Sucho na polach. Sucho w rowach

Temperatury bardziej przypominające środek lata, a przy tym niewielkie ilości opadów deszczu powodują, że rolnicy z powiatu obawiają się o efekty swojej pracy. Jedni apelują o ogłoszenie stanu suszy, drudzy o zamknięcie tam rowów, które są niemal suche

Rolnicy z gminy Nowe Miasteczko zbierają podpisy i choćby poprzez media próbują zaapelować do Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach, aby ten ogłosił wystąpienie na naszym terenie suszy. Grupie inicjatywnej przewodzi radny Borowa Polskiego, Konina i Szyby Łukasz Borkowski, przewodniczący komisji rolnictwa w gminie.

IUNiG: Susza to jeden z powodów

– Od dawna zbieram od rolników sygnały, że zaczyna mocno brakować wody. W maju spadło około 10 milimetrów wody na metr kwadratowy, a to bardzo mało. Nieważna, jakbyśmy dbali o nasze uprawy, jakie stosowali opryski, środki ochrony roślin i nawozy, jak i tak wszystko zaczyna i kończy się na wodzie, której nie ma – mówi Ł. Borkowski.

Radny podkreśla, że biorąc pod uwagę również zimowe mrozy, przy jednoczesnym braku śniegu, który ochroniłby zboża posiane jesienią, należy się spodziewać bardzo słabych plonów. – Jakimś ratunkiem byłoby dla nas ogłoszenie stanu klęski suszy, co zrobić może wyłącznie Instytut z Puław. Bez tego kolejnego kroku nie wykona wojewoda, a więc nie powoła komisji, które wychodzą w teren i szacują straty. Dopytujemy Puławy o ich stanowisko, ale ono cały czas jest takie same. Twierdzą, że suszy nie ma – rozkłada bezradnie ręce Ł. Borkowski.

– Problem też jest w tym, że stacje monitorujące wilgotność gleby znajdują się daleko od naszej gminy. Jedna jest na północy Lubuskiego, a druga na południu dolnośląskiego. Każdy z nas poniósł już koszty produkcji, część ma kredyty do spłacenia, ale szczególnie przy tej pogodzie nie wiemy, ile będziemy w stanie zarobić. Ceny dyktuje rynek. Jak będzie kiepsko, to jak ruszymy z produkcją przy kolejnym sezonie? – dopytuje radny.

W przypadku ogłoszenia stanu suszy i dokonaniu przez komisje inwentaryzacji strat pojawią się dla rolników narzędzia pomagające w radzeniu sobie z kryzysem. – Póki jednak nie mamy takich danych na piśmie, o np. umorzenie bankowych odsetek czy części podatku nie mamy co się ubiegać – wyjaśnia przewodniczący komisji rolnictwa w gminie Nowe Miasteczko.

Andrzej Doroszewski, kierownik zakładu Agrometeorologii Instytutu UNiG, wyjaśnia, że mimo znacznego niedoboru wody aktualnie nie ma zagrożenia suszą w Polsce. – Warunkiem ogłoszenia suszy jest spowodowana wyłącznie deficytem wody obniżka plonów o 20 proc. w skali gminy w stosunku do plonów uzyskanych przy średnich wieloletnich warunkach pogodowych. Na dziś wiemy, że plony rolników będą niższe, natomiast złożyło się na to kilka powodów – mówi A. Doroszewski.

Jak wylicza kierownik zakładu Agrometeorologii, na obecną sytuację wpłynęło: opóźnienie przez wysokie opady jesiennego okresu wysiewu zbóż, mrozy przy braku okrywy śniegowej oraz wysokie i bardzo wysokie temperatury w kwietniu i maju.

– Co do dokładności naszych danych, to nie jest tak, że bierzemy informacje z dwóch stacji, a z najbliżej położonych 12. W obliczeniach brana jest pod uwagę odległość stacji pomiarowych od danego obszaru, a informacja dotyczy 61-62 dni wstecz, dlatego błąd jest zminimalizowany. Obecne dane są jeszcze zbierane, a ich wynik może mówić zarówno o suszy, jak i jej braku – zapowiada A. Doroszewski.

Nie otwierajcie tam!

Z innym problemem, ale też związanym z suszą, zgłosił się do nas mieszkaniec Modrzycy w gminie Otyń – Lech Górski. Rolnik ma pola wzdłuż Kanału Bobrownickiego, który biegnie od strony nowosolskiej oczyszczalni ścieków w kierunku przepompowni za Bobrownikami.

– Co kilkaset metrów znajdują się cztery tamy. Wszystkie są notorycznie otwarte, więc jeśli tak długo nie ma deszczu, to w kanale jest ledwie kilka centymetrów wody. Uprawiam różne zboża i wypasam bydło, jednak dziś ziemia jest już tak sucha, a trawa wypalona przez słońce, że nie ma czym karmić krów – opisuje L. Górski.

– Jeśli woda stoi w rowie, to nie schodzi tak łatwo z pól, ale jak ma stać, jeśli tamy się podnosi. Pytałem w melioracji, kiedy się za to wezmą, to usłyszałem, że jeszcze nie jest na to pora. Nie jest? A kiedy będzie, jeśli jest tak sucho? – dopytuje mieszkaniec Modrzycy.

Jak ustaliliśmy w końcówce poprzedniego tygodnia, sytuacja zaczęła jednak ulegać zmianie, a tamy kolejno zamknięto. Pomogło w tym zaangażowanie gminy. – Otrzymaliśmy upoważnienia i pozwolenia wodnoprawne, żeby móc zająć się tym tematem. Od teraz gmina będzie kontrolować sytuację z ilością wody w rowie – deklaruje burmistrz Otynia Barbara Wróblewska.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content