Województwo pozostanie mi bliskie

Po ośmiu latach pracy radnej w Sejmiku Województwa Lubuskiego dyrektor szpitala Bożena Osińska przekazuje pałeczkę kolejnej osobie. W rozmowie z nami podsumowuje pracę radnej wojewódzkiej, mówi o korzyściach, zrealizowanych projektach, ale i rozczarowaniach. Jednocześnie wskazuje na Beatę Kulczycką, osobę merytorycznie przygotowaną i doświadczoną w samorządzie, do dalszego reprezentowania naszego regionu w Sejmiku

Justyna Gurban: Osiem lat pełniła pani funkcję radnej wojewódzkiej, co wówczas skłoniło panią do kandydowania?

Bożena Osińska: Doskonale pamiętam ten moment. Zaskoczyła mnie ta propozycja, bo nie miałam takich aspiracji. Oczywiście bardzo interesują mnie sprawy społeczne, zwłaszcza te związane ze służbą zdrowia, dostępem do poradni, szpitala, ale brakowało mi już czasu na coś więcej. Musiałam szybko podjąć decyzję i uznałam, że to będzie korzystne dla naszego szpitala. Zgodnie z zasadą koszula bliższa ciału zawsze większą uwagę radni wojewódzcy przykładali do szpitali wojewódzkich. Zależało mi, żeby to zmienić. Udowodnić, że potężną rolę odgrywają szpitale powiatowe. To w powiatach są największe problemy, ale o nich się mniej słyszy. Czasami ta rola wiodąca jednostek wojewódzkich wcale nie była zasłużona. Będąc radną wojewódzką mogłam o tym głośno mówić, a mój głos był słyszalny. Podkreślałam rolę powiatowych szpitali, zwłaszcza nowosolskiego, który jest bardzo mocny merytorycznie i pełni funkcję regionalną. W nowosolskim szpitalu to był czas, kiedy byliśmy już po restrukturyzacji i nabieraliśmy rozpędu, potrzebna była jeszcze większa dynamika i doszłam do wniosku, że w tym celu przyda się wsparcie województwa. Wystartowałam z list Platformy Obywatelskiej, choć ani wtedy, ani nigdy później nie zapisałam się do partii. Moim ugrupowaniem od zawsze jest nowosolski szpital – to moja jedyna partia (śmiech).

W Sejmiku niestety jest sporo polityki i nie zawsze zwycięża merytoryka. Jak pani się w tym odnalazła?

Od pierwszej kadencji w Sejmiku Województwa Lubuskiego pracowałam w Komisji Zdrowia. Byłam zadowolona, bo o to mi chodziło. Nie było jednak tak prosto. Okazało się, że z pewną naiwnością podchodziłam do pracy radnej wojewódzkiej. Zderzyłam się z tym, że nie tak łatwo, nie tak szybko. W pierwszej kadencji oswajałam się z tą funkcją. Obserwowałam, uczyłam się, poznawałam ludzi i byłam zawsze czujna, gdy w grę wchodziły miejscowe, nowosolskie tematy.

Zachowywałam się przy tym z kulturą osobistą, nigdy nie pozwoliłam uwikłać się w jakieś rozgrywki, a te niestety się zdarzały. Uważam, że nawet walczyć o swoje można elegancko i z klasą. Pomimo starań nie do końca udało mi się przekonać wojewódzkich decydentów do zmian systemowych. Brakuje nam kompleksowego postrzegania ochrony zdrowia i spojrzenia z góry na całe Lubuskie. Na naszym regionalnym podwórku można to lepiej poukładać. Niestety, poszły środki na wiele zadań, które się dublują lub nie są najważniejsze dla naszego województwa. Oczywiście należy wzmacniać poszczególne oddziały w szpitalach sieciowych. Najwięcej ważnych spraw mogłam przekazać podczas komisji lub indywidualnych spotkań. To wtedy mogłam przekonywać, że nie o jeden mały chodnik chodzi, ale o poważne przedsięwzięcia dla dobra ogółu.

Które tematy wojewódzkie były najtrudniejsze i kosztowały panią najwięcej zdrowia?

