Wycinka 300 drzew pod Siedliskiem

Aleksander Korszun wpadł do redakcji jak przeciąg: – Jakiś człowiek wydzierżawił łęgi począwszy od Bytomia Odrzańskiego, aż po Pękoszów i na tych łęgach prowadzi wycinkę drzew. Co więcej, robi to na obszarze Natura 2000. Stamtąd nawet gałęzi nie wolno wyrwać, nie mówiąc już o starych 200-letnich dębach, bo jest to obszar chroniony – mówił nie mogąc złapać tchu A. Korszun.  

– Myśliwi tam nie polują, bo jest zakaz polowania zbiorowego, las nie prowadzi tam działalności ze względu na Naturę 2000. Ale ciężki sprzęt tam wjechał i wyciął dziesiątki dębów oraz krzewów układając z tego ogromną hałdę. Żeby tego było mało, wycinka była prowadzona pod nosem orła bielika, który gniazduje tam od pokoleń na terenie, który jest ostoją zwierząt! – denerwował się A. Korszun. W ubiegłą środę pojechałem z nim na miejsce wycinki.
 – Kiedy pan ją zauważył? – zapytałem.
 – Niestety za późno, jakieś kilka dni temu. Interesuje mnie przyroda we wszelkiej postaci. Akurat ostatnio szukałem śladów wilków na naszym terenie i zapuściłem się na te łęgi. To, co zobaczyłem, przeraziło mnie. Jak można prowadzić regularną wycinkę na obszarze chronionym? To wyjątkowo dziewiczy teren, przepiękny, z pięknymi widokami, z terenami położonymi nad samą Odrą, z miejscami, w które do tej pory człowiek nie ingerował, a przede wszystkim z gniazdem orła bielika, który jest dzielny, ale jednocześnie bardzo płochliwy – opowiadał A. Korszun, jednocześnie zgłaszając bardzo realne obawy. – My, którym dobro przyrody leży na sercu, boimy się, że bielik może się wynieść z tego terenu – rzucił mój przewodnik po obszarze, w którym była prowadzona wycinka.
– Czy ten człowiek wie, co robi? – zapytał retorycznie A. Korszun, który przypomniał, że podobna wycinka była już prowadzona kilka lat temu w dębinie między Przyborowem a Siedliskiem, w którym gniazdował czarny bocian. – I co się stało? „Wykurzył” go ciężki sprzęt i opuścił swoje gniazdo. I teraz mamy powtórkę „z rozrywki” na naszych przepięknych łęgach. Przez 200, 300 lat te dęby nikomu nie przeszkadzały, to teraz przyszedł taki chłopek roztropek i wycina wszystko w pień. Z jednej strony się wszystko chroni, z drugiej przymyka oko na niszczenie środowiska – uzewnętrzniał się mój rozmówca, który jednocześnie rysował jego zdaniem jedyny możliwy scenariusz na przyszłość. – Chciałbym się pomylić, ale czy to nie jest przypadkiem tak, że ten dzierżawca drzewo wyciął, teraz drzewa sprzeda, nachapie się, a potem to zostawi? Jak patrzę na coś takiego, to nawet nie jest żal mi umierać, ale żal mi was, młodych, następnych pokoleń, że w takim świecie konsumpcji musicie żyć. Natura i ochrona środowiska przestają się liczyć… – drżącym głosem stwierdził  A. Korszun.

Zdjęcia z miejsca wycinki pokazałem Joannie Liddane, ekolożce i działaczce na rzez ochrony przyrody. – Rozumiem, że ten ktoś kieruje się chęcią zysku. W końcu dąb jest w cenie. Nie chce jednak zrozumieć, że raz na zawsze zaszkodzi temu terenowi przyrodniczo i krajobrazowo.Jest to w mojej ocenie działanie barbarzyńskie wobec społeczeństwa – komentuje wycinkę J. Liddane. Jednocześnie przekonuje, że „stracimy wszyscy, a zyska tylko jeden człowiek”.
 – Tych drzew w krajobrazie i przyrodzie nie da się przeliczyć na pieniądze. To ogromna, nieodwracalna strata. Taka rzecz zdarzyła się w państwach zachodu, gdzie przez tzw. postęp zniszczono przyrodę. Oni już wiedzą, że popełnili błędy i teraz trudno je naprawić. Nasuwa się więc pytanie czy Polacy muszą zrobić to sam? – pyta J. Liddane.

O sprawę pytam w gminie Siedlisko, prosząc jednocześnie o dokumenty w tej sprawie.
 – Odpowiadając na wniosek informuję, że zostało wydane zezwolenie na usunięcie drzew na dz. nr 1176  i 1148/1 obręb Bielawy. Decyzja została wydana na użytki rolne stanowiące  tereny łąki i pastwiska trwałe,  po uzgodnieniu z Regionalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska w Gorzowie Wielkopolskim z uwagi na obszary chronione – poinformowała nas Maria Miśkiewicz, sekretarz gminy Siedlisko i załączyła zgodę z RDOŚ.

W postanowieniach dotyczących tej wycinki czytamy, że: „realizacja przedmiotowego przedsięwzięcia nie będzie znacząco negatywnie oddziaływać na cele ochrony w obszarach Natura 2000 Nowosolska Dolina Odry (…) ponieważ nie pogorszy stanu siedlisk przyrodniczych i siedlisk gatunkowych, ani stanu ochrony gatunków, dla których wyznaczono ww. obszar, nie pogorszy również integralności obszaru Natura 2000 oraz jego powiązań z innymi obszarami”.

Jednocześnie w postanowieniu dyrektor RDOŚ „odstąpił od obowiązku przeprowadzenia oceny oddziaływania na obszary Natura 2000 dla przedsięwzięcia polegającego na wycince”. Dalej wskazane są ilości drzew oraz krzewów na poszczególnych działkach. Łącznie na obu działkach w gminie Siedlisko wycinka obejmuje 300 drzew i ponad 7 tysięcy m kw. krzewów.
Maila z pytaniami w sprawie wycinki skierowałem do RDOŚ. Pytania wysłałem także do Agencji Rynku Rolnego, w której zapytałem m.in., czy jej służby należycie sprawują nadzór nad powierzonym jej opiece mieniem państwowym oraz czy nie należałoby wstrzymać wywozu już ściętego drzewa i dokonać jego segregacji i wyceny, a następnie sprzedać je na zasadach rynkowych oraz rozliczyć poniesione koszta przez dzierżawcę zgodnie ze stawkami stosowanymi przez Zakład Usług Leśnych. W obu przypadkach czekamy jeszcze na odpowiedzi.

Skontaktowałem się także z dzierżawcą terenów, na których była prowadzona wycinka. Mimo długiej rozmowy nie zgodził się, żeby wykorzystać jego wypowiedzi w tekście. Zaznaczmy natomiast, że dzierżawca wycinki nie przeprowadził samowolnie, a na podstawie wydanych mu postanowień i zezwoleń.
Do sprawy wrócimy.
Mariusz Pojnar

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content