Koliberków rollercoaster. W środę nie wychodziło nam nic, w sobotę – wszystko

W środę Astrze nic nie wychodziło, ale w sobotę w naszej grze wróciło wszystko to, co najlepsze. Koliberki przenosiły swoich kibiców z piekła do nieba – najpierw przegraliśmy z Głogowem 0:3, by później wygrać z Oławą 3:0

Na mecz z Głogowem czekaliśmy od wielu tygodni. W terminie nie mógł się odbyć ze względu na kwarantannę Chrobrego. Później toczyły się kolejne spotkania zgodnie z harmonogramem rozgrywek. Wreszcie wpadł wolny, świąteczny dzień 11 listopada i mieliśmy możliwość rozegrania meczu z Głogowem.

To dla nas trudny przeciwnik. Mecze z dolnośląskim sąsiadem należą do wyjątkowo emocjonujących. Obie drużyny są mocne i ambitne, prężnie działają ich kluby kibica. Niestety, ze względu na pandemię nie zadudniły tym razem bębny, a doping musiał się przenieść przed ekrany komputerów. Wsparcie kibiców było widać w komentarzach przy transmisji.

Cieszyli się jednak tylko kibice Głogowa.

Kubeł zimnej wody

Koliberki w pierwszym secie nie poderwały się do lotu. Przeciwnik punktował Astrę bezlitośnie, a w szeregach nowosolan widać było niemoc. Pierwszego seta przegraliśmy 12:25.

To jednak była dopiero zapowiedź katastrofy.

JEŚLI CHCESZ PRZECZYTAĆ WIĘCEJ, KUP E-WYDANIE „TYGODNIKA KRĄG”

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content