Reus i Skowron w mistrzowskiej formie

Zawody odbyły się podczas weekendu na stadionie żużlowym w Zielonej Górze. Ich głównym organizatorem był ekantor.pl oraz CrossFit 8K48, zgromadziły ponad setkę zawodników z kilku krajów Europy. Impreza miała także wymiar charytatywny. Dochód przekazano na wyposażenie powstającego w Zielonej Górze Centrum Zdrowia Matki i Dziecka.

Żeby wziąć udział w tych zawodach, najpierw trzeba było się zakwalifikować. Chętni nagrywali trzy filmy z trzema WODami (nie chodzi o to, żeby zrobić sobie film z Cisowianką, Muszynianką i wodą utlenioną, a  chodzi o Workout Of The Day – „trening dnia”). Należało wykonać zestaw ćwiczeń w odpowiednim czasie. Na tej podstawie kwalifikowano uczestników.

Do kwalifikacji przystąpili dwaj zawodnicy CNS Nowa Sól: Marcin Reus, o którym pisałem już niejednokrotnie, drugim był Adam Skowron. Wypadli dobrze, w piątek mogli udać się do Zielonej Góry o odebrać pakiety startowe. Marcin startował w kategorii Masters 35+, czyli wśród zawodników powyżej 35. roku życia, Adam w Open, czyli otwartej dla wszystkich chętnych chcących się sprawdzić.

Ciężka sobota

Przed zawodami wiadomo było, że podczas zawodów odbędzie się pięć WOD. Dla zawodników zawsze stanowią tajemnicę – nie wiadomo przed zawodami, z jakich składowych będzie się dany WOD składał.

Zaczęli od biegu na dystansie 1,2 km, by przejść do serii podciągnięć i wieloaspektowych zabaw z czajnikami, które złośliwy chochlik zalał ołowiem tak, że ważyły 20 kg. Obaj nowosolanie w tych pierwszych WODach byli najlepsi. Podciągniecia i podnoszenia kettli należało wykonać w jak największej ilości. Dostali za to po jednym punkcie (w zawodach crossfit pierwszy zawodnik dostaje jeden punkt, drugi, dwa, trzeci trzy itd. Chodzi o to, by suma punktów ze wszystkich WOD była jak najniższa).

Ok. 14:00 w sobotę odbył się WOD 2. Zaczął Adam Skowron w Open: pięć podciągnięć i wspięć na kółka gimnastyczne (ring muscleup), do tego 15 martwych ciągów (dead lifts) sztangą o ciężarze 110kg. Te dwa ćwiczenia trzeba było powtórzyć czterokrotnie. Czas na wykonanie zadania wynosił 10 minut. Adam skończył robotę w czasie 6:40, był to trzeci wynik wśród 24 zawodników, w końcówce sztangi nie puszczał z rąk (tzw. touch and go) – dotykał sztangą ziemi i unosił od razu w górę.

Marcin z kolei na WOD 2 miał identyczny zestaw rozrywkowy, od początku złapał przewagę nad swoim głównym rywalem, Łukaszem Dabbachi i całość zamknął w astronomicznym czasie 5:25.
Obaj sobotnie zmagania zakończyli na pierwszych miejscach w swoich kategoriach.

Mordercza niedziela

Niedzielny poranek zaczął się od siły połączonej z wytrzymałością, sztanga plus przeskoki nad sztangą z pompkami. I Skowron, i Reus nie mieli sobie równych, WOD 3 zakończyli znów na pierwszych miejscach. Do końca zostały zatem dwa WODy, ale podczas nich wszystko mogło się jeszcze zmienić, bo raz, że różnice punktowe pomiędzy czołówką były minimalne, a dwa: w półfinałach zdobyte punkty mnoży się razy dwa, w finale razy trzy. Czyli. Jeśli w pierwszych WOD za miejsce trzecie były trzy punkty, to samo miejsce w półfinale dawało punktów sześć a w finale 9. A przypominam: im więcej punktów, tym gorzej.

WOD 4 był w Masters po prostu morderczy: trzy wspięcia na linę bez użycia nóg, osiem metrów marszu na rękach, 16 przysiadów na jednej nodze, znów trzy wspięcia, potem 16 metrów marszu na rękach, 16 pistoletów, znów trzy wspięcia + 24 metry marszu na rękach. Reus pokazał, że jeńców już nie weźmie, wygrał po raz czwarty w tych zawodach. Jego główny rywal wiedział już, że na Reusa nie ma sposobu, już po czwartym WOD mu gratulował.

Adam Skowron w tym WOD był dziewiąty w stawce Open, w finale miał się bić o wszystko, o jak najwyższą lokatę. WOD 5, finałowy, wymagał wszechstronności: 9kg piłką o ścianę z przysiadu, (40 razy), 30 uniesień nóg w zwisie do drążka, 20 podciągnięć do klaty, uginanie ramion głową w dół z nogami do góry (10 razy), 20 uniesień sztangi 70kg, 30 wskoków na skrzynię, 40 podwójnych skoków na skakance. Skowron odjechał wszystkim, wygrał zdecydowanie. Ale nie próżnowali też najmocniejsi rywale. Ostatecznie w swoim debiucie nowosolanin zajął bardzo wysokie drugie miejsce.

Reus z kolei miał jeszcze gorzej. Piłka, wspięcia na drążek, itd., ale w końcówce miał potrójną skakankę, czyli na jednym podskoku musiał zrobić trzy obroty. Wykonywał to wręcz magicznie, wygrał, po raz piąty podczas imprezy. Na pięć wymagających WOD w każdym z nich był najlepszy, co świadczy o klasie i marce tego zawodnika. Zwyciężył całe zawody.

– Adam to jeden z największych sukcesów CNS. Pokazał klasę i na bank dostanie mega skrzydeł. Super zawody, super atmosfera – podsumował zielonogórskie zawody Marcin Reus.

Nie da się ukryć, widząc na własne oczy, co obaj nasi zawodnicy wykonują, czuje się dumę, ale też ogromną pokorę, kiedy się zda sprawę z tego, jak wielką pracę trzeba nad sobą wykonać, by doprowadzić organizm do takiego poziomu wytrenowania. Czapka z głowy z mojej strony.
Szczególnie gratuluję Tobie Adam, za charakter, za tę drogę, którą przeszedłeś. Drogę stromą, trudną, pełną zakrętów. Nie poddałeś się, nie odpuściłeś, to ogromna siła ducha i charakteru. Jestem szczerze zachwycony.
Marek Grzelka

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content