Tomek pierwszym rolnikiem w Polsce!

Dla 22-letniego dziś Tomasza Musiała było to już piąte podejście do ogólnopolskiej Ursus Olimpiady Młodych Producentów Rolnych. Do rywalizacji na ogólnorolniczą wiedzę mogą włączyć się uczniowie techników i studiów rolniczych, ale również dorośli rolnicy do 40. roku życia.
– Startowałem już jako uczeń technikum rolniczego w Henrykowie  jak i teraz będąc studentem zaocznych studiów rolniczych Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. W województwie zajmowałem już 1., 2. i 5. miejsca, w kraju bywałem w drugiej dziesiątce, ale też kończyłem olimpiadę na miejscach 5. i 6. – opowiada T. Musiał.

„Jeden z dziesięciu” dla rolników

W tym roku etap wojewódzki odbywał się w Kamieniu Małym w Zespole Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego. Rolnicy bez podziału na kategorie wiekowe zmagali się z pytaniami dotyczącymi ogólnej wiedzy rolniczej i takich zagadnień, jak np. gatunki chwastów, rasy zwierząt, choroby roślin i zwierząt, funkcjonowanie Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, produkcja roślina i zwierzęca, mechanizacja czy odnawialne źródła energii. Rolnik z gminy Nowe Miasteczko zajął bezpieczne 2. miejsce, a więc razem z czterema innymi osobami otrzymał możliwość udziału w finale krajowym, który miał miejsce podczas Międzynarodowych Targów Techniki Rolniczej Agrotech 2017 w Kielcach.

– Do Kielc pojechało 60 osób. Olimpiada była podzielona na kilka etapów i trwała dwa dni. Pierwszego rozwiązywaliśmy test, a następnie najlepsza trzydziestka zdawała egzamin praktyczny z np. rozpoznawaniem nasion roślin, nawozów, pasz, części maszyn, zwierząt, chorób, systemów utrzymania zwierzą. Drugiego dnia na targach ogłoszono finałową dziesiątkę, która losowała swój zestaw trzech pytań i ustnie odpowiadała na nie przed komisją konkursową. Moje zagadnienia dotyczyły m.in. prac, których na roli nie mogą wykonywać dzieci oraz terminu zbiorów kukurydzy – relacjonuje T. Musiał.

Rolnik z Borowa Wielkiego odpowiadał siódmy w kolejności. Słyszał, że jego rywale mają dużą wiedzę, ale jak mówi, nie to było najbardziej stresujące. – Najtrudniej było oczekiwać na ogłoszenie wyników – zdradza Tomek. Po kilkudziesięciu trudnych minutach wszystko było już jasne. Najlepszym uczestnikiem Ursus Olimpiady, który w pokonanym polu zostawił w sumie tysiąc uczestników, okazał się reprezentant województwa lubuskiego. Co prawda, jakby mogło wynikać z faktu patronatu Ursusa na olimpiadą, nagrodą główną nie był traktor, ale laptop i tablet, które otrzymał T. Musiał, to też bardzo atrakcyjne nagrody.

Był, jest i będzie rolnikiem

Dziadek Tomasza był stolarzem, ale jak mówi młody rolnik, w dawnych czasach każdy miał kawałek ziemi, więc już wówczas rodzinie Musiałów z Borowa Wielkiego nie była obca uprawa roli. Gospodarstwo jest dziś podzielone pomiędzy rodziców T. Musiała (12 ha), a niego samego (13 ha). Rodzeństwo – rok młodsza siostra i o pięć lat starszy brat, nie zajmują sięrolnictwem.

– Te w sumie 25 hektarów składa się na jedno z najmniejszych gospodarstw w Borowie Wielkim, które mimo to radzi sobie i funkcjonuje. Zajmujemy się produkcją roślinną – uprawą zbóż, ziemniaków i buraków cukrowych. Do tego rodzice mają około 20 świń i kilka byków – mówi T. Musiał.
Nowoczesny rolnik, który nie zajmuje się hodowlą zwierząt, nie musi wstawać skoro świt. Tomek zwykle śpi do 8.00 i tylko w okresach wzmożonej pracy na nogach bywa już o 5.00. Oczywiście od wiosny do jesieni pracy jest więcej, a zimą mniej. Laureat olimpiady Ursusa chciałby rozwinąć swoje gospodarstwo: mieć więcej ziemi, kupić nowy sprzęt i maszyny rolnicze. Ze względu na dynamiczny charakter rynku zbytu towarów rolniczych nie myśli o konkretnej specjalizacji.

– Rynek co  rusz dyktuje inne warunki. Nie ma stabilizacji cen, bo też nie decyduje o tym rynek polski. Zdarza się rok wielkich plonów i mimo to ceny towarów są wysokie, innym razem zbierzemy bardzo mało, a i tak jesteśmy zmuszeni do oddania plonów niemal za darmo – komentuje T. Musiał.
Dziś w pracy rolników dużą rolę odgrywają maszyny. Dzięki nim coś, co kiedyś mogło trwać tydzień, teraz skraca się do zaledwie kilku godzin. Trudności piętrzą się gdzie indziej.

– Biurokracja, składanie wniosków o dofinansowania z Unii Europejskiej, to jest z każdym rokiem trudniejsze. Z jednej strony pieniędzy do podziału jest coraz mniej, a z drugiej kryteria ich przydzielania tylko się mnożą – wyjaśnia chłopak.

– Mimo to widzę swoją przyszłość w rolnictwie. Bardzo to lubię i nie zamierzam rezygnować. A że to ryzykowne, trudno, ryzyko występuje wszędzie, bo przecież będąc zatrudnionym w jakiejś firmie też nie ma się gwarancji, że coś się nie zepsuje i na pewno nie straci się takiej pracy – dodaje T. Musiał.
Artur Lawrenc

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content