Dzielnicowi o dobrych sercach. „Największą nagrodą jest dla nas uśmiech Kacperka”

Dwóch policjantów zainicjowało akcję pomocy, która osiągnęła niewyobrażalne rozmiary. – Mężczyzna z 9-letnim, schorowanym synem został na święta z jedną kanapą, telewizorem i lodówką, która była pusta – mówi st. sierżant Grzegorz Partatus, pomysłodawca przedświątecznej pomocy dla pana Kazimierza i jego synka

Mieszkający w Nowej Soli Kazimierz Bartkowiak ze względu na splot różnych życiowych okoliczności znalazł się w sytuacji, która nie pozwoliłaby mu zrobić normalnych świąt Bożego Narodzenia. Jak to wytłumaczyć dziecku, które jak każde inne oczekuje kolacji wigilijnej i świątecznej atmosfery?

Do akcji wkroczyli nowosolscy policjanci. – W trakcie pracy w ramach rewiru dzielnicowych dostałem informację, że u pana Kazimierza źle się dzieje. Dla nas punktem wyjścia było to, że mężczyzna z 9-letnim, schorowanym synem został na święta z jedną kanapą, telewizorem i lodówką, która była pusta… – mówi policjant Grzegorz Partatus.

I dodaje: – Ten mężczyzna nie jest osobą, która unika pracy, nie jest uzależniony od czegokolwiek, nie jest osobą, która od czegoś się wymiguje. Dziecko w szkole uczy się, lekcje zdalne dla syna pan Kazimierz prowadził na czterocalowym, rozbitym telefonie. Z niego się uczył. Mimo że była taka trudna sytuacja, oni sobie poradzili.

Umilić święta

Wykorzystując siłę Facebooka, Partatus zamieścił post, który był początkiem dużej pomocowej akcji. Ten wpis uzyskał tysiąc udostępnień.

Jako pierwszy do Grzegorza Partatusa dołączył sierż. szt. Rafał Wójcik, od ośmiu lat w policji: – Uderzyła mnie informacja po pierwszej rozmowie Grzegorza z Kacprem, który mocno ucieszył się ze skarpetek. Poczułem, że musimy mu umilić święta, dać mu zwykły stół, żeby mógł do niego usiąść z ojcem podczas wigilii.

Policjantów od samego początku wspierała także asystentka rodziny Sara Tarnowska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. – Byłam pod wielkim wrażeniem pasji i zaangażowania tych policjantów – mówi Tarnowska.

Pomocowy tercet zaczął działać.

– Można powiedzieć, że od ludzi z różnych stron świata – od południa Polski aż po Holandię – otrzymaliśmy oferty wsparcia pana Kazimierza. Przez tydzień zebraliśmy dla jego rodziny praktycznie wszystko, czego potrzebują do życia. A trzeba zaznaczyć, że nie mieli nic – mówi st. sierż. Partatus.

Ludzie dobrej woli przekazali meble, które w przedświąteczną sobotę trafiły do domu pana Kazimierza. – Piękne było to, że ludzie nie oddawali nam rzeczy, które są im zbędne, ale kupowali nowe – mówi sierż. sztab. Wójcik.

Sierżantom, którzy prowadzili akcję, pomogli koledzy z pracy, którzy po nocnej służbie przyjechali pod blok, w którym mieszka pan Kazimierz.

– Nie ukrywam, że dobrze mi się współpracuje z chłopakami. Wystarczyło hasło, że jest taka akcja i można się w jakiś sposób zaangażować. To fajne uczucie, że można pomóc, a ktoś na tym zyska i będzie miał te święta radosne i szczęśliwe – mówi asp. Sebastian Sawicki, który także włączył się w meblowanie mieszkania pana Kazimierza.

Szczęście

Z kolei w środę 23 grudnia policjanci pojechali do pana Kazimierza z prezentami. Kiedy weszli do środka, Kacprowi poleciały łzy szczęścia. – Jestem ogromnie wdzięczny, chciałbym bardzo podziękować wszystkim, a szczególnie policjantom. Gdyby nie oni, nie udałoby mi się synowi zapewnić takich świąt, jakie będę mógł zrobić – mówił w środę bardzo wzruszony Kazimierz Bartkowiak.

Policjanci, którzy wcieli się w św. Mikołajów, cieszą się z powodzenia akcji. – Naszym największym szczęściem jest też to, że pan Kazimierz jest szczęśliwy. Każdy z nas jest ojcem, każdy chce, żeby dziecko miało jak najlepiej. Więc tą ojcowską radość dzielimy razem z nim – podsumowuje pomysłodawca akcji.

Sierżant sztab. Wójcik dodaje: – Naszą największą nagrodą jest uśmiech Kacpra.

Słowa pochwały dla policjantów płyną od Sary Tarnowskiej, która na co dzień pracuje z potrzebującymi rodzinami z Nowej Soli: – Jestem pod ogromnym wrażeniem zaangażowania i dobroci serc panów dzielnicowych. Mają w sobie duże pokłady energii, którą chcą spożytkować na pomaganie innym. Pomimo tego, że mają rodziny i dużo pracy, angażują się na sto procent i zawsze z uśmiechem na twarzy. Jestem zaszczycona, że mogłam z nimi uczestniczyć w tej akcji, bo współpraca z takimi fajnymi ludźmi to czysta przyjemność.

Już wiadomo, że na akcji dla pana Kazimierza się nie skończy. – Jesteśmy dalej w kontakcie z panią Sarą. Many od niej sygnały, że potrzebujących rodzin na terenie Nowej Soli jest więcej. Nie ograniczamy się na tym jednym działaniu. W miarę możliwości dalej będziemy pomagać – zapowiada Grzegorz Partatus.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content