Przywiązał i porzucił psa Teraz usłyszał wyrok

18 miesięcy ograniczenia wolności, obowiązek pracowania na rzecz miasta i 10-letni zakaz posiadania jakichkolwiek zwierząt – taki wyrok usłyszał nowosolanin, który przywiązał i porzucił psa w lesie

O tej sprawie było bardzo głośno w zasadzie w całej Polsce. Post o psie przypiętym smyczą do drzewa miał setki udostępnień na Facebooku, a to przełożyło się na ponad 2 mln zasięgu wśród internautów.

– To też dzięki sile internetu zgłosiła się kobieta, która wcześniej była właścicielem tego psa i w kolejnych krokach można było dojść do tego, kto za tym stał – wspomina zdarzenie z 20 lipca 2016 roku Ewa Batko, rzecznik prasowa urzędu miasta.

– Psa przypięto bezpośrednio do drzewa nie dając mu żadnej możliwości ruchu na boki. Zwierzę obgryzło część kory, część została zerwana, bo pies szarpał się w górę i w dół. Dodatkowo cierpiał z braku wody, jedzenia i przez wysoką temperaturę – dodaje strażnik miejski Jacek Baranowski.

Na zwierzę przypadkowo trafił Krzysztof Cech, nowosolanin, który postanowił sprawdzić, czy przypadkiem w lesie nie ma już grzybów. Mężczyzna zawiadomił policję i dalej wszystko potoczyło się już pomyślnie dla psiaka.

– Pies trafił do weterynarza, a potem do przytuliska. Kobieta, która go rozpoznała, opowiedziała, że choć sama go adoptowała, to przez przeprowadzkę nie mogła się nim dalej zajmować. Dała ogłoszenie, zgłosił się nowy właściciel, który zrobił to, za co dziś przyjdzie mu zapłacić… – mówi J. Baranowski.

W ostatnich dniach uprawomocnił się czerwcowy wyrok sądu, w myśl którego sprawca za znęcanie się nad zwierzęciem poprzez wystawienie go na działanie warunków atmosferycznych i narażenie jego życia został ukarany ograniczeniem wolności przez 18 miesięcy. Przez ten czas każdego miesiąca będzie musiał na rzecz miasta odpracowywać po 30 godzin. Dodatkowo obowiązuje go 10-letni zakaz posiadania jakichkolwiek zwierząt.

Przypomnijmy też, że psa niedługo po zdarzeniu przygarnął policjant Ernest Pondel, ten sam, który brał udział w akcji uwolnienia go ze smyczy. Teraz, po uprawomocnieniu się wyroku, będzie on mógł oficjalnie zostać jego właścicielem.

– Warte podkreślenia jest to, że – jak pokazuje ta sprawa – poważnie podchodzimy do tematów związanych z bezpieczeństwem zwierząt. I choć takie rzeczy ciągle się zdarzają, to straż miejska, policja i sądy nie pozostają na to obojętne – podsumowuje E. Batko.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content