Jeszcze więcej starych gier!

Druga edycja nowosolskiego Festiwalu Dawnych Komputerów i Gier, którą organizują tak samo nazywająca się fundacja, Nowosolski Dom Kultury oraz lokalny miłośnik tych tematów Igor Orwat, jak przystało na kontynuację, podjęła wyzwanie podniesienia poprzeczki wyżej

A to wyżej w tym przypadku oznaczało, że sprzęty wystawiono już nie w jednej, a dwóch salach, a poza samymi stanowiskami z podłączonymi konsolami i komputerami na uczestników czekały też dodatkowe atrakcje.

Oczywiście sercem imprezy znów był sprzęt, który wskrzeszał wspomnienia, ożywiał sentyment do gier jak np. „Mario Bros”, „Sonic”, „Black Out” (polska wersja „Tetris” w 3D), „Mortal Kombat” i wielu, wielu innych. Widok starych pecetów, Amig, Sony Playstation czy Nintendo budził w gościach uśpionego geeka, dla którego widok wydających się z dzisiejszej perspektywy prymitywnych gier był absolutnie bezcenny. Z kolei najmłodsi, którzy tego nie znają, szybko przekonywali się, ile radości daje zabawa ze starymi grami.

– Jednym z największych rarytasów, jaki tu dziś dzięki fundacji mamy, jest konsola Vectrex, która debiutowała w 1982 roku i miała własny monitor. Jej wartość kolekcjonerska jest ogromna. Obraz na nim nie jest wyświetlany za pomocą rastrów, a jest wektorowy, ostry jak żyletka. Na tym egzemplarzu można zagrać w klon atarowskiej „Asteroids” – opowiadał I. Orwat.

– Mamy tym razem również kącik prasowy z wieloma polskimi magazynami o grach i komputerach, w tym pierwszy polski „Top Secret” z 1991 roku i inne białe kruki, w tym „Bajtki” z lat 80 – mówił pan Igor.

Nowością były konkursy i turnieje. Uczestnicy konkurowali w lataniu samolotem „River Reid”, na czas pokonywali pierwszy etap „Super Mario Bros”, co byłoby proste, gdyby nie obrócony o 180 st. ekran komputera, a w dwuosobowych drużynach rozgrywali wojenki w „Worms Armageddon”. Był też konkurs fotograficzny, w którym nagrody ufundowała firma Jost i portal Nowa Praca.

Na wydarzeniu nie zabrakło Wojtka Jakubowicza, który mimo młodego wieku zadziwia swoją wiedzą na temat starego sprzętu osoby dużo od niego starsze. – Za pierwszym razem przyszedłem z jedną Commodorą, ale w międzyczasie nabyłem wiele innego sprzętu i kilka z nich jest tu dziś ze mną – mówił z wyraźną iskrą w oczach.

Wśród gości byli nie tylko miejscowi, ale też mieszkańcy innych lubuskich miast, a nawet przyjezdni spoza województwa. – Wszyscy zachwyceni festiwalem i samym domem kultury – podkreślał I. Orwat.

Para Krzysztof i Iwona nie miała daleko, bo przyjechali z Zielonej Góry po tym, jak na Facebooku wpadło im ogłoszenie o festiwalu. – Tak wiele tu konsol i komputerów. Jestem pod wrażeniem szczególnie Vectrexa. W domu żadnej konsoli nie mamy, więc to pierwsza taka zabawa od lat – mówił Krzysztof. – Przenoszę się w czasy dzieciństwa i np. ulubionego „Mario Bros” – dodawała Iwona.

Pierwsza edycja FDKiG przyciągnęła blisko tysiąc osób, więc organizacja drugiej była oczywistością. A czy będzie trzecia? Jasne!

– I znów poszerzymy formułę. Moim marzeniem jest, żeby przy tej okazji odbył się koncert muzyki z gier, np. z  „Grim Fandango”, która idealnie nadaje się pod Nowosolski Big Band – mówi I. Orwat. – A przy okazji dziękuję NDK za współorganizację! – dodaje.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content