Andrzej Kołodziej doznał poważnej kontuzji. Potrzebuje pomocy

Napastnik Dozametu Andrzej Kołodziej doznał ciężkiej kontuzji kolana. By wrócić do sprawności, a później na boisko, musi przejść drogą operację

Dozamet grał akurat mecz w Jaromirowicach. – Środkowy obrońca dostał piłkę, starałem się go nacisnąć, on zauważył, że biegnę i zmienił kierunek prowadzenia piłki. Upadłem i coś strzeliło mi w kolanie – mówi „Tygodnikowi Krąg” Andrzej Kołodziej, napastnik KSD.

Czuł, że to coś groźnego, bo rany wojenne już ma. Wcześniej miał kontuzjowane drugie, lewe kolano – jest po trzech zabiegach.

Po feralnym zdarzeniu w meczu z Alfą lekarska diagnoza brzmi dla piłkarza jak wyrok. Kilka jej fragmentów: „Całkowite zerwanie ACL (więzadło krzyżowe przednie)”, „częściowe uszkodzenie PCL (więzadło krzyżowe tylne)”, „złamanie obwodowej części kłykcia przyśrodkowego kości udowej”, „złamanie wgnieceniowe przedniej części kłykcia bocznego kości udowej”, „obustronne naciągnięcia więzadeł rzepkowo-udowych”, „duża ilość płynu w tkance podskórnej”, „złożone pęknięcie rogu tylnego łąkotki bocznej”.

Dozamet uruchomił zbiórkę na operację dla piłkarza. Cel to 15 tys. zł. Znajdziecie ją wpisując na portalu Zrzutka.pl jej tytuł: „Operacja kolana i powrót do zdrowia Andrzeja”.

– Myślę, że czeka mnie osiem miesięcy przerwy. Minimum – rozkłada ręce snajper KSD. – Jak zobaczyłem tak pozytywną reakcję ludzi na zbiórkę, ucieszyłem się. Chociaż nie chciałbym, żeby była potrzebna. Trudno się patrzy na mecz, kiedy nie można wyjść na boisko [rozmawiamy w przerwie spotkania KSD – Ochla]. Chciałbym chłopakom pomóc. Chcę wrócić na boisko, choć zobaczymy, jak ułoży się rehabilitacja. Różnie w życiu bywa.

Kto zna Andrzeja, ten wie, że jest duszą towarzystwa, serdecznym chłopakiem, który nie odmawia pomocy. Dziś sam jej potrzebuje. Spróbujmy go nie zawieść.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG