Mieszkańcy Otynia chcą być z miasta

Późnym popołudniem w poniedziałek poprzedniego tygodnia rozpoczął się cykl konsultacji społecznych z mieszkańcami całej gminy w sprawie przywrócenia praw miejskich Otyniowi. Pierwsze, a zarazem najważniejsze spotkanie, miało oczywiście miejsce w stolicy gminy, której zmiana ma dotyczyć. Do Zespołu Szkół, gdzie zorganizowano konsultacje, przyszło około 150 mieszkańców. Prowadząca spotkanie sekretarz Halina Malczewska na wstępie poinformowała wszystkich, że konsultacje odbywają się w myśl gminnej uchwały z 2011 roku, a ta zakłada m.in., że dyskusja zakończy się jawnym głosowaniem, co nie spodobało się wszystkim obecnym w szkole.
Padło też z sali pytanie o to, dlaczego tylko niektórzy mieszkańcy dostali imienne zaproszenie na poniedziałkowe spotkanie. Przewodnicząca rady Aneta Smolicz odnosząc się do pytania najpierw przeczytała protest, który pod którym podpisało się 139 osób. Pismo z uwagami rada otrzymała 6 lutego. Znajdują się w nim stwierdzenia, jak to, że gmina nie mówi o prawdziwych kosztach zmiany statusu na miasto, że mieszkańcy żądają zaprzestania tej procedury, bo obowiązkiem rady i burmistrza jest słuchanie ich woli.
– Wiele z podpisów pod protestem jest nieczytelnych. Są tam osoby zameldowane i niezameldowane w naszej gminie, niektóre nazwiska się powtarzają. Kilka osób dzwoniło do mnie z przeprosinami, że zostali wprowadzeni w błąd i dlatego podpisali się pod tym. To wszystko spowodowało, że pozwoliłam sobie wysłać na dziś imienne zaproszenia do osób, którzy nazwiska udało się odczytać – wyjaśniła A. Smolicz. – Otyń zasługuje na odzyskanie statusu miasta, a gmina statusu miejsko–wiejskiego. Stąd dziś te konsultacje i możliwość wypowiedzenia się, dyskusja na argumenty, a nie na zasadzie „nie, bo nie” – dodała.

Nic nie stracimy,
możemy tylko zyskać

Głos zabrał Rafał Stasiński, pracownik urzędu zajmujący się przede wszystkim pozyskiwaniem środków unijnych, który przypomniał, z czym wiąże się, a przede wszystkim z czym wbrew obiegowym opiniom nie wiąże się powrót do statusu miasta, którym Otyń mógł się chwalić od już od 1329 roku, a który utracił w roku 1945.
R. Stasiński prostował plotki mówiąc: – Zmiana na miasto nie oznacza automatycznego wzrostu podatków, bo te ustala co roku rada. Podobnie nie wzrosną diety dla radnych i burmistrza (obecnie wójta), bo te również uchwala rada – dziś gminna, a potem miejska. Liczba radnych zależy od liczby mieszkańców, nie statusu miejscowości, więc nadal będzie 15. Po zmianie rolnicy nie stracą dopłat, bo te dotyczą działek rolnych bez względu na to, gdzie są one położone. Kłamstwem jest mówić, że Otyń będzie miał mniejsze szanse na pozyskiwanie funduszy unijnych. Wręcz przeciwnie, nadal będziemy mogli sięgać po środku z programów rozwoju obszarów wiejskich, bo liczy się liczba mieszkańców, zgodnie z którą dla Unii nadal będziemy obszarem wiejskim. Jednocześnie, jako miasto, będziemy mogli spróbować pozyskać pieniądze na rewitalizacje np. kamienic, z czego dziś nie możemy korzystać. I jeszcze dowody osobiste, otóż nie ma po zmianie żadnego powodu, żeby je zmieniać. To samo dotyczy prawa jazdy, ksiąg wieczystych, itd. – wyliczał R. Stasiński. – Co się zmieni? Od 1 stycznia 2018 roku odzyskamy prestiż, będzie rada miejska i burmistrz, zmienią się tablice, których zakup zaoferował nam nawet sponsor – dodał.

