Znów było zielono nad Odrą!

Już po raz piąty w Nowej Soli odbyły się dwudniowe ogrodnicze targi pod nazwą „Zielone Ogrody nad Odrą”. Tylko w sobotę przez plac przy Alei Wolności przewinęło się kilkanaście tysięcy osób. Zadowolenia nie kryli zarówno wystawcy, jak i ich klienci

Siłą nowosolskich „Zielonych Ogrodów” zawsze jest wielka różnorodność sprzedawanego na poszczególnych stoiskach asortymentu. Wśród tegorocznych wystawców był m.in. Dariusz Burdan z Mokrej koło Lubska, który wraz z żoną Marzeną prowadzi szkółkę skierowaną do kolekcjonerów roślin, np. oryginalnych drzewek owocowych.

– Wczoraj zgodnie z planem sprzedałem połowę przywiezionego towaru. Pogoda dopisuje, atmosfera jest fantastyczna – mówił nam w niedzielę pan Dariusz, który osobiście specjalizuje się w szczepieniu roślin. – W wielu przypadkach to, co robię, jest unikatowe nie tylko w skali Europy, ale i świata. W naszej szkółce mamy 4,5 tysiąca odmian roślin. Zjeżdżają do nas kolekcjonerzy z różnych kontynentów. Wymieniamy się roślinami, szukamy nowych odmian. Jedni zbierają znaczki, my rośliny. To w zasadzie nie jest coś normalnego, to autentyczna pasja – dodawał z uśmiechem D. Burdan.

U Grażyny Janusz z Moch (powiat wolsztyński) można było z kolei kupić różnego rodzaju kwiaty do rozsadzenia. – Poprzednia edycja tych targów mi się spodobała, więc wróciliśmy. Klientów nie brakuje, wielu ma pytania, ale też, jak to na targach, zdarzają się tacy, co wiedzą więcej od nas. Za rok znów tu będziemy – zapowiedziała pani Grażyna.

„Zielone Ogrody” to nie tylko rośliny. Z nieco innym towarem (jako uzupełnienie kwiatów) pod namiotem z hasłem „Słowiańskie smaki” wystawiła się Krystyna Doan z Dalkowa. – Mam przetwory zrobione według tradycyjnych receptur. To np. syropy i dżemy z takich roślin, jak czarny bez, dzika różna czy sosna. Tak jak to robili nasi przodkowie – mówiła K. Doan, która po kilku latach przerwy wróciła na nowosolskie targi. – Towar dobrze mi zszedł, jestem po tych dwóch dniach zmęczona, ale zadowolona. Za rok przyjadę znów – dodała.

Na zakupy nie narzekali również klienci wystawców. Renata i Dariusz Cieleccy w sobotę odwiedzili targi po raz pierwszy, a w niedzielę na nie wrócili. – Wczoraj były pierwsze zakupy, a teraz mamy poprawkę. Targi są świetne. Wielki wybór w jednym miejscu. Kupiliśmy m.in. kosodrzewinę, a z kwiatów turki i rododendrony. Mamy duży ogród, tak że jest gdzie to wszystko sadzić – opowiadało małżeństwo z Nowej Soli.

Wraz z żoną Ewą na „Zielonych Ogrodach”, jak co roku, był też Tadeusz Kajder. – Szukamy najróżniejszych, ciekawych roślin. Tym razem kupiliśmy np. nietypowe odmiany lilii i pelargonię. Teraz szukam wiciokrzewu. To pnąca roślina o ładnych kwiatach. Do obsadzenia są zarówno balkon, jak i działka i ogród – mówił T. Kajder. – Targi całkowicie spełniają nasze oczekiwania. Jest tutaj tego tak dużo, że można stracić głowę. Dla nas to stały punkt programu o tej porze roku – przyznawał pan Tadeusz.

Nie ma wątpliwości, że „Zielone Ogrody” znów wypaliły. – Wiadomo, że wszystkim się nie dogodzi, ale myślę, że ogólna ocena nie może być inna, jak tylko na duży plus. A świadczy o tym choćby liczba odwiedzających targi. Według naszych szacunków tylko w sobotę przewinęło się tutaj kilkanaście tysięcy ludzi – ocenił Krzysztof Uchal z Fundacji Celepiada i firmy Sunrise, która wraz z urzędem miasta jest organizatorem targów.

Jak co roku klienci głosowali na najlepsze ich zdaniem stoisko. Do urny wrzucono blisko 130 kuponów drukowanych na naszych łamach oraz prawie 70 rozprowadzonych na miejscu przez organizatorów. Najwięcej głosów uzyskał Jacek Maślankiewicz z gospodarstwa Kama z Koszanowa.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content