Skarby ze strychu. Jak pan Adam znalazł obrazy Joachima Stenzla, artysty z Neusalz

Strychy, kojarzone zazwyczaj z królestwem suszącego się prania i składem rzeczy niepotrzebnych, które jednak żal wyrzucić, potrafią kryć o wiele więcej. Ta historia pokazuje, że w powleczonym kurzem i pajęczynami bałaganie znaleźć można wartościowe rzeczy

Pan Adam z Nowej Soli przypadkowo na strychu znalazł dwa stare obrazy. Okazało się, że ich autorem jest Hans-Joachim Stenzel, malarz urodzony w 1926 roku w Neusalz [nasz archiwalny tekst o nim na str. 17 – dop. red.]. Pejzaż i martwa natura z kwiatami powstały w 1944 i 1945 roku.

– Mieszkałem w tej kamienicy na początku lat 80., ożeniłem się tutaj i wprowadziłem. Potem w 1983 wyprowadziłem się na osiedle Konstytucji. Na tym strychu od początku lat 80. nic się nie zmieniło. Doszło łóżeczko, rower jakiś, ale tu generalnie nikt nawet za bardzo nie wchodził. Na ten strych po prostu się nie wchodziło, bo nie było po co. I któregoś razu ostatnio coś tu przeglądałem. W rogu, w kącie stały jakieś tyły od mebli, płyty i między nimi, patrzę, są jakieś obrazy. Niektóre w ramkach, pamiątki pierwszej komunii mojej teściowej z roku 1944, poniemieckie zdjęcia oprawione w ramki. Ale też takie bez ram, bez niczego. Wszystko niezabezpieczone, ot tak ustawione pod ścianą po prostu – opowiada o znalezisku nowosolanin.

Zapomniane sezamy

Zazwyczaj od lat schowane skarby przestają być nimi przy okazji wielkich remontów. W Nowej Soli co chwilę gruntownie odnawiana jest jakaś kamienica, zazwyczaj remonty obejmują elewację i dach. Wtedy trzeba uprzątnąć pomieszczenia, gdzie zazwyczaj się nie zagląda lub robi to bardzo rzadko. Bywa, że wpadają wtedy w ręce przedmioty, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia.

Podobnie jest z remontami mieszkań, zazwyczaj tych w starym budownictwie. Raz po raz ktoś znajomy znajduje podczas remontów może nie wielkie skarby, ale pamiątki po Niemcach, którzy do 1945 roku w tych mieszkaniach żyli – fotografie, gazety, pocztówki, stare listy są standardem. Ale od lat skrywane sezamy bywają bardziej zaskakujące. Nowosolanie w swoich mieszkaniach, na strychach, w piwnicach czy ogródkach potrafią znaleźć porcelanę, medale, sztućce, choć zazwyczaj nie chcą się tym chwalić w obawie, że jakaś instytucja stwierdzi, że nie wolno tych rzeczy zostawić sobie. Bywa, że trzeba je nie tylko oddać, ale dodatkowo, np.: za grzebanie w ziemi, można zostać ukaranym.

Skąd te skarby się biorą? To akurat jest dość proste. W 1945 roku Niemcy w pośpiechu uciekali ze swoich domów przed Armią Czerwoną. Zabierali ze sobą tylko to, co najbardziej wartościowe i konieczne do życia i co zmieściło się na wóz lub do walizki. Resztę zostawiali, część ze swoich rzeczy zakopywali w pobliżu domów, za belkami na strychu, w zakątkach piwnic, licząc, że być może kiedyś uda się tu wrócić i te rzeczy na nich zaczekają.

Nie da się zabrać całego życia ze sobą, nie spakujesz wszystkiego z mieszkania w walizkę. Gdyby nam dziś przyszło stanąć przed tragicznym wyborem, co zabrać, a co zostawić, też przecież zrobilibyśmy tak samo, trzeba by decydować, co bierzesz, a co zostawiasz.

Nie wiadomo, jak tu trafiły

Ktoś zatem te obrazy Stenzla musiał zostawić. Co znamienne, kiedy te obrazy powstawały, malarz miał 18-19 lat. Oba są namalowane nie na płótnach, a na twardych, drewnopochodnych płytach. Być może uczący się dopiero malarskiej sztuki młody Stenzel wybierał takie właśnie podręczne i łatwo dostępne materiały, bo płótna były na pewno o wiele droższe. Być może podłoża użyte do malowania są częściami mebli, płytami, jakie umieszcza się zazwyczaj z tyłu mebli. Mogą też o tym świadczyć dziury po gwoździach, które znajdziemy na obrzeżach tych płyt.

Obrazy musiały przewędrować na strych pana Adama kilkadziesiąt metrów, z kamienicy nr 8 przy ul. Zjednoczenia, do kamienicy pana Adama. Czy były prezentem, podarunkiem młodego malarza dla kogoś? Czy ktoś je przeniósł już po wojnie?

