Sekretarz stracił zaufanie
– Krzysztof Marciniec w przelocie podsunął mi do podpisania umowę na zlecenie dla firmy jego syna. Lata pracy z nim oceniam pozytywnie, dlatego to, co się stało, odbieram jako osobistą porażkę – mówił przed sądem wiceprezydent Jacek Milewski
W sprawie zwolnionego z urzędu miasta wieloletniego sekretarza Krzysztofa Marcinca na poprzedniej rozprawie przesłuchano kilku świadków – pracowników urzędu miejskiego, po których miał planowo zeznawać Jacek Milewski, wiceprezydent i kluczowy dla sporu świadek. Odroczone wówczas przesłuchanie doszło do skutku w miniony piątek.
– Przyczyną zwolnienia K. Marcinca była utrata zaufania po tym, jak nie informując mnie o treści umowy podsunął mi w przelocie do podpisania zlecenie dla firmy, w której pracuje jego syn, a która miała wykonać tzw. ortofotomapy za ponad 30 tys. zł. Zgodnie z zakresem obowiązków podpisuję m.in. rozstrzygnięcia procedur przetargowych. Ogólnie dokumentów są tysiące, nie jestem w stanie szczegółowo zagłębiać się we wszystkie, dlatego kluczowe jest tu zaufanie. Wydziały przygotowują pisma i szczególnie przy rutynowych sprawach, tylko składam podpis. W innych wypadkach temat jest omawiany szeroko na kolegium prezydenckim. Udział członka rodziny sekretarza w przetargu trudno uznać za rutynową sprawę – mówił na wstępie J. Milewski.
O treści umowy wiceprezydent zorientował się 15 lutego, czyli w dniu, w którym ją otrzymał. Powiedział o niej prezydentowi Wadimowi Tyszkiewiczowi, a ten postanowił, że umowa z K. Marcincem musi zostać rozwiązana. Trzy miesięczne wypowiedzenie bez konieczności świadczenia pracy miało się zakończyć 31 maja.
Dalszą cześć artykułu przeczytasz w e-wydaniu „TK”
- Anioły, nie ludzie [#retroKrąg] - 20 grudnia 2022
- Czym jest haloimpresjonizm? Dowiecie się dziś na Placu Wyzwolenia - 19 października 2022
- Strach w oczach uchodźców. Reportaż z granicy polsko-ukraińskiej - 23 kwietnia 2022