ABC pracy sezonowej

Wakacje to taki okres, w którym młodzi ludzie chętnie podejmują się pracy. Niektórzy pracodawcy widząc w takich osobach łatwe oszczędności, nie zawsze są wobec nich uczciwi. Swoje historie opowiedzieli nam ludzie, którzy niekoniecznie dobrze wspominają pracę latem, a specjaliści wyjaśnili najważniejsze zasady, jakimi rządzi się ten rodzaj zatrudnienia

Praca wakacyjna może być niezłą przygodą, szczególnie jeśli wykonuje się ją z przyjaciółmi. Czasem zostaje po niej cenny bagaż doświadczeń i zbiór zabawnych anegdot, a czasem historie, które mogą być przestrogą dla innych, którzy chcą się podjąć takiej formy zarobkowania.

Larwy, stare mięso i ukrop

Ela jest już dorosła i ze śmiechem wspomina jedną ze swoich pierwszych prac. Miała wtedy 19 lat i chciała zarobić parę groszy. Szukano wówczas pracownika na giełdę do sprzedaży jaj. – Poprzednia pracownica oddała klucze do stanowiska i z racji panujących upałów nikt tam nie zaglądał – wspomina Ela.

Gdy przejęła klucze po swojej poprzedniczce, następnego ranka wybrała się do pracy.

– Otworzyłam rano stanowisko, a tam cały kontener w larwach much. Smród był taki, że dyrektor giełdy kazał to natychmiast zamknąć – opowiada śmiejąc się. Umowę miała dostać po południu, jednak tyle nie wytrzymała.

Maciej szukał pracy zaraz po napisaniu matury. Znalazł posadę w cateringu poza miastem, bez umowy, na czarno. Dla młodego chłopaka zaraz po szkole wydawało się to świetną opcją. Oprócz małej sumy pieniędzy zdobył też doświadczenie… by nie ufać wszystkim jadłodajniom. Nie spodziewał się tego, co go tam spotkało.

– Myliśmy mięso, by nie wydawało się stare, wrzucaliśmy mnóstwo przypraw, żeby zatuszować zapach. „Świeże” sałatki były przygotowywane ze starych warzyw, a posiłki robiliśmy bez rękawiczek… – wymienia Maciek.

Chłopak opowiada także o naczyniach, które były słabo myte. – Wszystko było robione jak najmniejszym kosztem, a jednocześnie ceny naszych produktów były wygórowane – dodaje chłopak.

Pracownicy zawsze zostawali na nadgodzinach pracując w pocie czoła. – Bywało, że pracowaliśmy po paręnaście godzin – wyjawia. Wspomina też wynagrodzenie, które nie było adekwatne do pracy, którą wykonywał. Wytrzymał parę miesięcy i zrezygnował.

Wraz z Maćkiem pracowała wtedy Ania. Dziewczyna również nie wspomina dobrze tego okresu. – Nie raz zdarzało się, że pracownicy z przemęczenia słabli, ja też – mówi. – Warunki były okropne, w kuchni przy rozgrzanych piecach i innych urządzeniach mieliśmy chyba z 50 stopni – dodaje Ania.

Nikt nie przejmował się Maćkiem, Anią ani innymi pracującymi tam ludźmi. Dla pracodawcy ważne było, by wykonywali swoją pracę. – Nie myślałam wtedy źle o tej pracy, dostawałam tygodniówkę i miałam na swoje zachcianki, ale z biegiem czasu myślę, że po prostu daliśmy się wykorzystać – podsumowuje dziewczyna.

Co na to eksperci?

Niestety, jak pokazuje życie, młodzi ludzie często dają się wykorzystywać. Najczęściej dziejesię to dlatego, że nie mają pojęcia o warunkach, które pracodawca powinien im zagwarantować. Właściwie myślą tylko o tym, by zarobić, bo przecież to i tak praca tylko na chwilę. A szkoda, bo jak każdy pracownik, tak również oni mają prawa, których egzekwowania powinni się domagać. Są instytucje, które zawsze mogą doradzić. Między innymi pracami sezonowymi zajmują się Powiatowy Urząd Pracy i Państwowa Inspekcja Pracy.

Dalszą cześć artykułu przeczytasz w e-wydaniu „TK”

Aleksandra Gembiak

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content