Brytyjczyk Brian zarażał optymizmem w „jedynce”

– Nigdy się nie poddawajcie, nie mówcie, że czegoś się nie da zrobić. Próbujcie, próbujcie, próbujcie… – mówił do uczniów „jedynki” Brian Gault, mężczyzna, który urodził się bez rąk

Brytyjczyk Brian Gault żyje w zasadzie jak każdy – ma żonę, dom, samochodów, lubi pływać, grać w tenisa stołowego. I nie byłoby w tym nic takiego, o czym warto byłoby wspominać, gdyby nie jeden istotny fakt – Brian od dziecka nie ma rąk.

Ten niesamowity człowiek odwiedził nowosolską Szkołę Podstawową numer 1 w poprzednim tygodniu, gdzie na spotkaniu z uczniami opowiedział o swoim życiu. Życiu, którego początki były bardzo trudne. Przez wiele lat B. Gault był zmuszany przez lekarzy do noszenia różnego rodzaju metalowych protez rąk, które wyrządzały mu więcej bólu, niż pomagały ułatwiać funkcjonowanie. Dzień, w którym ten koszmar się skończył, miał miejsce już kilkadziesiąt lat temu i od tamtej pory wiele się w jego życiu zmieniło.

– Wszyscy macie wielki potencjał. Nie marnujcie go, nigdy nie mówcie sobie, że czegoś nie da się zrobić. Nie poddawajcie się, tylko próbujcie, próbujcie, a jak dalej nie wychodzi, to próbujcie raz jeszcze – apelował do dzieci i młodzieży Brian, który za pomocą rewelacyjnie wytrenowanych nóg i palców stóp jest w stanie wykonać większość codziennych czynności, np. potrafi nimi pisać (zarówno długopisem, jak i na klawiaturze komputera), a za pomocą specjalnego sterownika umieszczonego na podłodze prowadzi również samochód. – Czasem brakuje mi cierpliwości, żeby coś na spokojnie wykonać. Są też czynności, których stopami nie zrobię, np. nie zapnę guzików koszuli, ale wtedy zawsze mogę liczyć na moją żonę – uśmiechał się gość z Wielkiej Brytanii, który napisał książkę o swoim życiu, a cały dochód z jej sprzedaży przeznacza na pomoc dzieciom z Afryki i Ameryki Południowej, które jak on urodziły się bez lub z deformacją kończyn.
B. Gault trafił do Nowej Soli dzięki kontaktom nauczycielki j. angielskiego Justyny Bogdanowicz.

– Tłumacz, który jest tu z nami, jest moim przyjacielem, a to on poznał Briana w czasie podróży po Anglii. Brian spontanicznie zgodził się na przyjazd do naszej szkoły, dlatego to tym większe wyróżnienie, że jest tutaj z nami – cieszyła się J. Bogdanowicz, która podkreśla, że spotkanie z Brytyjczykiem tylko przy okazji było żywą lekcją języka angielskiego.

– Uczniowie posłuchali Briana, zachęcałam ich do zadawania mu pytań w języku angielskim, natomiast najważniejszy był w tym wszystkim aspekt wychowawczy. Nasz gość w swoim życiu miał naprawdę prawdziwe powody do tego, by czuć się rozgoryczonym, a jednak z czasem odkrył radość życia i dziś tryska optymizmem i humorem. To było ważne przesłanie szczególnie dla uczniów z problemami z zachowaniem, emocjami, wartościami i z pewnością siebie – komentowała pani Justyna.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content