Karatecy zeszli z maty

Medale, dyplomy, ognisko, dmuchane zamki – członkowie Nowosolskiego Klubu Karate Kyokushin podsumowali sezon podczas pikniku rodzinnego

Wszyscy nowosolscy karatecy w sobotnie południe stawili się na żwirowni w Stanach. Choć brzmi groźnie, to było zupełnie odwrotnie. Nie brali udziału w morderczym treningu, tylko spotkali się, żeby w rodzinnej atmosferze podsumować sezon.

– W klubie mamy 120 karateków. Każdy jest przydzielony do odpowiedniej dla siebie grupy wiekowej, a tych jest w sumie sześć. Dzieci i młodzież znają się, ale takie spotkanie jak dzisiejsze, pozwala im się bardziej zintegrować – stwierdza Andrzej Czarnecki z Nowosolskiego Klubu Karate Kyokushin. Podkreśla, że karatecy mają się z czego cieszyć, bo minione miesiące obfitowały w sukcesy.

Piknik rozpoczął się od krótkiego treningu oficjalnie kończącego sezon. Najlepsi zawodnicy otrzymali dyplomy, medale i puchary.

– Ważni są dla nas wszyscy członkowie klubu. Dziękujemy tym, którzy zdobyli medale i stawali na podium podczas zawodów oraz tym, którzy są naszymi zwycięzcami biorąc pod uwagę ich zapał, zaangażowanie i sportowego ducha – zaznacza A. Czarnecki.

Młodzi sportowcy, jak tylko zdjęli kimona, ruszyli do zabawy. Klub zadbał o dmuchane zamki, grilla, ognisko. Wokół ogniska rozłożonych zostało mnóstwo koców, na których relaksowali się rodzice sportowców. Tym sposobem bardzo szybko powstała piknikowa atmosfera.

– Cieszę się, że syn wybrał karate. Rozwija się nie tylko kondycyjnie, ale ćwiczy też głowę. Nigdy nie ćwiczyłem karate, ale żona tak i z tego, co wiem, mój dziadek. Tradycja w rodzinie więc jest – mówi ze śmiechem Rafał Sieczkowski, tata Filipa. Dodaje, że w kolejce do klubu stoją już dwie młodsze siostry Filipa.

Ponad dwa lata karate ćwiczy córka Marty Rzeszowskiej. Według pani Marty ten sport uczy dyscypliny i samodzielności. – Tosia nie może się doczekać treningów. Bardzo lubi swoją trenerkę. Dla mnie najważniejsze, że ćwiczy z radością i wybiera sport zamiast monitora – zauważa M. Rzeszowska, mama Hani i Antosi.
Justyna Oparska przyznaje, że początkowo nie widziała w swojej córce wielkiego entuzjazmu przed treningiem. Z czasem to się jednak zmieniło. Dzisiaj dziewczynka zapytana o to, co woli – taniec czy karate, bez wahania wybiera to drugie.

– Jestem dumna z córki, że odnalazła się w tej dyscyplinie, że jest zdeterminowana i lubi ćwiczyć – mówi J. Oparska. Zaznacza, że festyny rodzinne są okazją do bliższego poznania się z innymi rodzicami i trenerami.
Zabawa w stanach trwała do wieczora. Za kilka tygodni najmłodsi karatecy wyjeżdżają na obóz sportowy do Kołobrzegu. Kolejny międzynarodowy obóz dla starszych odbędzie się w Krakowie. Do regularnych treningów karatecy wrócą we wrześniu.

* W środę na naszej stronie internetowej zostanie opublikowane pełne zestawienie wyników karateków z minionego sezonu.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content