V Bieg do Pustego Grobu za nami

Organizatorzy, zawodnicy, kibice z niepokojem od dwóch dni zerkali w niebo i na termometry. Zapowiadane deszcze, przenikliwe zimno, trochę wiatru – w takiej aurze imprezy biegowe zazwyczaj nieco gasną: organizatorzy miny mają smutne i ciężkie jak nieboskłon, biegacze zamiast liczyć na wyczyn i rekord życiowy ubierają zbędne kilogramy ubrań, by nie zmarznąć, kibice natomiast zamiast opatulać się w schowane już do szaf ciężkie zimowe palta, wybierają fotel, uginający się od smakołyków stół i patrzą, jak na Polsacie Leonardo di Caprio mierzy się z nieszczęśliwą miłością i tonącym Titanikiem.

Bieg do Pustego Grobu wyniki:
Mężczyźni open:
1.Adam Marysiak 33:02
2.Marcin Zagórny 33:21
3.Jacek Stadnik 33:34
4.Michał Fedorczak 33:42
5.Piotr Mikołajczak 34:04

Kobiety open:
1.Patrycja Drozd 39:36
2.Anna Pogorzelska 39:43
3.Sandra Nowak 40:06
4.Katarzyna Pietruszka 41:23
5.Halyna Shchensna – Radzikovska 41:44

Mężczyźni: Powiat nowosolski:
1.Adam Marysiak 33:02
2.Michał Fedorczak 33:42
3.Sebastian Sobczak 34:36
4.Piotr Mikołajczyk 34:54
5.Fabian Sternik 36:15

Kobiety: Powiat nowosolski:
1.Anna Pogorzelska 39:43
2.Kornelia Chróściel 43:46
3.Justyna Juchniewicz – Pogorzelska 44:34
4.Beata Czaplicka 45:16
5.Elżbieta Fudalej 45:20

Taki scenariusz na poniedziałkowe popołudnie był jak najbardziej prawdopodobny. Ale tysiąc biegaczy, setka organizatorów i setki kibiców poniedziałkowy poranek rozpoczęło od uśmiechu po pierwszym zerknięciu za okno: nie pada, słońce świeci. Nie jest źle.

Na starcie biegu na ul. Witosa tuż przed 15:00 mieliśmy nieprzebrane tłumy, ogromna ilość kibiców chciała zobaczyć, jak tych 1000 śmiałków rusza na 10-kilometrowy dystans w dniu, który z czym jak z czym, ale z aktywnością fizyczną kojarzy się o tyle, że zmęczyć może nieustanne machanie widelcem. Lepiej mieli mieszkańcy Witosa, przerwę w reklamach na Polsacie przy okazji „Titanika” mogli wykorzystać, by zerknąć za okno, byli też i tacy, którzy start oglądali z kawałkiem placka w dłoni i kawą na parapecie.

W tym roku dało się zauważyć, że w porównaniu do lat poprzednich coraz więcej jest na starcie zawodników, którzy naprawdę potrafią nakręcić solidne czasy. A z drugiej strony nieustannie zauważa się trend polegający na wzroście ilości tych startujących, którzy start w Biegu do Pustego Grobu traktują jako cielesne wyzwanie, które jest pewnym duchowym wyznaniem.

To jest potęga tego biegu, jego magia. Wielokrotnie wykrzyczane przed startem „Alleluja, Pan zmartwychwstał”, z uśmiechem na ustach, z radością tak właściwą Wielkanocy, w promieniach słońca, wśród pierwszej, świeżej zieleni, w tym pięknym świecie brzmi po prostu szczerze. Nawet ci, którym z Panem Bogiem niekoniecznie jest po drodze, biegną tutaj, choćby dla własnych, prywatnych intencji. A czyż ta aura, ta ludzka radość 1000 osób, piękne okolice i sama czynność biegania, nie jest afirmacją życia, którego święta Wielkiej Nocy są tak naprawdę jednym wielkim hymnem? Chrystus wygrał ze śmiercią, Chrystus zmartwychwstał, wskazał nam drogę, którą możemy podążać, by też to zrobić.

Ci, którzy Pisma nie traktują z codzienną nabożnością, równie dobrze biegnąc mogli w myśli recytować „A śmierć utraci swą władzę” Dylana Thomasa. A skoro łączymy bieganie i literaturę, nie sposób nie wspomnieć Murakamiego: „Biegnąc, nic nie ro­bię, tyl­ko biegnę. Za­sad­niczo biegnę w pus­tce. In­ny­mi słowy, biegnę po to, żeby osiągnąć pus­tkę. Ale jak można się spodziewać, w ta­kiej pus­tce myśli kryją się na­tural­nie”. Bieganie potrafi z nas zrobić prywatnych filozofów, przewartościować pewne rzeczy w swoim życiu. Zmienić je na lepsze. A przecież czyż nie o to chodziło też Zbawicielowi? Żeby ludzkie istnienie uczynić lepszym? Pełniejszym?
Dobra, może starczy tych nudnawych uniesień.

O 15:00 wybrzmiał strzał pistoletu startowego. Te pierwsze kilkaset metrów, do zakrętu w ul. św. Barbary to chyba największy łopot serca z emocji. „Biegnę”, „biorę w tym udział”, „wystartowałem”, „żebym dobiegł”, „żeby nic nie bolało”, całkiem, jak w życiu. Potem zakręty, trochę pod górkę, znów zakręty, a czasem dłuższe proste, czasem nawet z górki. Gdzieś obok ludzie, w końcu meta, zmęczeni, ale szczęśliwi z wykonanego zadania… (miało być o bieganiu, znów zabrzmiało jak o życiu w ogóle). Może to kwestia tego dnia.

Pierwszą dwójkę szybko stworzyli Adam Marysiak i Marcin Zagórny. Marysiak ostatecznie wyprzedził kolegę o 19 sekund pokonując dystans w 33 minuty i dwie sekundy. Wśród pań od na czele była kożuchowianka Anna Pogorzelska, ostatecznie wygrała jednak Patrycja Drozd.
Dziś, pisząc to dosłownie minuty po zakończeniu tego biegu, jak zwykle przedstawiamy tylko krótki materiał z tego biegu. Zapraszamy za tydzień na obszerną relację, jak zawsze, jak od 2013 roku nie zabraknie opinii o biegu tych, którzy wzięli w nim udział. Dziś poprzestajemy na tym świątecznym tekście i kliku zdjęciach z biegu.

Marek Grzelka

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content