Wiele emocji i nieprzespanych nocy kosztowała mnie obwodnica południowa Nowej Soli. Od początku uważałam, że pomysł jest bardzo dobry i trzeba go z całych sił wspierać. Trochę zakulisowymi działaniami, wieloma rozmowami starałam się, jak mogłam, wspierać miejscowy samorząd. Zderzałam się czasami ze stwierdzeniami, że Nowa Sól dobrze się rozwija, wiele środków zewnętrznych dostała i wystarczy. Każdy ciągnął w swoją stronę i niestety czasami nie chciał słuchać argumentów. Wtedy trzeba było jakoś przebić się przez ten mur. Dzisiaj z wielką satysfakcją przejeżdżam po tej drodze. Mam nadzieję, że moi następcy w radzie wojewódzkiej dopilnują, żeby inwestycja została dokończona, a droga była połączona z mostem na Odrze. Uczestniczyłam w zamianie dróg wojewódzkich na miejskie, co było niezwykle istotne dla miasta. Takie ruchy otwierały Nowej Soli możliwość dalszego rozwoju. Jednocześnie nieustająco miałam oczy i uszy szeroko otwarte na sprawy służby zdrowia. Reagowałam zawsze, gdy nasz szpital mógł coś zyskać. Nie zawsze efekty spełniały poziom moich oczekiwań. Moja obecność w województwie dawała mi dostęp do wiedzy, zawsze stałam w pierwszym szeregu, gdy chodziło o służbę zdrowia. Bardzo dziękuję moim wyborcom, że oddawali na mnie swój głos. Zdaję sobie sprawę, że wybierając mnie głosowali w pewnym sensie na szefową szpitala, placówki, która dzięki ciężkiej pracy jest najlepsza w województwie. Dziękuję za dwukrotnie powierzony mandat.

Rola radnej wojewódzkiej jest jednak trochę niewdzięczna, bo efekty pracy są mało widoczne.

Radny w mieście i powiecie, pracując w regionie, na dole, jest bardziej widoczny. W województwie pracuje się bardziej globalnie, trzeba mieć na uwadze całość regionu, nie tylko swoją gminę. Czasami z bólem serca, ale trzeba przyznać, że jakieś zadanie np. na północy jest ważniejsze. Przeprowadzane w gminach zadania wojewódzkie są też dla wielu nieczytelne. Mam tu na myśli to, że ludzie nie widzą, że inwestorem jest województwo. Cieszę się, że wiele mniejszych i większych projektów udało się przez ten czas zrealizować w nowosolskim szpitalu. Pracując w komisji zdrowia mogłam też dobrze poznać inne szpitale i placówki medyczne w Lubuskiem. Okazało się, że nasz szpital jest niedościgniony. Z dumą muszę przyznać, że inni wciąż nas gonią.

Dlaczego zrezygnowała pani z dalszego kandydowania do Sejmiku?

Przychodzi taki moment, kiedy trzeba się skupić na jednym. Dla mnie najważniejszy jest szpital i chcę się na 100 procent skoncentrować na ważnych zadaniach, jakie przed nami stoją. Musimy wybudować nową kotłownię, to dzisiaj priorytet. Ta inwestycja to nie tylko większe bezpieczeństwo, ale także oszczędności dla szpitala. Liczę na zrozumienie w województwie, bo ta inwestycja jest bezwzględnie potrzebna. Bardzo zależy mi także na wybudowaniu nowego bloku operacyjnego. Do obu przedsięwzięć jesteśmy przygotowani dokumentacyjnie. Chcę się dzisiaj na tym skupić. Nie chcę, żeby polityka z Sejmiku wdzierała mi się do szpitala. Jestem apolityczna i tak pozostanie. Sprawy wojewódzkie nie przestaną mi być bliskie. Podczas gdy ja skupię się na szpitalu, w Sejmiku potrzebni są radni, którzy będą kontynuować to, o co walczyłam. Jestem bardzo zadowolona, że kandyduje Beata Kulczycka. Oczywiście obok niej na tej liście są też inni kandydaci i to mieszkańcy zdecydują. Pani Beata to bardzo mądra i doskonale merytorycznie przygotowana osoba do pełnienia funkcji radnej wojewódzkiej. Mam nadzieję, że wyborcy dadzą jej szansę, bo to z pewnością będzie dla nas wszystkich z dużą korzyścią. Ze swojej strony zawsze służę pani Kulczyckiej radą i wsparciem oraz liczę na wsparcie z jej strony.

Justyna Gurban

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content