Ratujemy nowosolskie dęby

Wsparcie naukowców z Poznania, dawki fosforynów i mocznika oraz schładzanie korzeni – to metody, którymi urząd próbuje uratować kilkaset dębów z terenów przy Parkach Krasnala, które cierpią z powodu obniżenia się poziomu wód gruntowych

Kondycja drzew w ostatnich dwóch latach zdecydowanie spadła, analogicznie do faktu obniżenia się poziomu wód gruntowych, co jest notowane w całej Polsce, a w tej części kraju w szczególności.

– Kiedyś woda była już na głębokości 50-70 cm, teraz znajdziemy ją dopiero poniżej 2 metrów – mówi Beata Pietrzykowska, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska.

– Dęby to drzewa, które – wydawać by się mogło są odporne na tego typu zawirowania, ale tak nie jest, ponieważ te drzewa bardzo wolno wytwarzają włośniki – małe korzonki, którymi pobierane są substancje odżywcze i woda. Jeśli do niedawna dąb miał wodę już na poziomie pół metra, to włośników głębiej w ogóle nie wytwarzał. Ma co prawda potężny system korzeniowy, ale taki, który nie pobiera wody. Tempo wytwarzania włośników w poszukiwaniu wody to około pół metra na rok, więc patrząc na skalę spadku wód gruntowych trzeba liczyć, że na odpowiedni poziom dojdą dopiero za trzy lata – wyjaśnia B. Pietrzykowska.

Skutkiem takiego zjawiska jest osłabienie drzew, które nie radzą sobie z atakami owadów i grzybów. Miasto postanowiło podjąć próbę ratowania ponad 500 dębów, które rosną w obszarze Parku Krasnala i Parku Fizyki.

– O pomoc poprosiliśmy specjalistów z Uniwersytetu Przyrodniczego z Poznania. Ci zdiagnozowali problem i razem nakreśliliśmy strategię próby ratowania dębów. Próby, bo gwarancji sukcesu nie ma – mówi pani naczelnik.

– Robiąc wokół pni misy umożliwiliśmy przepływ powietrza do korzeni. Zrobiliśmy nawiercenia i tymi drogami podaliśmy drzewom fosforyny i mocznik w stężeniach dobranych przez naukowców. W przypadku pierwszego środka można to porównać do podania człowiekowi adrenaliny, a mocznik to wzmacniający nawóz, który zwiększa odporność na choroby – wyjaśnia B. Pietrzykowska.

Końcowym zabiegiem jest zalewanie i wypełnianie mis wokół drzew zrębkami, co pomaga w chłodzeniu korzeni.

– Będziemy te czynności powtarzać na wiosnę. Czas pokaże, na ile to wszystko pomoże naszym dębom – mówi pani naczelnik.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content