Koronawirus. Ks. Przychodny: Widzę, ilu mamy cichych, wspaniałych bohaterów
Mariusz Pojnar: Nasz świat się zatrzymał, zmienił się. Księdza parafianie w wielu przypadkach nie mogą pracować, siedzą w domach, a ksiądz msze odprawia w pustym kościele. I do tego idzie ksiądz do wiernych z palmami ubrany w maseczkę. Co ksiądz myśli o tych nowych okolicznościach?
Ks. Sławomir Przychodny: Może zacznę od tego, że do mnie ludzie, moi parafianie, często dzwonią i pytają o sprawy związane z koronawirusem. Opowiadają o związanych z epidemią niepokojach. Staram się ich uspokajać.
Faktycznie znajdujemy się w trudnej sytuacji, ale myślę, że wiara ludziom bardzo pomoże. Modlimy się codziennie w intencji parafii. W kościele może być tylko pięć osób i tego oczywiście dotrzymujemy. Ostatnio zawierzyłem też naszą parafię przed Matką Boską Fatimską [w Lubieszowie jest figura z Fatimy – red.], ale też całą naszą ojczyznę, prosząc o wstrzymanie tej epidemii.
Są wierni, którzy pytają księdza, czy to jest kara za grzechy?
Miałem takie pytania – i to nie raz. Odpowiadam, że Pan Bóg jest miłosierny. I jeśli już myśleć o tym w ten sposób, to może bardziej w tym sensie, że upomina nas, żeby się zatrzymać w tym pędzie, zastanowić nad sobą.
Może na nowo zbliżyć się do siebie, do swoich bliskich. To może być czas, w którym ludzie odkryją na nowo wartość własnej rodziny.
JEŚLI CHCESZ PRZECZYTAĆ WIĘCEJ, KUP E-WYDANIE „TYGODNIKA KRĄG”
- Ostatnie chwile „Tygodnika Krąg” - 14 czerwca 2024
- Trzy medale Rafała Poklepy! - 14 czerwca 2024
- Już jutro rozpoczyna się Święto Solan! - 13 czerwca 2024