Bieganie z różańcem w ręku [ROZMOWA O BIEGU DO PUSTEGO GROBU]

– Kto wie, może w czasie biegowych wędrówek wątpiący natrafią na dowody istnienia Boga i pozbędą się swoich wątpliwości? – mówi Marlena Ratajczak z komitetu organizacyjnego Biegu do Pustego Grobu

Mateusz Pojnar: Z perspektywy organizatorów wszystko udało się tak, jak miało, czy były jakieś problemy?

Marlena Ratajczak: Przygotowanie tak dużej imprezy biegowej przez osoby, które na co dzień zajmują się zupełnie czymś innym, nie jest łatwym zadaniem. Od dwóch lat komitet organizacyjny jest w tym samym składzie i dzięki temu przy tej edycji wiedzieliśmy, co należy zmienić, poprawić, co trzeba bardziej dopilnować. Może zabrzmi to zbyt śmiało, ale nie mamy sobie nic do zarzucenia. Utwierdzają nas w tym pozytywne opinie osób zupełnie nam obcych, jak i tych, które biorą często udział w bardziej prestiżowych imprezach.

Trzeba jednak pokreślić, że sam komitet organizacyjny bez licznego grona wolontariuszy i sponsorów nie byłby w stanie wszystkiego dopilnować. Warto pamiętać też, że nasz bieg nie jest biegiem komercyjnym i bez wsparcia nowosolan nie byłoby możliwe jego zorganizowanie. Poza tym to bardzo miłe usłyszeć od koleżanki z Warszawy, że biega u nas od pierwszej edycji i to jej ulubiony bieg. Zdaję sobie sprawę, że znajdą się osoby, którym coś nie będzie pasowało. Doszły nas np. słuchy, że na Pleszówku ktoś podawał wodę gazowaną. Nasza woda była w stu procentach niegazowana, ale już wiemy, że to była woda z prywatnego źródła.

Robicie wielką imprezę w Nowej Soli. Jaka jest recepta na taki sukces?

Tak, dobrze to pan ujął, to jest ogromny sukces. Sukces nas wszystkich, wszystkich nowosolan. Oczywiście ojcem tego sukcesu jest brat Grzegorz Marszałkowski, były proboszcz parafii św. Antoniego. To on jest pomysłodawcą biegu i mimo że został przeniesiony do Krakowa, zdecydował się na podtrzymanie tej pięknej tradycji.

My postanowiliśmy mu w tym pomóc. My, czyli ja, mój mąż Mariusz, Jarek Chróściel z żoną Olą, Romek Fedorczak i Marta Jasińska. To ogromne przedsięwzięcie, nad którym pracowaliśmy od kilku miesięcy.

Udało się dzięki wsparciu obecnego proboszcza – brata Kazimierza Golca, starostwa powiatowego, urzędu miasta, waszej gazety, parafii Wniebowzięcia NMP, sponsorów, wolontariuszy i wreszcie wspaniałych kibiców, którzy stanęli na wysokości zadania i przywitali biegaczy z całej Polski.

Dzięki temu, że biega coraz więcej ludzi z Nowej Soli i okolic, ten bieg w naszym pięknym mieście ma szansę na przetrwanie kolejnych edycji. Tego nam wszystkim życzę.

Pani również biegła, jak pani ocenia swój start?

Było lepiej, niż sobie zaplanowałam, ale już po wszystkim czułam lekki niedosyt. Od kilku dni przed biegiem byłam bardzo pochłonięta przygotowaniami. Jak powierzono mi tak ważne zadanie, starałam się dopilnować wszystkiego najlepiej, jak potrafię. To jednak wymagało poświęcenia. Nie myślałam o dobrym wyniku, bardziej o zaliczeniu biegu. Wystartowałam zmęczona, głodna, zestresowana…

Już po pierwszym kilometrze wiedziałam, że będzie dobrze i na pewno wynik będzie lepszy niż w zeszłym roku. Wszystko szło dobrze do siódmego kilometra, kiedy to postanowiłam złapać wielkanocnego zająca (śmiech). Zaliczyłam upadek. Dziękuję biegaczom, którzy chcieli mi pomóc. Po tym upadku wstałam, otrzepałam się i po chwili marszu zaczęłam biec dalej.

