Czy czeka ich wyprowadzka?

– Tu nie ma bieżącej wody ani ogrzewania, ale chcemy w dalszym ciągu tu mieszkać. Przecież ja tu jestem od zawsze, a moi rodzice byli od lat 50. Mam ciężko chorych synów, z którymi nie mogę się wyprowadzić do jakiejś klitki z kuchnią – mówi Bogumiła Antonienko z Niedoradza

Apolonia i Stanisław Antonienko mieszkanie w budynku przy ul. Prusa 3 w Niedoradzu zajęli w 1955 roku. Całe życie w tym miejscu spędziła ich córka Bogumiła, która później mieszkała tam ze swoimi dziećmi – czwórką synów, z których dziś jeden już nie żyje. Wśród pozostałych jeden jest kaleką – amputowano mu nogę, cierpi na nieuleczalną chorobę – dnę moczanową, drugi ma poważne problemy psychiczne.

Mieszkanie, które zajmują, spełnia zaledwie minimalne standardy. Nie ma w nim bieżącej wody, zimnej czy ciepłej, płynącej z kranu, nie ma łazienki ani ogrzewania. Pani Bogumiła po wodę schodzi do ciemnej i ciasnej piwnicy. To tam jest kran, z którego nalewa zimnej wody do wiaderek i misek, żeby następnie zanieść to na górę dwa poziomy wyżej.

– Mimo tak trudnych warunków, tylko tu czujemy się u siebie, a jednak od lat czynione są próby wyrzucenia nas stąd. Pierwotni właściciele budynku dawno zmarli, a ich dzieci, choć nigdy nie interesowały się tą nieruchomością, nagle postanowiły się nas stąd pozbyć – twierdzi pani Bogumiła.

Długi czas kobieta płaciła spadkobiercom czynsz w wysokości 180 zł miesięcznie. Własność przechodziła z rąk do rąk i kolejni właściciele postanowili podnieść czynsz do 280 zł, ale to już było dla B. Antonienko za dużo.

– W 2004 roku do księgi wieczystej wpisywano nowych spadkobierców. Wypowiedzieli mi umowę, zgodnie z którą czynsz wynosił 180 zł i podnieśli go o 100 zł. Ja nie znam się na przepisach, nie potrafię sama się w tym odnaleźć, dlatego sąsiadka pomagała mi załatwić, żeby mieszkanie zostało mi przydzielone przez tzw. zasiedzenie – wspomina mieszkanka Niedoradza.

Zgodnie z prawem do takiej sytuacji może dojść, jeśli dana nieruchomość będzie przez kogoś zajmowana przez przynajmniej 20 lat.

– W 2006 roku otrzymałam pismo z gminy podpisane nazwiskiem ówczesnej pani wójt, że przeprowadzono postępowanie dotyczące określenia stanu prawnego nieruchomości i ustalono, że istnieją przesłanki do nabycia lokalu na drodze zasiedzenia – mówi cytując dokument B. Antonienko.

Procedura, choć rozpoczęta, nigdy nie została dokończona i do żadnego zasiedzenia nie doszło. Sprawa przerosła panią Bogumiłę, życie biegło dalej. Większe naciski ze strony spadkobierców pojawiły się znów w ostatnich latach.

– Każde z nas – ja i synowie, dostało w czerwcu 2016 roku osobne pismo z nakazem wyprowadzki i opróżnienia lokalu. W razie niespełnienia żądania sprawa miała trafić do sądu i w przypadku przegranej musielibyśmy ponieść dodatkowe koszty. Pisaliśmy do gminy, żeby przydzieliła nam lokal komunalny, ale nie było takiej możliwości, bo podobno bez decyzji sądu o przyznaniu prawa do mieszkania taka prośba nie może być zrealizowana – wspomina kobieta.

– Z czasem sprawa przycichła, zdążyliśmy o niej zapomnieć, bo zupełnie nic się nie wydarzyło aż do września tego roku. Ponownie otrzymałam wraz z synami nakaz opuszczenia mieszkania, a ponadto zapłaty w terminie siedmiu dni 10,8 tys. zł odszkodowania, czyli 400 zł za każdy miesiąc bezumownego korzystania z nieruchomości od lipca 2016 roku do września 2018 – mówi B. Antonienko.

