Jak właściwie rozmawiać z dzieckiem o wojnie?
– W treściach przekazywanych dziecku trzeba za wszelką cenę unikać stygmatyzowania lub etykietowania jakiejkolwiek narodowości i wytwarzania u dziecka negatywnych nastawień, postaw lub emocji w stosunku do nich – mówi psycholożka Monika Bendyk-Wasilewska
Zdaniem psychologów od tematu wojny nie da się uciec i trzeba o niej z dzieckiem rozmawiać, ale należy to robić delikatnie, z wyczuciem, adekwatnie do jego wieku. Jak tak trudną rozmowę przeprowadzić właściwie?
Monika Bendyk-Wasilewska z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Nowej Soli przekonuje, że to bardzo złożony temat. – Chciałabym mocno podkreślić, że należy rozmawiać z dzieckiem na temat tego, co się dzieje. I tłumaczyć, bo dzieci często dużo więcej widzą i wiedzą, niż nam się wydaje. Nawet jeżeli nie są jeszcze w stanie tego zrozumieć, ze względu na niedojrzałość swoich procesów poznawczych, to doświadczają intensywnie i odczuwają bodźce emocjonalne, reakcje osób w środowisku i zauważają zmiany środowiskowe. Innymi słowy czują, że coś się dzieje i należy omówić z nimi ten temat, bo zlekceważenie go pozostawia pole do domysłów polegających niejednokrotnie na tworzeniu katastroficznych wizji, piętrzenia się stresu, lęku, zaniepokojenia i innych nieprzyjemnych doznań, emocji – wyjaśnia psycholożka.
Nie rozmawiać na siłę
Dlatego, jak podkreśla Bendyk-Wasilewska, bardzo ważne jest wstępne przygotowanie się do takiej rozmowy z dzieckiem.
– Należy najpierw sprawdzić, czy sami jesteśmy na sile podjąć temat wojny, jakie są nasze odczucia z tym związane, co myślimy, jakich naszych komentarzy i zachowań dziecko było świadkiem itd. Należy stworzyć sobie wstępną listę zagadnień, jakie w rozmowie z dzieckiem chcemy poruszyć, ale jednocześnie pamiętać o tym, by sztywno się jej nie trzymać, a skupić się na relacji i podążaniu za komunikatami płynącymi od dziecka – podkreśla psycholożka.
Tematu na pewno nie powinno się podejmować na siłę. Jeżeli dziecko w danej chwili nie chce o tym rozmawiać – ma do tego prawo. Ale należy je zapewnić, że jest się gotowym i otwartym na taką rozmowę, chce się ją podjąć i może się w każdej chwili zgłosić, gdy poczuje taką potrzebę.
Jeżeli dziecko nie chce z nami rozmawiać, warto zapytać, czy jest ktoś, z kim chciałoby podjąć ten temat lub już rozmawiało, a po pewnym czasie ponowić próbę rozmowy.
– W zależności od sytuacji i zachowań dziecka, żeby doprowadzić do rozmowy, można zacząć od komunikatu „ja”, np.: „Widzę, że jesteś ostatnio smutna/smutny; podenerwowana/podenerwowany; drażliwa/drażliwy; przejęta/przejęty; zła/zły; przestraszona/przestraszony”. Wystarczy nazwać emocję i opisać zachowania świadczące o jej występowaniu – zaznacza psycholożka z nowosolskiej poradni.
Nazwać emocje
Wachlarz emocji doświadczanych przez osoby w obecnej sytuacji może być naprawdę bardzo szeroki, dlatego należy pamiętać, by być ostrożnym przy interpretacji emocji dziecka, ale samo ich nazwanie może już być pomocne i zredukować napięcie emocjonalne.
– Poprzez komunikaty „ja” powinno się też wyjaśnić dziecku swoje ewentualne emocjonalne reakcje i zachowania, których być może niejednokrotnie było świadkiem. Choćby: „Zauważyłaś/zauważyłeś pewnie, że jestem ostatnio przejęta i smutna, często oglądam wiadomości i płaczę. To jest spowodowane ostatnimi wydarzeniami, które się dzieją na świecie i o których chciałabym z tobą porozmawiać”. Należy też zakomunikować dziecku ze swojej perspektywy np.: „Zależy mi na rozmowie z tobą na temat wydarzeń w Ukrainie” – zaznacza Bendyk-Wasilewska.
Jeżeli do rozmowy dojdzie, to komunikaty dotyczące obecnej sytuacji płynące do dziecka powinny być dostosowane do jego wieku, poziomu rozwoju poznawczego, jak i emocjonalno-społecznego.
Trudno jest stworzyć wskazówki, które pasowałyby do każdego przypadku, bo każda osoba postrzega różne sytuacje indywidualnie. Dlatego w trakcie rozmowy najlepiej zadawać otwarte pytania i czekać na reakcję dziecka, by dowiedzieć się, jak się czuje; co wie na temat tego, co się dzieje w Ukrainie; skąd to wie; czy w związku z tym chciałoby coś wiedzieć, o coś zapytać itp.
– Wychodząc od tego, co dziecko już wie na dany temat, należy budować dalszy przekaz informacji, wyłącznie w niezbędnym zakresie, dla podstawowego zrozumienia obecnej sytuacji. Że jest wojna, że niestety podczas wojny cierpią ludzie, ale wielu z nich ucieka i znajduje schronienie w innych krajach, np. w Polsce. Że te osoby potrzebują wsparcia, pomocy i dopóki sytuacja nie wróci do normy, będą żyli i przebywali pośród nas – podkreśla psycholożka.
Kontrola treści
Należy minimalizować ewentualne lęki dziecka o bezpieczeństwo swoje i jego rodziny. Oraz kraju, tłumacząc, że Polska jest silna i dodatkowo chroniona przez wojska innych państw, dlatego powinniśmy czuć się bezpiecznie.
Jak podkreśla nasza rozmówczyni, należy unikać wystawiania dziecka na oglądanie lub słuchanie przekazów o dramatycznych treściach. Ale trudno jest tego całkowicie uniknąć, bo to temat wszechobecny w mediach, internecie, w rozmowach dorosłych czy z rówieśnikami.
Trzeba kontrolować treści, do jakich dziecko ma dostęp; tłumaczyć niezrozumiałe dla niego pojęcia, np. wojna hybrydowa, NATO, dezinformacja. I zaznaczyć, że w związku z nią nie we wszystko należy bezrefleksyjnie wierzyć…
– W treściach przekazywanych dziecku trzeba za wszelką cenę unikać stygmatyzowania lub etykietowania jakiejkolwiek narodowości i wytwarzania u dziecka negatywnych nastawień, postaw lub emocji w stosunku do nich. A jeżeli pojawią się ze strony dziecka jakieś negatywne opinie lub poglądy nieakceptowane społecznie w stosunku do wojny lub poszczególnych grup osób w nią zaangażowanych, należy konsekwentnie i szybko reagować. Warto włączyć się z dzieckiem w jakąś akcję charytatywną, by wesprzeć Ukraińców, co da mu dobre wzorce, wzmocni altruizm i pozwoli poczuć, że po części ma się wpływ na poprawę sytuacji – zaznacza Monika Bendyk-Wasilewska.
- Co słychać u nowosolskich studentów-seniorów? - 28 marca 2024
- AZS Zielona Góra mistrzem 3 ligi kobiet. Ares Nowa Sól ze srebrem - 28 marca 2024
- Trójka przegrała w swojej twierdzy - 27 marca 2024