Czy są szanse na posterunek policji?

Mieszkańcy i włodarze chcieliby przywrócenia posterunku policji w ratuszu. – Ludzie wiedzą, że na miejscu nie ma nikogo, więc pozwalają sobie na więcej. Dzwonienie na 112 nic nie daje… – mówili uczestnicy konsultacji z policją

W Borowie Wielkim i w Nowym Miasteczku odbyły się spotkania przedstawicieli policji z mieszkańcami. Konsultacje społeczne miały na celu omówienie tematu ewentualnego utworzenia posterunku policji w ratuszu – w pomieszczeniach zajmowanych kiedyś przez straż miejską. Niedługo po likwidacji w gminie straży miejskiej z urzędu do komendy wysłano wniosek o przywrócenie posterunku. Wówczas odpowiedź w oparciu o statystyki była negatywna, ale teraz policja postanowiła wrócić do tematu i spotkać się twarzą w twarz z mieszkańcami.

Konsultacje zaczynały się omówieniem statystyk dotyczących przestępstw i wykroczeń popełnianych na terenie gminy Nowe Miasteczko, a tych, jak wynikało z przedstawianych slajdów, nie ma dużo. Patrząc tylko na 2017 rok było to np.: 61 wykroczeń przeciwko bezpieczeństwu osób i mienia, 23 związane z ustawą o wychowaniu w trzeźwości, czy 14 dotyczących obyczajności publicznej. Zdecydowanie najwięcej, bo aż 1216 wykroczeń, dotyczyło bezpieczeństwa i porządku w komunikacji (w 2015 – 1480, w 2016 – 1525), ale jak wyjaśniali policjanci, dopuszczali się ich głównie kierowcy przejeżdżający przez gminę trasą S3. Łączna liczba przestępstw kryminalnych w gminie w 2017 roku to 60 przy 1323 w powiecie; kradzieży 11 przy 227; kradzieży z włamaniem 10 przy 234 łącznie w powiecie.

Na ewentualny posterunek policji składałoby się pięć etatów – kierownik, dwóch dzielnicowych, patrolowiec i funkcjonariusz dochodzeniowo-śledczy, którzy zajmowaliby trzy pomieszczenia.

Robert Perlak, zastępca naczelnika Wydziału Prewencji, który prowadził spotkanie, zwrócił uwagę, że dziś w gminie w każdą środę (między 12.00 a 14.00) działa punkt przyjmowania przez policję interesantów. W 2015 roku skorzystało z niego 15 osób, w kolejnych dwóch latach odpowiednio 59 i 68.

– W punkcie przyjęć policjanci są bezwzględnie na miejscu w określonych godzinach. Gdyby to był posterunek, mogłoby być tak, że policjanci dostają rozkaz wyjazdu na interwencję i w budynku nie ma nikogo. Może lepiej byłoby zorganizować punkt przyjęć dwa razy w tygodniu, raz do południa, raz po południu. Za pół roku sprawdziłoby się, czy to zwiększyło zainteresowanie mieszkańców – mówi R. Perlak przekonując, że posterunek nie jest w przypadku gminy Nowe Miasteczko dobrym rozwiązaniem.

Burmistrz Danuta Wojtasik wywołała do tablicy dzielnicowych. – Posterunek nie jest niezbędny, pomógłby może garstce osób, które nie są w stanie dojechać na komendę w Nowej Soli – powiedział dzielnicowy Krzysztof Grządko.

– Czy będzie posterunek, czy nie, to i tak nasza dwójka byłaby w terenie, więc większej różnicy by nie było – dodał drugi dzielnicowy Adrian Łuczak.

D. Wojtasik podała przykład posterunku w Szlichtyngowej, gdzie teoretycznie powinno być pięciu policjantów, a w rzeczywistości jest ledwie dwóch. – W teorii wymogi są inne, a życie pokazuje co innego – skomentowała burmistrz sugerując również, że przy takich realiach utworzenie posterunku może nic nie zmienić.

Na konsultacje w Centrum Pożarnictwa przyszła garstka zaledwie 11 mieszkańców, którzy chcieliby przywrócenia posterunku. Taka sama opinia płynie też z wcześniej wypełnianych w gminie ankiet. Na 780 przepytanych osób 755 opowiedziało się za posterunkiem.

– Rozrabiają pijani i chuligani, a nie ma na to żadnej reakcji. Nie ma silnych na takie osoby, dlatego policja powinna być na miejscu – mówił po spotkaniu starszy mieszkaniec Nowego Miasteczka, ale zapytany o to, czy dzwoni w takich sytuacjach na policję, przyznał, że nie.
– Samochody jeżdżą szybko, że o motorach nie wspomnę. Skoro policji nie ma na miejscu, to ludzie pozwalają sobie na więcej. Dzwonienie na 112 niewiele daje, bo zanim przyjedzie radiowóz, to już nikogo nie ma – uważa Urszula Sokalska.

Gmina będzie szukać innego rozwiązania problemu. – Ludzie pamiętają dobre czasy komisariatu w Nowym Miasteczku. Mieszkańcy i ja również chcielibyśmy, aby funkcjonariusze byli na miejscu pełną dobę, ale jak pokazuje przykład Szlichtyngowej, to jest niemożliwe. Wspólnie z radą pomyślimy, co dalej, może np. przekażemy więcej pieniędzy na dodatkowe służby patrolowe na naszym terenie. Spotkamy się z komendantem i będziemy rozmawiać – zapowiada D. Wojtasik.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content