Nie spodziewałam się, że zrobię taki wynik. Zabrakło mi 35 sekund do życiówki i pojawiło się pytanie, czy gdyby nie upadek udałoby mi się. Ale w tym biegu, przynajmniej dla mnie, ważniejszy od dobrego występu jest aspekt religijny.

Właśnie, aspekt religijny. Kto biegnie, ten dwa razy się modli?

Ten aspekt jest dla mnie rzeczywiście najważniejszy. Dla mnie każdy bieg jest takim biegiem pewnych religijnych rozważań – czasem zastanawiania się nad sensem życia, poszukiwania Boga i z każdym dotarciem do mety jest ta niesamowita eksplozja radości.

Na wszystkich swoich startach staram się przeplatać koraliki różańca. Po zmartwychwstaniu Jezusa kobiety ujrzały pusty grób, powiedziały o tym apostołom, którzy pobiegli, tak jak my w świąteczny poniedziałek, żeby sprawdzić, czy faktycznie grób jest pusty.

Powiedzenia „kto biegnie, ten dwa razy się modli” nie znałam, znam wersję „kto śpiewa, ten dwa razy się modli”. Kto mnie zna, ten wie, że nieźle fałszuję. Niestety, nie mam talentu do śpiewania, dlatego od dziś trzymam się tego powiedzenia o bieganiu, bo to lepiej mi wychodzi niż śpiew (śmiech).

Jako organizatorzy podkreślacie: to bieg dla wierzących i wątpiących.

Znam kilka osób niewierzących, którzy zaliczyli już parę edycji naszego biegu. To bardzo dobrzy ludzie. Myślę, że uczestnictwo w tej imprezie nie zmieniło ich postrzegania wiary. Cieszę się jednak, że taki charakter biegu nie przeszkadza im, by wziąć w nim udział.

Ci ludzie na temat biegu i całej organizacji wypowiadają się bardzo dobrze. Kto wie, może w czasie biegowych wędrówek natrafią na dowody istnienia Boga i pozbędą się wątpliwości?

Pobiegła pani ze szczególnymi intencjami?

Tak. Długo myślałam nad intencją, bo od kilku miesięcy odmawiam nowennę pompejańską w

różnych intencjach. Podczas biegu dziękowałam za wysłuchanie moich dotychczasowych próśb.

Zainteresowanie waszym biegiem jest olbrzymie. Nie planujecie powiększyć limitu startujących?

Ponad tysiąc osób to już ogromna impreza, która wymaga dodatkowych zabezpieczeń, a na te nie możemy sobie pozwolić. To też koszty, których nie jesteśmy w stanie pokryć.

Poza tym przepustowość trasy w niektórych miejscach jest za mała na pomieszczenie jeszcze większej liczby osób niż teraz. Byłam już na biegu, na którym dochodziło do przepychanek na początku trasy czy na węższych odcinkach. To bardzo niebezpieczne, a nie chcielibyśmy, by doszło do przykrych zdarzeń.

Na koniec proste pytanie: dlaczego warto wziąć udział w Biegu do Pustego Grobu?

Jest gros osób, które na co dzień nie biegają, a startują tylko w naszym biegu. To rodzaj poświęcenia, sprawdzenia siebie, zmierzenia się ze swoimi słabościami, a wszystko to w pewnej intencji. Chcą się przekonać, że Jezus rzeczywiście zmartwychwstał i jest obecny pośród nas. Takich ludzi nie trzeba przekonywać do tego biegu.

Specyfiką naszej imprezy jest termin. To jeden z niewielu biegów w Polsce, które odbywają się w drugi dzień Świąt Wielkanocnych. Zamiast siedzieć kolejny dzień przy stole i objadać się, można spędzić ten czas aktywnie. Ten argument, tak myślę, trafi i do wierzących, i do wątpiących. Poza tym atmosfera tego biegu jest wspaniała. Ludzie są radośni i szczęśliwi, biegną całymi rodzinami. To już po prostu kultowy bieg.

***

Jutro (niedziela) o godz. 9.00 na naszej stronie internetowej obszerna relacja z Biegu do Pustego Grobu.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content