Hinduskie lekcje angielskiego

Już po raz trzeci placówkę przy ul. Kasprowicza odwiedzili wolontariusze w ramach programu ISAC. W tym roku przyjechała Arytra z Kalkuty i Vans z Bombaju, żeby szerzyć kulturę swojego kraju w polskich szkołach

Wolontariusze w ramach międzynarodowego programu studenckiego spędzają w danym kraju łącznie pięć tygodni. Jedyne, co muszą zapewnić sobie sami, to transport. Wyżywienie i kwaterunek leży po stronie szkoły, do której przyjeżdżają. Do Szkoły Podstawowej nr 8 (Gimnazjum nr 3) przyjechali w tym roku Arytra z Kalkuty oraz Vans z Bombaju. – Mieszkają u rodzin goszczących – u Martyny Niewierowskiej i Daniela Rogulskiego – uczniów klas drugich, którzy zgodzili się ich przyjąć. Dla naszych uczniów to świetna okazja do nauki języka. Mają ich na co dzień, muszą się porozumieć. Choć nasi goście już trochę polskiego złapali, to jednak angielski jest używany w  każdej sytuacji. I właśnie o to chodzi, o pokonywanie bariery językowej – podkreśla Magdalena Kosiak, anglistka z SP nr 8.
Młodzież – jak twierdzi nauczycielka – chętnie korzysta z zajęć, wiele się uczy. Razem z gośćmi z Indii spędzają nie tylko lekcje angielskiego, ale i przerwy, grają w gry, robią sobie zdjęcia.

Arytra zamieszkał u Daniela. Po szkole oglądają razem filmy, uczą się polskich piosenek. – On jest już piąty tydzień i coś tam potrafi powiedzieć po polsku. Moi rodzice też z nim rozmawiają, szczególnie tata. Rano wstajemy, myjemy się, jemy śniadanie. Jemy po dwa jajka, bo Arytra tylko to je. Przychodzimy ze szkoły, siedzimy w pokoju i ze sobą rozmawiamy. Później jemy obiad i idziemy na spacer albo przychodzą do nas dziewczyny i gramy w karty – opowiada D. Roguski.
Nieco inaczej wygląda dzień Vans i Martyny, które – jak to dziewczyny – nieco więcej ze sobą rozmawiają. – Opowiada mi, jak wszystko wygląda u niej i czym różni się zwyczajne życie w Indiach od codzienności w Polsce. Mówiła np., że w Indiach jest trudniej, że tutaj łatwiej się żyje, łatwiej jest o pracę, o godne zarobki. Dużo ludzi jeździ samochodami. Tam tego nie ma. Chciałam się trochę więcej dowiedzieć na temat hinduizmu, ale Vans nie wyznaje tej religii. Mój tata też dużo z nią rozmawia – opowiada M. Niewierowska.

Zarówno Martyna, jak i Daniel przyznają, że wizyta wolontariuszy z Indii natchnęła ich do podróżowania po świecie. – Chcielibyśmy też kiedyś wyjechać, ale na wymianę i na trochę krócej niż pięć tygodni – przyznają.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content