To dobra zmiana

W otwartej dyskusji jako pierwszy głos zabrał Kazimierz Opala.
– Mieszkam tu od 17 lat. Ludzie się tutaj znają, podają sobie rękę i musimy dalej się szanować. Ci ludzie (tu wskazał na panią wójt, przewodniczącą rady, itd., dop. red.) szczerze mówią o zmianie i ja się pod nią podpisuję. Może bym w to nie wierzył, ale ludzi poznaje się po efektach pracy. A spójrzcie tylko, jak zmienia się nasze miasteczko, jaką mamy dziś drogę – mówił do zebranych K. Opala. – Dla takich słów warto pracować. Dziękuję w imieniu rady i swoich pracowników – odpowiedziała wójt Barbara Wróblewska.
Następnie jedna z mieszkanek powołując się na dokumenty Regionalnego Programu Operacyjnego stwierdziła, że tylko jako wieś gmina będzie mogła korzystać z jego wsparcia. Zapytała również, czy po zmianie Otyń nie straci subwencji szkolnej i dofinansowań do gospodarstw agroturystycznych – Pracuję w funduszach od 2007 roku i wiem, że zmiana nie zamknie dla nas żadnych drzwi, a wręcz otworzy dodatkowe. Gospodarstwa, osoby fizyczne czy prowadzące działalność, nie stracą – prostował R. Stasiński, a wójt dodała, że i w kwestii subwencji nic się nie zmieni, bo ta jest przyznawana ze względu na ilość uczniów.
Historyk Wiesław Szklarz przekonywał: – Gdyby nadawanie praw miejskich lub ich odzyskiwanie było czymś złym, to tak chętnie nie robiłyby tego inne gminy. W XXI wieku w Polsce zdecydowało się na to już 49 miejscowości. Niektórzy podchodzą do dyskusji emocjonalnie i zamiast siły argumentów używają argumentu siły, krzyków, manipulacji. Jakich zmian się obawiacie? Nagle będzie nas głowa bolała, bo to będzie miasto? Przyjadą betoniarki i zaleją naszą zieleń? Postawią nam wieżowce i markety? Nie zauważmy tej zmiany, to będzie wciąż to samo miejsce, a jedyne co się zmieni, to możliwość pozyskania większych pieniędzy dla naszego wspólnego dobra.
Dalej wypowiedziała się Stefania Grzesiowska. – Skoro do tej pory pozyskiwaliśmy pieniądze jako wieś, to po odzyskaniu praw miejskich będziemy mogli pozyskiwać je z różnych źródeł: z jednych nadal jako wieś, bo przecież liczba mieszkańców nam nagle nie wzrośnie i UE nadal będzie nas traktować jako wioskę oraz z innych dzięki odzyskaniu praw miejskich jako miasto. Czego więc się tutaj bać? – pytała zebranych S. Grześkowiak.
Wciąż nieprzekonana Alina Guziak, jedna z autorek protestu, zapytała, czy wójt może zapewnić, że po zmianie inna rada, inny wójt (burmistrz) nie podwyższy podatków, na co sala wybuchnęła śmiechem. – Myślę, że ludzie właśnie pani odpowiedzieli na to pytanie – zwróciła się do niej B. Wróblewska. – Pani Alino, ani ja, ani pani sobie samej nie wierzy, że na pewno czegoś nie zrobi. Jak więc może pani oczekiwać takich deklaracji? Mogę powiedzieć, że gramy z wami w otwarte karty. Po to są te konsultacje (kilka lat wcześniej próbowano przeprowadzić konsultacje w formie papierowych ankiet i pomysł zmiany statusu upadł, dop. red.), rozmowa twarzą w twarz i odpowiadanie na każde z pytań, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości – dodała wójt.
Zanim przystąpiono do głosowania (przed którym około 10 osób opuściło szkołę) mieszkańcy usłyszeli jeszcze, że powrót do statusu miasta spowoduje likwidację funkcji sołtysa Otynia, że nie zwiększy się przez to liczba urzędników, długość kadencji rady i burmistrza, a jedyne koszty zmiany dotyczą zakupy nowych tablic i pieczątek dla urzędu.

***

Po konsultacjach w ZS w Otyniu radni i włodarze gminy spotkali się z mieszkańcami Modrzycy, Konradowa, Zakęcia, Czasławia i Ługów (wyniki głosowań w ramce obok), a wczoraj, tj. w poniedziałek 6 marca, już po wydaniu gazety, również z mieszkańcami Bobrownik i Niedoradza. Wniosek o przywrócenie Otyniowi statusu miasta wraz ze zbiorczym wynikiem głosowań będzie teraz wysłany do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content