Sawicki: To nie jest ucieczka [ROZMOWA]

– Żebyś mnie dobrze zrozumiał: to nie była ucieczka, bo gdybym dostał ofertę z tej samej ligi, a miewałem takie w przeszłości, to na pewno bym się nie zdecydował – podkreśla Andrzej Sawicki, były trener Arki Nowa Sól, a teraz szkoleniowiec trzecioligowego Falubazu Zielona Góra. O Grzegorzu Kopernickim, nowym trenerze Arki, mówi: – Jestem przekonany, że warsztatowo to dobry trener

Kiedy dzwoniłem do Andrzeja Sawickiego w ubiegłym tygodniu z prośbą o komentarz w sprawie jego odejścia z Arki, on powiedział na wstępie: „Mati, niektórzy pewnie z tego powodu otwierają szampana”.

Z Sawickim rozmawiam na turnieju charytatywnym młodych piłkarzy w hali przy ul. Szafrana w Zielonej Górze. Za chwilę ma odbyć się mecz pokazowy dla WOŚP, w którym zagrają znane w mieście osobistości sportowe, m.in. żużlowiec Patryk Dudek. W meczu wystąpi też trener Sawicki.

Mateusz Pojnar: Trenerze, o co chodziło z tym szampanem?

Andrzej Sawicki: Wiesz, jakie jest środowisko piłkarskie w Nowej Soli. Nie chcę już tego rozwijać. Być może w każdym kurniku są przeciwne sobie koguty. Tak bym to nazwał. Wiadomo, jaka jest specyfika. Są kluby dookoła Nowej Soli, każdy ma swoje ambicje. To małe środowisko, znamy się, niektórzy jawnie deprecjonowali klub czy moją osobę, ale jeśli przyszło do okienek transferowych, to każdy z tej Arki chciał wziąć zawodników. Taki to właśnie paradoks.

I właśnie to miałem na myśli, natomiast ja absolutnie nie będę rozwijał tego tematu. To jest już poza mną.

Zostawmy to. Jak to się potoczyło, że trener trafił do Falubazu Zielona Góra? Jakie argumenty zadecydowały odejściu?

Przede wszystkim osoba Maćka Murawskiego – bezsprzecznie. Znamy się, jak wiadomo, od lat, gdzieś tam razem zaczynaliśmy grać w piłkę w Zrywie Zielona Góra, tak samo w Ślęzy Wrocław. To bardzo ważna piłkarska persona w naszym województwie, człowiek, który znaczy dużo też w ogólnopolskiej piłce, były reprezentant kraju. Jego wiedza i pomysł na klub mnie przekonały. Propozycja od niego, żebym został trenerem Falubazu, to duża nobilitacja.

Ucieszyłem się, kiedy ją dostałem, choć naprawdę to nie była decyzja z gatunku tych na pstryknięcie. Nie ukrywam – w Arce spędziłem pięć lat i emocjonalnie jestem bardzo związany z tym klubem.

Żal odchodzić?

Oczywiście. Powiem szczerze: nawet po pierwszym słowie, że przyjmuję propozycję, miałem w Nowy Rok taki paskudny dzień, kiedy pojawiły się dylematy w głowie – jak to będzie itd., czy podjąłem słuszną decyzję.

Ale przyszedł 2 stycznia, zacząłem mentalnie myśleć o nowym klubie, nowej drużynie i nie żałuję tej decyzji.

Jak zareagowali na nią w Arce?

Zachowanie prezesa Krzysztofa Rojka to wielka klasa. Cały czas będę podkreślał, że w Nowej Soli chyba nie wszyscy zdają sobie sprawę, co ten człowiek robi dla tego klubu. Ile mu poświęca – czasu i środków – żeby ten klub istniał. Uwierz mi, Arki już dawno by nie było bez Krzysztofa Rojka.

Rozumiem, że dużo osób ma roszczenia do niego. Ale on przede wszystkim jest człowiekiem uczciwym i jeśli są jakieś zaległości wobec trenerów czy zawodników, to prezes prędzej czy później z tego się wywiąże. I to jest najważniejsze. Każdemu trenerowi życzę takiego prezesa. Jeszcze raz powtarzam: jeśli ktoś o nim źle mówi, to albo jest złośliwy, albo nie zdaje sobie sprawy, ile on robi dla tego klubu.

Ostatnie pięć lat to był dobry okres dla trenera i klubu?

Trzy lata były bardzo dobre.

Szczególnie te dwa sezony, w których Arka zajmowała szóste i trzecie miejsce w lidze.

Tak, ale też awans z juniorami do Centralnej Ligi Juniorów. To był wielki, ogromny sukces, który jednak w mieście przeszedł kompletne bez echa. Nie dostaliśmy żadnej pomocy. Słyszałem nawet gdzieś zarzut, że płaciliśmy tym chłopcom po 100 zł miesięcznie. A jeździli po całej Polsce – Zabrze, Bydgoszcz itd. Ta argumentacja mnie zwaliła z nóg.

Wtedy zdjąłem różowe okulary, jeśli chodzi o przyszłość, że może być lepiej w kontekście finansów klubu.

Może trener teraz uznał, że to dobry moment na odejście, bo z tej kadry niczego więcej się nie uszyje? Z roku na rok trener miał wątlejszy skład, warunki też były coraz trudniejsze, ale jakoś – tak mówiono w mieście – Sawicki to wszystko spaja. Może trener pomyślał, że musi teraz odejść, bo grozi widmo spadku? Oczywiście potencjalnego.

