Trener mierzy wysoko. Żarczyński na szkoleniu w Benfice [ROZMOWA]
Siedliszczanin Cezary Żarczyński, obecnie trener Akademii Olympic Wrocław, był na szkoleniu w Benfice Lizbona. – Tam trener stara się zawodnika naprowadzać na najlepsze rozwiązanie. I to w formie pytań, a nie gotowych odpowiedzi. Piłkarz ma wyciągać wnioski, sam szukać kreatywnych rozwiązań – mówi Żarczyński
Mateusz Pojnar: Jak trafiłeś na szkolenie do Benfiki?
Cezary Żarczyński: To był 10-dniowy staż, na który trafiliśmy pod koniec października dzięki współpracy Comt Coaching Club z moją Akademią Olympic Wrocław. Można było zobaczyć trenerów z całej Polski. Benfica ma jedną z najlepszych akademii świata.
Ale współpraca w ramach tego programu zaczęła się już w sierpniu – wspólnie z trenerami z Portugalii czy Hiszpanii prowadziliśmy Portugal Camp we Wrocławiu. Cały program trwa rok, w grudniu czeka nas kolejny PC najpewniej w czterech miejscach w Polsce. I kolejny staż w jednym z czołowych klubów naszej ekstraklasy. Mamy też jeszcze zajęcia z portugalskiego, angielskiego, ale i inne tematy, które mogą być wykorzystane później w pracy trenera.
Wcześniej byłeś na szkoleniu w Dinamie Zagrzeb. Obie szkółki mocno się różnią w filozofii prowadzenia młodzieży?
Jest różnica w myśli szkoleniowej. Nie chcę mówić, która jest lepsza, bo obie akademie są na najwyższym poziomie i wypuszczają do seniorów dużo młodzieżowców. Latem na Joao Felixie Benfica zarobiła 126 mln euro.
Widać różnicę w długości treningu. Zajęcia portugalskich dzieci trwają ok. 2-2,5 godz., a w Dinamie czy w Polsce znacznie krócej. Ok. kwadransa to sam „free time”: czas dowolności dla zawodników. Ale to nie są ciągłe strzały do bramki; doskonalą zwody, sami robią małe gry itd. To nawiązanie do piłki ulicznej, bo na ulicy nie ma trenera. Trener tylko przygląda się tej części treningu.
Na pełnowymiarowym boisku w Lizbonie nie było metra niezagospodarowanej przestrzeni. Naliczyliśmy 120 dzieci, z czego średnio na sześcioro przypada jeden trener. W Chorwacji były maks dwie drużyny na jednym boisku i trenerów było mniej.
W Lizbonie zajęcia były zorganizowane w formie stacyjnej i zawodnicy po określonym czasie zmieniali stacje. W Portugalii w młodszych grupach nie ma głównego tematu zajęć, tak jak np. u nas czy w Chorwacji. Na jednej stacji możemy np. zobaczyć pojedynki jeden na jeden, na drugiej wykorzystywanie gry w przewadze, na trzeciej ćwiczenia motoryczne czy grę. W każdej stacji trener zwraca uwagę na inne rzeczy.
W Benfice prawie wszystko starają się robić w grach, trener nie mrozi zajęć. Stara się zawodnika naprowadzać na najlepsze rozwiązanie. I to w formie pytań, a nie gotowych odpowiedzi. Piłkarz ma wyciągać wnioski, sam szukać rozwiązań. Widziałem niecodzienną sytuację: zawodnikowi wpadła piłka na siatkę bramkową i przez trzy-cztery minuty próbował ją ściągnąć. Dopiero potem wpadł na pomysł, jak to zrobić. Trener obserwował, sam nie pomógł.
W Chorwacji i Portugalii nie ma klas sportowych. Zajęcia są popołudniami w kilku miejscach. Zawodnicy są ciągle oceniani i ocena jest przekazywana rodzicom. Jak wyniki nie są wystarczająco dobre, po kontrakcie są zastępowani kolejnymi. W sumie w różnych strukturach Benfiki trenuje ponad 5 tys. dzieci.
W Lizbonie od najmłodszych lat nie zobaczymy berków; 4-, 5-latkowie mają już prawdziwy trening na dużej intensywności.
A jak wyglądał twój staż w Lizbonie?
Prócz wykładów na kampusie Benfiki, obserwacji treningów czy asystowania trenerom prowadziliśmy zajęcia z ściśle wybraną grupą z Polski, ale według myśli portugalskiej. Konspekty planował trener z Lizbony, też koordynował zajęcia. Jeszcze lepiej zrozumieliśmy, na czym to wszystko polega, w jaki sposób dobierane są środki treningowe do poszczególnych zajęć.
Widzieliśmy też mecze: Benfiki z Lyonem w Lidze Mistrzów i Sportingu z Rosenborgiem w Lidze Europy, dwa mecze ligi portugalskiej i mecz młodej LM. Wolnego czasu prawie nie mieliśmy, było intensywnie dzięki dobrej organizacji.
Czego się nauczyłeś?
Nie sądziłem, że po stażu będę miał w głowie tak dużo do przetrawienia – co miałoby być z dobrym efektem wykorzystane w polskich warunkach. To myśli odnośnie do jeszcze lepszej organizacji treningów, intensywności, zrozumienia gry czy wydłużenia efektywnego treningu na poszczególnego zawodnika.
Portugalska piłka kojarzy się z radością. Od początku tak są prowadzeni piłkarze – pod grę do przodu?
JEŚLI CHCESZ PRZECZYTAĆ WIĘCEJ, KUP E-WYDANIE „TYGODNIKA KRĄG”
- Agata Pałka ze srebrnym medalem w Pucharze Świata Seniorek - 20 marca 2024
- Bytom Odrzański: Rafał Hoszowski chce zostać burmistrzem - 15 marca 2024
- [REKLAMA] Jak PCOS wpływa na płodność kobiet? - 13 marca 2024