W pięknym Izraelu

Olimp Nowa Sól jest po izraelskim zgrupowaniu. – Zostaliśmy przyjęci bardzo przyjaźnie, atmosfera była wręcz rodzinna – wspomina trener Dariusz Giedziun. Izraelczycy zapowiedzieli, że latem przyjadą do Nowej Soli na Solanin Cup

Zazwyczaj Olimp zimą lądował w Karkonoszach i tam, w ostrych górskich warunkach, szlifował formę na nowy sezon. W tym roku zmiana – Pomarańczowi zamienili zimową scenerię na bardziej egzotyczną.

– Wyjazd do Izraela zacząłem planować w październiku – mówi „Tygodnikowi Krąg” trener Olimpu Dariusz Giedziun. – Wtedy okazało się, że nie wszyscy mają paszporty. Do poruszania się po Unii Europejskiej wystarczy dowód, ale Izrael to inny temat i paszport musi być pierwszym punktem na drodze planowania.

Formalności zostały załatwione i można było ruszać. Tuż przed startem do Izraela nasi byli jeszcze na Cyprze, gdzie uczestniczyli w turnieju. O tym pisaliśmy już w „TK”.

Sam lot do Tel Awiwu był krótki. Dłuższa okazała się odprawa na lotnisku. – Mój Przyjaciel Lior Landsberg zabezpieczył nam przejazd do Bat Jam. Byliśmy tam ok. godz. 13.00 – wspomina trener Giedziun. – Mieliśmy jeszcze cztery godziny do zakwaterowania się. Dojechaliśmy na salę treningową Liora, poszliśmy zjeść izraelskie kebaby i zaliczyliśmy plażę. O 17.00 szybki kwaterunek, odpoczynek i o 19.15 byliśmy już na treningu. Z Liorem ustaliłem plan tygodniowy.

– Rano robiliśmy trening na ekspanderach z podbiegami po schodach, po południu mieliśmy zajęcia na macie – opowiada Giedziun. – Pojechaliśmy też do Wingate – to ośrodek, w którym mieszkają i trenują zawodnicy z kadr narodowych. Uczestniczyliśmy w treningach kadetów, juniorów i seniorów. Po dwóch intensywnych treningach w Wingate pozostawał tylko odpoczynek i szybki posiłek. Trenerzy i zawodnicy przyjęli nas bardzo przyjaźnie.

Warunki do ciężkiej pracy były świetne. Sala Landsberga ma ok. 160 m kw. Oprócz maty jest też siłownia. – Treningi przebiegały w podobnym schemacie: trochę techniki i potem randori – opowiada trener Olimpu. – Mogliśmy sparować z zawodnikami w wieku od kadeta do seniora. Izraelskie judo jest bardziej elastyczne, techniczne. Inaczej walczy się z Niemcami, którzy oczywiście też mają technikę, ale ich walka jest bardzo siłowa. Podczas tego zgrupowania stoczyliśmy ponad sto walk, wzmocniliśmy się siłowo, technicznie i wytrzymałościowo. Zostaliśmy przyjęci bardzo przyjaźnie, atmosfera była wręcz rodzinna.

Szkoleniowiec Olimpu podkreśla, że jego judocy pokazali się sportowo z dobrej strony. Mogli też pozwiedzać. Gdy mieli dzień wolnego, przeszli się do Jaffy. Tej samej, o której w „Nawróconym w Jaffie” pisał Marek Hłasko. – Zjedliśmy dobą pizzę i wróciliśmy do domu, a potem na wieczorny trening – wspomina Giedziun. – W drugim tygodniu pojechaliśmy do Jerozolimy i nad Morze Martwe. Będąc w Izraelu warto odwiedzić Jerusalem, a kąpiel w Morzu Martwym powinna być obowiązkiem.

Giedziun ocenia, że ten wyjazd był dobrze przepracowanym czasem: – Biorąc pod uwagę możliwości organizacji treningów, logistykę – na pewno tam wrócimy. Zaproszenie na kolejną Misję Izrael już mamy. Zawodnicy z Izraela zapowiedzieli się też na naszym Solanin Cup. Zabrakło nam jednak polskich Karkonoszy, mrozu, śniegu, pieszych wędrówek. Latem nadrobimy zaległości.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

Mateusz Pojnar
Latest posts by Mateusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content