Hey Joe, czyli jak nowosolanie bili gitarowy rekord Guinnessa. Wśród nich Muzyczne Pokolenie

– Kiedy już ogłoszono, że rekord jest pobity o 12 osób w stosunku do roku poprzedniego, to wszyscy z radości unieśli w górę gitary. Na szczęście nikt z nas swojej nie złamał… – uśmiechają się młodzi nowosolanie z zespołu Muzyczne Pokolenie, którzy wraz z innymi gitarzystami z całej Polski w jednym momencie zagrali utwór Jimiego Hendrixa „Hey Joe” i tym samym zapisali się do księgi rekordów Guinnessa

Kiedy większość z nas korzystała ze startu długiego majowego weekendu, Katarzyna, Jeremiasz, Bartosz i Sebastian udali się do Wrocławia, gdzie 1. maja była zaplanowana próba ustanowienia gitarowego rekordu Guinnessa.

Od 17 lat miłośnicy gitarowego grania spotykają się w tym mieście co roku, aby wraz z zaproszonymi muzykami zagrać utwór Jimiego Hendrixa „Hey Joe”.

Zgromadzeni na wrocławskim rynku gitarzyści w różnym wieku i na różnym poziomie wtajemniczenia pobili ustanowiony w 2018 roku rekord Guinnessa. Utwór „Hey Joe” ostatecznie wykonało wspólnie 7423 gitarzystów, o 12 więcej niż rok temu.

W tym roku razem z tysiącami gitarzystów zagrali m.in. muzycy zespołu Slade czy Leszek Możdżer.

Nie mogło zabraknąć tam także nowosolan. My piszemy o czwórce z nich.

„To daje ogromnego kopa”

Sebastian Dudziak, który na gitarze gra już od czterech lat, przed rokiem debiutował na tym wydarzeniu. – Wtedy byłem z mamą, ciocią i kuzynką, które mi towarzyszyły. Pamiętam, że były niesamowite emocje. Tylu muzyków gitarowych w jednym czasie zagrało utwór legendarnego Hendrixa. Tego się nie zapomina – mówi Sebastian, który w tym roku wrócił do Wrocławia. Razem z nim pojechało dwóch kolegów i koleżanka. Cała czwórka tworzy zespół Muzyczne Pokolenie.

– Jako zespół byliśmy pierwszy raz, ale myślę, że nie ostatni – mówi Katarzyna Szymańska, która gra na gitarze, ale także na perkusji.

– Czy gitara to nie jest instrument raczej dla mężczyzny? – zapytałem trochę przekornie Kasię.

– Niekoniecznie, przynajmniej ja tak nie uważam. Grać na gitarze może się uczyć tak naprawdę każdy. Na pewno na początku są trudności, ale później, jak już się opanuje podstawy, to wszystko przychodzi dużo łatwiej – opowiada o swoich instrumentalnych początkach nowosolanka.

Z inspiracji kolegi na gitarze zaczął grać Bartosz Andrusiak. – Wszystko zaczęło się od pewnej rozmowy z Jeremiaszem, który powiedział mi któregoś razu, że uczy się gry… na gitarze. To mnie zaciekawiło i też postanowiłem spróbować. Spodobało mi się, wkręciłem się i tak już to trochę trwa – mówi B. Andrusiak. Za gitarę chwycił dwa lata temu.

Kolegą, który go wciągnął do nauki, jest Jeremiasz Czajkowski. – Gra na tym instrumencie to fajna sprawa. Trzeba dużo ćwiczyć, szczególnie indywidualnie, ale to naprawdę daje sporo satysfakcji. A jak już się pojedzie na takie wydarzenie jak bicie rekordu, gdzie cały rynek zalała rzeka gitarzystów, to daje to ogromnego kopa – opowiada J. Czajkowski, z którego dumna jest cała rodzina. – Jak się słucha jego gry, to serce się raduje – przyznaje Adela Czajkowska, babcia chłopca.
Zespół Muzyczne Pokolenie, który coraz śmielej poczyna sobie na muzycznej mapie powiatu, wywodzi się ze scholi działającej przy parafii pw. św. Michała Archanioła.

