Emocje jak u Hitchcocka! Astra wygrywa z Sobieskim

– To było meczycho! – mówili kibice wychodząc ze spotkania Astry Nowa Sól z Sobieskim Żagań w pierwszym spotkaniu rundy play-off. Koliberki walczyły o każdą piłkę, zawodnicy zostawili na boisku wiele potu i serca. Efektem wygrana 3:1

Trybuny pełne kibiców stają się tradycją meczów w Nowej Soli. Nie inaczej było tym razem. Z każdym meczem przybywa trąbek, gwizdków czy tamburynów. Trwa budowa Koliberkomanii.

Zagraliśmy w składzie: Witkiewicz, Janusz, Kleinschmidt, Jeton, Adrian Zakrzewski, Kołodziejczyk i Odwarzny.

W pojedynku z Sobieskim nie było łatwo. To derby, grały doskonale znające się drużyny, za każdym razem pojedynek Astry i Żagania wywołuje wiele emocji. Tym bardziej że w składzie Sobieskiego gra dwóch nowosolan: Goltz i Majewski. Również inni byli zawodnicy Astry – Skibicki i Ruciński. Z kolei trener Sobieskiego Artur Chaberski po przegranym w styczniu meczu naszej drużyny nie szczędził Koliberkom przykrych słów. Podopieczni trenera Jetona byli zmotywowani, żeby udowodnić, że się mylił.

Astra walczyła i ani na chwilę nie spuściła w tym meczu głowy. Graliśmy punkt za punkt, żadna z drużyn nie osiągała zdecydowanej przewagi. W pierwszej partii wygrała Astra 25:22.

Drugi set był powtórką pierwszego, jeśli chodzi o jego przebieg, natomiast w końcówce należał jednak do Sobieskiego, który wygrał po fantastycznym, emocjonującym finiszu 28:26.

Emocje rosły z każdą minutą. Walczące na parkiecie drużyny były zdeterminowane i każda chciała wygrać trzeciego seta. Przewaga raz należała do jednej ekipy, raz do drugiej. Znowu szala przechyliła się naszą korzyść, zwyciężamy 26:24.

A co w czwartej partii? Kulminacja emocji, kibice dawali radę! Od 20. punktu drużyny walczyły do upadłego, na zmianę wygrywając kolejne piłki. – Ostatni, ostatni! – krzyczeli kibice Astry. Ale za chwilę Sobieski zdobywał punkt i znowu był remis.

Ale wtedy nastąpił moment, który będzie długo wspominany. Po zagrywce Dawida Witkiewicza przyjęcie Sobieskiego, wystawa i atomowy atak Alana Goltza, broni tę piłkę Adrian Zakrzewski; później nasza wystawa i atak nowosolan, szczelny blok Żagania i piłka trafia znowuż na połowę Koliberków. Sceny, która miała miejsce później, nie powstydziłby się Alfred Hitchcock. Nieprawdopodobnie obronił Przemysław Jeton, podbił tuż przy stoliku sędziowskim Witkiewicz, wpadając w ławkę trenerską i prawie zderzając się z Bartkiem Odwarznym, naszym libero, Maciej Klainschmidt przebił piłkę na połowę przeciwnika. Siatkarze Sobieskiego byli pewni, że piłka wpadnie w aut i nie odpuścili ją. Tymczasem ku ich wielkiemu zaskoczeniu trafiła w boisko.

Przy potężnym aplauzie publiczności Koliberki wygrały czwartego seta 26:24 i cały mecz zasłużenie 3:1. Szaleństwa na trybunach nie było końca.

Zawodnikiem meczu został wybrany Adrian Zakrzewski. – Jestem w szoku, bardzo się cieszę. Dla mnie to były od początku wielkie emocje. Trudno mi ochłonąć, tym bardziej że graliśmy przed tyloma fantastycznymi kibicami. Dzisiejsze wyróżnienie to dla mnie wielki zaszczyt i motywacja do ciężkiej pracy – powiedział na gorąco po meczu A. Zakrzewski.

Z wyniku spotkania nie był zadowolony trener Sobieskiego Żagań Artur Chaberski: – Byłem chyba największym motywatorem Astry na ten mecz. Bardzo fajnie dziś zagraliście. My troszkę słabiej. Gratuluję zawodnikom nowosolskiej drużyny, widać duży progres. Nam kontuzja Przemka Kempskiego popsuła trochę szyki. Będziemy starali się odrobić stratę u siebie 7 kwietnia. Jestem pewien, że to także będzie ciekawe widowisko, bo to w Nowej Soli było rzeczywiście wyjątkowe. Trzeba przyznać, że zapewniliście bardzo dobrą oprawę. W sporcie o to chodzi, żeby wszystkie strony kibicowały swoim zawodnikom i żeby wszyscy się dobrze bawili. My dzisiaj nie jesteśmy do końca zadowoleni ale mam nadzieję, że ta wojna skończy się po myśli Żagania.

Trener Jeton zwrócił uwagę z kolei uwagę, że na takie mecze nie trzeba specjalnie mobilizować zawodników. Oprócz wielkiego serca i zaangażowania doszła ogromna wola walki w całej drużynie. – Dlatego chciałem w play-offach zagrać z Żaganiem. Wiedziałem, że na tego przeciwnika motywacja zawsze jest bardzo duża. Dzisiaj wyjątkowo widać było siłę drużyny. Każdy, kto wchodził na boisko, dawał z siebie wszystko – stwierdza P. Jeton. Pochwalił dobrą i rozważną grę A. Zakrzewskiego. – Przewiduję, że w Żaganiu nie będzie mniejszych emocji. Będzie o wiele trudniej, bo bez wsparcia naszej publiczności. Zawsze są z nami najwierniejsi kibice, ale nie będzie takiej ilości pozytywnej energii jak u siebie. Tym bardziej że siatkarze z Żagania wyjdą maksymalnie zmotywowani – przyznaje P. Jeton.

Drugi trener Koliberków Aleksander Karimow w pomeczowym komentarzu podkreślił, że powinni żałować wszyscy, którzy nie uczestniczyli w meczu na żywo. – Jeżeli ktoś ogląda mecze w telewizorze, to zobaczy kawał dobrej siatkówki, ale każdy mecz na żywo to wielkie przeżycie. Nasza drużyna pokazała w ostatniej akcji, że potrafi wybrnąć z trudnej sytuacji. Ostatnia piłka była majstersztykiem naszych zawodników – zwrócił uwagę A. Karimow.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content