Od ostatniego pisma minęło kilka tygodni. Znów jest cicho, ale mieszkanka Niedoradza obawia się, że teraz sprawa już nie zostanie odłożona. – Właściciele kręcą się tutaj, choć z nami nie rozmawiają. Pismo wysłał w ich imieniu adwokat. Ostatnio wycinali drzewa na podwórku, nie wiem, do czego to zmierza. Wiem natomiast, że chcą mnie z chorymi synami stąd wyrzucić, choć ja sama mieszkam tutaj kilkadziesiąt lat, a młodszy syn prawie 40. Chcemy tu zostać, dogadać się z właścicielem na czynsz w wysokości 180 zł i dalej tu być. Jak oni to sobie wyobrażają, że z kaleką pójdziemy gdzieś na pokój z kuchnią? – pyta pani Bogumiła.
Do sprawy tak odniósł się otyński urząd.

– Z posiadanych dokumentów wynika, że na podstawie postanowienia Sądu Rejonowego w Nowej Soli z 27 lutego 2004 r. budynek przy ul. Prusa 3 w Niedoradzu stanowi własność osób prywatnych. Na dziś w księdze wieczystej widnieje sześciu współwłaścicieli – czytamy w odpowiedzi burmistrz Barbary Wróblewskiej.
– Rodzina Antonienko objęta jest wsparciem Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej zarówno w formie świadczeń pieniężnych, jak i w formie pracy socjalnej.

Z informacji przedłożonych przez Kierownika GOPS wynika, że pracownik socjalny współpracujący z rodziną proponował pomoc prawną oraz mediacje z właścicielami budynku w celu ustalenia wysokości czynszu, a także spłaty powstałego zadłużenia. Złożone propozycje pomocy nie zostały przyjęte – wyjaśnia burmistrz.

– Znam i rozumiem sytuację, w jakiej znalazła się rodzina pani Antonienko. Osobiście rozmawiałam z tą panią kilkakrotnie. W chwili obecnej gmina nie jest stroną postępowania. Niemniej jednak nie pozostawimy tej rodziny bez dalszej pomocy i wsparcia – dodaje włodarz Otynia.

Reprezentujący właścicieli budynku mecenas Michał Sienkiewicz nie wyklucza, że sprawa w dalszym ciągu może się dla pani Bogumiły i jej synów skończyć dobrze.

– Nie ulega wątpliwości, że prawo własności do budynku mają moi klienci. Natomiast nikt też nie twierdzi, że sytuacja bytowa tych państwa, wobec których została już zgłoszona sprawa do sądu, jest bez znaczenia. W momencie, w którym otrzymają oni pozew, powinni się do niego odnieść i przedstawić w swojej odpowiedzi do sądu to wszystko, o czym powiedzieli państwa gazecie. Wtedy też moi klienci będą mogli podjąć decyzję o ewentualnym porozumieniu się – podkreśla mecenas Sienkiewicz.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

3 thoughts on “Czy czeka ich wyprowadzka?

  • 31 października 2018 at 20:47
    Permalink

    a co ta pani do tej pory robila ,,,maz zopil sie syn tez….pozostali tak samo…czego oczekuje…cale zycie na panstwowym garnuszku pytam czy choc raz pomalowala schody i mieszkanie za darmoche da sie zyc nawet 50 lat

    Reply
  • 5 listopada 2018 at 11:19
    Permalink

    A czy ci podobno właściciele płacili podatki przez te wszystkie lata? Skoro uważają sie za właścicieli, to niech zapłacą zaległe podatki wraz z odsetkami. Ta rodzina przez tyle lat płaciła gminie podatki i regulowała wszystkie należności, a teraz znalazł się jakiś cwaniak m.innymi DS , wykorzystuje ten bałagan który był za komuny i wyciąga łapy po cudze. Czy ty to budowałeś, albo ktoś z Twojej rodziny?

    Reply
  • 5 listopada 2018 at 11:28
    Permalink

    To Wy wyciągacie łapy po cudze. Za darmochę taka kamienica ? HOHOHO ładny prezent od państwa. Nie macie litości i zero empatii dla tych biednych ludzi. Jedyna nadzieja w Pani Burmistrz

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content