnych. To z kolei związane jest z potrzebą dbania o owady zapylające, bez których przyroda nie będzie mogła się normalnie rozwijać, a plony rolnicze się zmniejszą.

– W Chinach wyginęły pszczoły i inne owady zapylające, dlatego ludzie sami czymś w rodzaju pióra zapylają rośliny. To jednak sposób znacznie mniej wydajny niż ten naturalny – mówiła pani Beata.

Jedno z zadań konkursowych polegało na wyborze produktów do wirtualnego koszyka. Uczniowie dostali kartki z obrazkami przedstawiającymi nie tylko żywność i mieli się zastanowić, które z nich powstają w sposób źle wpływający na środowisko, a w szczególności przez produkcję których wycinane są na świecie lasy.

W ten sposób zwrócono młodzieży uwagę np. na produkty zawierające olej palmowy (a to nie tylko ogrom żywności, ale też np. pomadki), jedzenie pakowane w opakowania, które wyrzucamy zaraz po zakupie, czy też wielkie hodowle bydła na mięso znajdujące się w Ameryce Południowej. – Kosztem lasów powstają tam olbrzymie fermy. Znajdujące się w nich zwierzęta trzeba wykarmić, a to znów wzmaga potrzebę tworzenia pól uprawnych i wycinania drzew. Choć produkcja mięsa jest tam największa, to nie mieszkańcy tego kontynentu potem z tego korzystają, bo jedzenie wysyłane jest w inne części świata – mówiła B. Kątna.

– Gdyby patrzeć tylko na Polskę i Europę, można by było być zadowolonym, bo tutaj lasów przybywa. Trzeba jednak myśleć globalnie i zwracać uwagę na zagrożenia, które mają miejsce w innych częściach świata, choćby poprzez świadomy wybór produktów w sklepach. Kupując niektóre z nich przyczyniamy się do wyzysku ludności z biedniejszych rejonów i do niszczenia środowiska, dlatego tak ważny jest zrównoważony rozwój – podsumowała B. Kątna.

Taką wszechstronną lekcję ekologii, z sadzeniem lasu i zadaniami, doceniają nauczyciele otyńskiej szkoły.
– Wspieranie nie tylko lokalnej ekologii jest ważne. Mówi się o tym na lekcjach, jednak gdy uczniowie doświadczają tego w praktyce, to taka wiedza zostaje w nich na dłużej. Cieszę się, że nadleśnictwo zaprosiło nas na sadzenie, bo to cenna, ciekawa i dobrze zorganizowana inicjatywa – podkreślała Magdalena Piotrowska-Kołtun, nauczycielka plastyki i wychowawczyni klasy 6 B.

Bliżej godziny 11.00 do wszystkich dołączyła grupa leśników, którzy przyjechali na sadzenie rowerami, co oczywiście również wpisywało się w propagowaną tego dnia ideę zrównoważonego rozwoju.

Finałem dnia w lesie było ognisko, pieczenie kiełbasek i tańce na łące.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content