– Zaczęło się od śpiewu, ale po jakimś czasie pojawił się pomysł, żeby zacząć się uczyć gry na gitarze. Pamiętam pierwsze nasze lekcje. Wszystko zaczynaliśmy od zera, nikt z nas nie miał pojęcia o grze na jakimkolwiek instrumencie. Z czasem każdy z tej czwórki zaczął się specjalizować. Sebastian oprócz pudła, czyli gitary akustycznej, gra jeszcze na basie. Jeremiasz oprócz „pudła” także na gitarze solowej. Bartek z kolei został na akustycznej, a Kasia przeszła na perkusję i w tym momencie się stworzył zespół. Chciałbym podkreślić w tym wszystkim rolę rodziców, bo to oni kupowali i kupują instrumenty. Bez ich wkładu zespół nie mógłby istnieć – opowiada Jacek Garbowicz, opiekun artystyczny i nauczyciel Muzycznego Pokolenia, które regularnie spotyka się w salce parafialnej przy św. Michale.

Próby mają raz w tygodniu

– podczas weekendu.

– W tygodniu każdy ćwiczy indywidualnie, a wspólne zajęcia odbywają się w sobotę rano, żeby zgrywać poszczególne elementy, bo każdy gra trochę inne partie – zaznacza J. Garbowicz.

Jak mówią sąsiedzi parafii, podobno w okolicy jest wtedy dość głośno…

– Ksiądz proboszcz was nie ucisza? – zapytałem z przymrużeniem oka.

– Raczej nie, ale czasami nas prosi o ściszenie w kościele, bo nie słyszy, jak spowiada – uśmiechają się młodzi nowosolanie.

„Niejeden jeszcze o nich usłyszy”

Zespół systematycznie robi postępy, ale także startuje w przeglądach i konkursach muzycznych.

Największe osiągnięcie jak do tej pory to pierwsze miejsce w konkursie kolęd i pastorałek w styczniu tego roku, który odbył się w Nowosolskim Domu Kultury.
– Po wręczeniu nagród rozmawiałem potem z członkami jury, którzy zgodnie stwierdzili, że zespół dobrze rokuje, dobrze się rozwija. Widać ich bardzo duże postępy, zresztą teraz już pojawia się coraz więcej partii solowych na instrumentach, tak że jest coraz lepiej – cieszy się J. Garbowicz.

Na swoim koncie ma także wyróżnienie na Przeglądzie Pieśni Patriotycznej z listopada ubiegłego roku.

Zespół gra nie tylko repertuar religijny, ale także świecki. Dzięki temu mogą występować na różnych scenach, nie tylko muzyki religijnej.

– Graliśmy na imprezie charytatywnej w Kiełczu – podczas jasełek dla chorego Jerzyka Tudka, co dało nam wielką radość. Podobno ktoś także już pytał o nas w kontekście występu podczas ceremonii ślubnej. To ma być w sierpniu, więc jest czas, żeby doszlifować repertuar – mówi K. Szymańska.

Prawdziwym majstersztykiem jest wykonanie utworu „Kiedy byłem małym chłopcem” Tadeusza Nalepy.

– Myślicie o udziale w talent show i zaprezentowaniu tego właśnie utworu? – zapytałem na koniec naszej rozmowy.
– Na razie nie, skupiamy się na próbach i dalszym rozwoju – mówią skromnie członkowie Muzycznego Pokolenia.

J. Garbowicz: – Mają wielki potencjał. Oni pilnują, żeby te próby były, oni chcą chodzić, dopytują, czy będziemy grać więcej, więc to oni mnie motywują do tego, żeby mi się chciało. Niejeden jeszcze o nich usłyszy, mam przynajmniej taką nadzieję.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content