W zdrowiu i w chorobie

Urszula i Edward Kalbarczykowie odebrali z rąk burmistrz gminy medale za 50 lat spędzonych w małżeństwie. – Nie zawsze jest różowo, ale pchamy ten wózek razem już tyle lat – mówili jubilaci

Zeszłotygodniowa sesja rady gminy Otyń była jedną z tych, które zaczynają się od uroczystości wręczenia medali od prezydenta Polski za długoletnie pożycie małżeńskie. Ostatnia uroczystość miała charakter złotych godów, bo państwo Urszula i Edward Kalbarczykowie w małżeństwie żyją już od pięciu dekad.

– Minęło 50 lat, od kiedy połączyliście swój los, od kiedy wiedzeni uczuciem i wzajemną ufnością powiedzieliście sobie słowo „tak”. Mimo różnych przeciwności losu dotrzymaliście przyrzeczenia, a możliwe to było tylko dlatego, że darzyliście się wzajemnym uczuciem i poszanowaniem. Z waszego życia wynika niejedna nauka dla tych, którzy wybrali lub też wybiorą wspólnotę małżeńską – mówiła po przypięciu jubilatom medali burmistrz Otynia Barbara Wróblewska.

Podobnie jak i przy innych uroczystościach z okazji długoletniego pożycia małżeńskiego, tak i tym razem można było usłyszeć, że recepty na tak długie i udane małżeństwo nie ma, ale jest kilka podstawowych zasad.

– Trzeba się wspierać w zdrowiu i w chorobie, a jak coś idzie źle, to potrafić wybaczyć, bo to nie jest tak, że zawsze jest różowo. Bywa różnie, jednak trzeba się wspierać – mówiła pani Urszula. – Tak, różnie bywało, ale nie było źle – zaznaczył pan Edward. – Człowiek nawet nie wie, kiedy to zleciało… – dodała jego małżonka.

Pani Urszula urodziła się w ówczesnym województwie bydgoskim koło Torunia, a w te rejony przyjechała na początku lat 60. wraz z rodzicami, którzy kupili tutaj gospodarstwo. Pan Edward również przybył na te ziemie wraz z rodzicami z daleka, bo zza Warszawy, dokładnie w 1958 roku. Para poznała się przypadkiem na zabawie wiejskiej. Akurat wtedy E. Kalbarczyk miał przepustkę z wojska. To wystarczyło, szybko przypadli sobie do gustu, a pani Urszula czekała, kiedy jej wybranek skończy odbywać służbę wojskową. Gdy tylko tak się stało, zamieszkali razem. – Od początku wiedzieliśmy, że tak to będzie – uśmiecha się U. Kalbarczyk. – Ułożyło nam się i tyle już lat razem pchamy ten wózek – dodaje jej mąż.

Pani Urszula przepracowała 44 lata w handlu, pan Edward z kolei w różnych zakładach, jak np. Dozamet, Spółdzielnia Pracy czy Państwowy Ośrodek Maszynowy. Zawsze w charakterze spawacza i ślusarza. – Szedłem tam, gdzie lepiej płacili – mówi mężczyzna.

Małżeństwo miało dwóch synów, ale starszy, niestety, zmarł. Jest też wnuk Miłosz, którego tata, Marek Kalbarczyk, był bardzo wzruszony jubileuszem rodziców. – Jestem szczęśliwy, że rodzice doczekali się takiego święta, a dodatkowo obchodzą je w zdrowiu i w dobrym pożyciu. Wiadomo, są w życiu dobre i złe chwile, ale oni od dawna tworzą wspaniałą rodzinę. Są dla mnie wzorem, pokazują, jak należy sobie radzić bez względu na czasy, sytuacje losowe, szczęście, ale i przykre wypadki – komentował M. Kalbarczyk.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content