Z sacrum w pomszalne profanum. O charakterystycznym skwerku [SPACERKIEM PO CZASIE]

Nie da się ukryć, że skwery naprzeciwko kościołów największy blask mają w letnie, niedzielne wczesne popołudnia, kiedy to wierni wysypują się jak kuleczki z chłodu i cienia świątyni w rozpaloną upałem paszczę lipcowych i sierpniowych popołudni. Ze sfery sacrum gładko wchodzą w pomszalne profanum, od którego od razu otrzymują wachlarz najzwyklejszych cielesnych pokus

Odkąd pamiętamy, takim miejscem był plac naprzeciwko kościoła św. Antoniego, po drugiej stronie ulicy. Wychodzący z półmroku kościoła mrużyli najpierw oczy od salwy jasnego słońca i przez chwilę musieli dopasowywać przysłonę źrenicy oka do zastanego kadru. I tak było zawsze, każdego lata od połowy XIX w., kiedy to kościół został zbudowany.

Neusalzzy wierni wychodząc z kościoła na początku wieku okiem ogarniali wielkie ogrodnictwo, któremu szefował Herman Menzel. Ale że po 1945 r. Niemcy z Neusalz zniknęli, nie zabrawszy ze sobą ogrodnictwa, teren upraw został przejęty dość szybko przez Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej.

JEŚLI CHCESZ PRZECZYTAĆ WIĘCEJ, KUP E-WYDANIE „TYGODNIKA KRĄG”

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content