Bociany w drodze do Afryki

„Na Bartłomieja Apostoła bocian do drogi dzieci woła” – to ludowe przysłowie odnoszące się do imienin św. Bartłomieja (24 sierpnia) jest umownym dniem odlotu bocianów do ciepłych krajów. Teraz już tylko pozostało czekać na zimę…

Ornitolodzy w pierwszej połowie XX w ustalili, bociany udają się do Afryki. Tam spędzają zimę na sawannie od Kenii i Ugandy na północy kontynentu, po Kraj Przylądkowy w RPA na jego południu.

– Polskie bociany lecą przez Karpaty, Bałkany, Cieśninę Bosfor, Azję Mniejszą, Bliski Wschód, wzdłuż Nilu do Afryki Środkowej i Południowej – mówi o bocianiej trasie do ciepłych krajów Adela Czajkowska z Kiełcza, ekspertka od tego gatunku.

Ok. 20 procent młodych powróci do kraju

W ramach wolontariatu obserwuje bociany i prowadzi obszerną dokumentację. Od dwóch lat współpracuje z prof. Leszkiem Jerzakiem, szefem Lubuskiego Oddziału Ligi Ochrony Przyrody, który prowadzi na Uniwersytecie Zielonogórskim badania nad ekologią bociana białego. Ponadto pani Adela dokumentuje nasz powiat dla Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Przyrody „proNatura”

W latach 1999-2010 prowadziła dokładne obserwacje gniazd bocianich w powiatach wschowskim i nowosolskim. – Najbardziej sprzyjającym był rok 2004, kiedy to ze 126 gniazd wyleciało 217 młodych. Kiedy rozstawałam się z programem w 2010 roku, było to 40 gniazd w powiecie nowosolskim i 81 młodych, z tego przeżywa 25 procent, czyli ok. 20 powróci do kraju – wspomina A. Czajkowska.

Wskazuje, że młode bociany, które lecą do Afryki po raz pierwszy, są narażone na duże niebezpieczeństwo. – Na Bliskim Wschodzie, a także na Cyprze panuje zwyczaj strzelania do wędrujących ptaków. Tam strzela się do nich dla sportu, z czym nie mogę, po prostu nie jestem w stanie się pogodzić. Zagrożeniem jest też suchy wiatr wiejący od Sudanu do Arabii. Wtedy bociany stoją nieruchomo na ziemi oszczędzając siły i są łatwą zdobyczą dla ludzi, a także dla drapieżników. I kolejnym niebezpieczeństwem czyhającym na bociany są burze piaskowe, które potrafią zasypać nawet 1000 ptaków – zaznacza A. Czajkowska.

Zwraca uwagę, że bociany to niezwykle inteligentne zwierzęta. – Proszę zauważyć, że latają bez przyrządów nawigacyjnych, a i tak wiedzą, którędy lecieć do Afryki i którędy wracać do domu. Bociany są wierne miejscu i dlatego zawsze wracają do Polski – podkreśla wolontariuszka, która ukochała bociany.

– Za co? – zapytałem A. Czajkowską.

– Są wrażliwe, bo lubią ludzi spokojnych, a do tego wdzięczne, bo nigdy żaden mnie nie udziobał… – uśmiecha się mieszkanka Kiełcza.

Przypomnijmy, że kilka lat temu na jej podwórku zamieszkał bociek Kajtek. Pani Adela wychowywała go po tym, jak został przez swoją rodzinę wyrzucony z gniazda. Miał wtedy dwa tygodnie.

Już czekamy na ich powrót…

– Wypadając z gniazda zatrzymał się na krzakach i przyniosły mi go dzieci – wspomina pani Adela. Przygarnęła go, karmiła mięsem, ślimakami i małymi rybkami, które przynosiły jej dzieci ze wsi. Dostawał też witaminy, jednak najbardziej lubił dżdżownice. Kajtek zachowywał się jak pies, chodził za nią po całym domu, wskakiwał na kolana, oglądał telewizję i reagował na głos swojej wybawicielki. U pani Adeli w Kiełczu mieszkał przez dwa miesiące. Do czasu, kiedy z gniazda nie wypatrzyła go bocianowa i zaczęli na podwórko zlatywać jego bracia. Kajtek ich ignorował, za to panią Adelę traktował jak mamę. Zaczął sam wylatywać, dwa razy zerwał linie wysokiego napięcia, w całym Kiełczu nie było wtedy prądu, a Kajtek poranił skrzydła. Wtedy trzeba go było oddać do Starego Kisielina, gdzie prowadzą przytulisko dla dziko żyjących zwierząt.

Bociany ledwo odleciały, a pani Adela już za nimi tęskni. Wszyscy będziemy na nie musieli poczekać aż do wiosny.

– Przelatują od Sudanu po Egipt i pod koniec marca lub na początku kwietnia powrócą do Europy po trwającej około 49 dni wędrówce.

Dla porównania jesienną wędrówkę odbywają w około 26 dni. Korzystne prądy powietrzne występujące w tym okresie oraz niedostatek pożywienia i wody po drodze sprawiają, że ptaki przemieszczają się szybciej. Jak tylko wrócą, pewnie znowu do pana zadzwonię, jak co roku… – uśmiecha się A. Czajkowska.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content