Podpisuję się pod tą rundą, która była jesienią. Była bardzo ciężka. Żebyś mnie dobrze zrozumiał: to nie była ucieczka, bo gdybym dostał ofertę z tej samej ligi, a miewałem takie w przeszłości, to na pewno bym się nie zdecydował.

W tym przypadku potraktowałem to jako awans sportowy i przede wszystkim możliwość rozwoju. Jako trener tutaj zyskam wiedzę i doświadczenie. Już widzę, jakie są warunki pracy. A one są już namiastką profesjonalizmu. Mam sztab trenerski, trenera asystenta Maćka Góreckiego, trenera od bramkarzy Mirka Kasprzaka, trenera od przygotowania fizycznego. No i oczywiście jest osoba Maćka Murawskiego, z którym godzinami dyskutujemy o wizji gry i zespołu. To jest coś, czego nie dałby mi żaden inny klub w okolicy.

Nowym trenerem Arki został Grzegorz Kopernicki. Dobrze się znacie. To dobry wybór?

Oczywiście, że tak. Jestem wręcz przekonany, że warsztatowo Grzesiek jest bardzo dobrym trenerem. Razem kończyliśmy kursy trenerskie, graliśmy wiele razy przeciwko sobie na niezłej żyle, niezłej kosie, bo on był obrońcą, a ja napastnikiem. Wspominaliśmy, jakie tam szły iskry, nieraz wiązanka bluzgów podczas meczów. Ale się bardzo szanujemy.

Myślę, że chłopcy są bardzo przyzwyczajeni do dobrego treningu. On to zapewni.

Są też niuanse – osobowość itd., ale warsztatowo – tak myślę – zawodnicy na tym nie stracą.

Jak upłynęły pierwsze dni w Falubazie, jak trener został przyjęty?

Odbyliśmy póki co trzy jednostki treningowe (rozmawialiśmy w niedzielę 14 stycznia – dop. red.).

Pierwsze wrażenie? Jestem mocno zbudowany zaangażowaniem. Powiem nawet, że chyba jest za mocne jak na ten moment. Nie wiem, czy to jest efekt nowej miotły. Trener Miś wspominał mi jednak, że nigdy, jeśli chodzi o zaangażowanie, nie miał żadnych pretensji do tego zespołu i to się potwierdza.

Bardzo dużo czasu spędzam w klubie, ponieważ uczestniczę też w zajęciach grup młodszych – juniora starszego czy młodszego. Chcę to widzieć, obserwować zawodników. Taka jest polityka klubu, żeby jak najszybciej tych najzdolniejszych chłopców awansować do seniorów. To jest cel.

Falubaz podczas konferencji prasowej ogłosił szumne nowe otwarcie. Na czym ono w skrócie polega?

Maciej Murawski przejmuje całe szkolenie – od dołu do, można powiedzieć, pierwszego zespołu. Filozofia jest taka: stworzyć tym młodym chłopcom lepsze warunki, żeby tak łatwo nie odchodzili.

Wiadomo, odejścia będą wśród tych najlepszych, bo magia innej nazwy, wyższej ligi, innych miast. Z tym nie wygramy, natomiast chcemy, żeby najzdolniejsi mieli jak najszybciej szansę grania w pierwszym zespole w Zielonej Górze. I wtedy, jeśli grają dobrze, proszę bardzo – idźcie w świat i grajcie. O to głównie chodzi, jeśli mówimy o sporcie.

Będą jakieś odejścia, nowe twarze w Falubazie?

Odejść jest sporo, ale ja nie miałem żadnego wpływu na nie. Zastałem tę kadrę. Być może o kogoś jeszcze zawalczę, bo mam inne spojrzenie, ale czy się uda – nie wiem.

Doszedł Wojtek Okińczyc i to jest dobra wiadomość. Został Martins Ekwueme – to dobrze, bo miał odejść, ale cieszę się, że podjął ostatecznie inną decyzję.

Grupa najzdolniejszych chłopaków z U-19 i U-17 już z nami trenuje i tak to będzie wyglądać. Być może dojdzie jeszcze jedno nazwisko.

W III lidze jest potworny ścisk w tabeli. Falubaz jest przedostatni, co prawda do 10. miejsca traci tylko cztery punkty, ale objęcie teraz drużyny jest jednak ryzykowne.

Jak przychodziłem do Arki, było 11 punktów do odrobienia, żeby nie spaść do okręgówki. Kiedy przejmowałem pierwszy raz Koronę, było chyba z 10. Wiadomo, to piętro niżej. Ale trzeba było jeszcze bardziej gonić.

Mam już rozeznanie co do tej III ligi. Rozmawiałem z kilkoma trenerami, którzy prowadzą w niej zespoły. Płynie od nich takie przesłanie: każdy z każdym może tutaj wygrać. Ja to potwierdzam, decydują jakieś niuanse, stałe fragmenty gry. Nad tym musimy pracować.

Patrzyłem na pierwsze cztery kolejki, mamy na wstępie dwa wyjazdy. Generalnie jest tak, że teoretycznie mamy trudnych przeciwników na początku. Uważam, że to bardzo dobrze. Po zimie forma jest jeszcze niepewna. Ci mocni będą na pewno mocni także w późniejszym terminie, a z kolei ci słabsi mogą mieć dobry start, bo za wszelką cenę chcą gonić. Na starcie szanse są dużo bardziej wyrównane.

Padnie w tym wywiadzie deklaracja: utrzymam Falubaz w III lidze?

W sporcie nie ma pewników. Ale gdybym w to nie wierzył, nie podjąłbym się tego. Absolutnie w to wierzę. Absolutnie.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

One thought on “Sawicki: To nie jest ucieczka [ROZMOWA]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content