– Nie mam pojęcia, skąd te obrazy się tutaj znalazły. Zastanawiałem się nad tym i wydaje mi się, że te obrazy na ten strych musiały trafić przed rokiem 1950. Wtedy ten strych to była jedna wielka przestrzeń, nie był podzielony. Ktoś je postawił być może akurat w tym kącie, potem nikt tego nie ruszał, nawet wtedy, jak stawiano na strychu ścianki żeby go podzielić dla mieszkańców i tak stały, aż je znalazłem. W tej stercie przy ścianie stały też rzeczy dostawione przez moich teściów, może oni widzieli te obrazy, ale nie zwrócili uwagi, kto się w latach 50. interesowałby jakimiś starymi, poniemieckimi obrazami ze strychu – wyjaśnia pan Adam.

Ale pan Adam się zainteresował. – Zacząłem się przyglądać tym obrazom, patrzę, są sygnowane. Najpierw zobaczyłem „HJS”, zacząłem je lekko czyścić, bo one tam stały tyle lat i były po prostu brudne i potem zobaczyłem nazwisko „Stenzel”. Są daty: 1944 i 1945 rok. Zacząłem szukać informacji w internecie. I od razu trafiłem na ten pana świetny artykuł o malarzu z Neusalz. I się okazało, że mieszkał kilka kamienic obok, pod nr 8. Przeglądałem w internecie inne jego obrazy i da się zauważyć pewne podobieństwa. One są troszkę zniszczone, mają dziury po gwoździach, ale jak ktoś by się nimi profesjonalnie zajął, na pewno wróciłyby do świetności. Podejrzewam, że te obrazy nigdzie nie są skatalogowane – mówi znalazca obrazów Stenzela.

Muzeum Miejskie zainteresowane

Kiedy tylko dowiedziałem się o znalezisku pana Adama, od razu poinformowałem o tym dyrektora nowosolskiego muzeum dra Tomasza Andrzejewskiego. Nie kryje, że muzeum byłoby zainteresowane kupnem znalezionych obrazów, ale w „lepszych czasach”. Sam znalazca również zaznacza, że wolałby, aby zostały w Nowej Soli.

– Te obrazy, jakbym miał wybierać, to nie sprzedałbym ich handlarzowi, wolałbym żeby zostały w naszym muzeum, może jakby odezwał się ktoś z rodziny malarza, to bym się zastanawiał, ale gdyby różnica nie była wielka, wolałbym, żeby zostały w Nowej Soli. Nie mam pojęcia, ile one są warte, w sumie to pewnie jedne z jego pierwszych obrazów – mówi pan Adam.

Muzeum z pewnością dałoby tym obrazom nowe życie. Po pierwsze, na pewno przeszłyby odpowiednią konserwację. Co chyba najbardziej istotne, przed zakupem trzeba by w jakiś sposób potwierdzić, że faktycznie są to obrazy Stenzla, a to zapewne zajęłoby trochę czasu, a także wymagałoby jakichś nakładów finansowych.

***

Przypominamy artykuł z lipca 2017 roku

Pejzażysta z Bahnhofstrasse

Sobota, 12 czerwca 1926 roku. Żona policjanta Ernsta Stenzela, Joanna z domu Weber, jest w zaawansowanej ciąży, czeka na dziecko, czuje, że to już chyba dziś. Po kogo posyła? Być może po ówczesną nowosolską akuszerkę Marie Makowiak mieszkającą przy Friedrichstrasse 19, dzisiejszej ulicy Witosa.

Ernst i Joanna Stenzel mieszkają przy Bahnhofstrasse 8. Ich sąsiadami są: architekt Artur Bormann, nauczyciel Franz Fabian, starszy sierżant policji Richard Ackermann, nauczyciel Josef Kolibius, dyrektor stoczni Ewald Machule, Emma Kragefsky. Dziś to duża kamienica przy ul. Zjednoczenia 8, naprzeciwko Rossmana. Tak się składa, że nie zmieniła się do dziś numeracja.
Słychać krzyk nowo narodzonego dziecka. Chłopiec.

Archiwum Państwowe udostępnia skany ksiąg chrztów kościoła ewangelickiego z Neusalz. Trzeba znaleźć odpowiedni rocznik, znać datę urodzenia dziecka, dzięki temu np.: można dojść do informacji, jak na imię mieli rodzice ochrzczonego dziecka. Kiedy ma się imiona rodziców, wtedy analizując książki adresowe sprzed wojny można namierzyć, gdzie dana rodzina mieszkała, kto mieszkał tam prócz nich lub w pobliżu.
Na stronie 313 wspomnianej księgi chrztów, pod pozycją nr 151, znajdziemy wpis z niedzieli 11 lipca 1926 roku. Urodzony miesiąc wcześniej w rodzinie Stenzel chłopiec otrzymuje imiona Hans-Joachim.

Dorasta w Neusalz. Od dzieciństwa wykazuje duże umiejętności plastyczne, już jako 8-latek, w 1932 roku, wygrywa nawet konkurs plastyczny. Ale chyba kariera malarza nie była mu pisana, być może proza życia spowodowała, że po szkole trafia jako stażysta do nowosolskiego magistratu, gdzie wśród papierków, w nikłym świetle lamp, siedziałby w jednej z klitek w budynku przy dzisiejszej ul. Moniuszki i wiódł spokojny, mieszczański żywot.
W 1943 roku Hans-Joachim Stenzel rzuca staż i decyduje się zdawać egzaminy do Mistrzowskiej Szkoły Sztuki Stosowanej we Wrocławiu. Dostaje się, w pierwszym semestrze studiował pod okiem profesora Alberta Helma, zdobył też pierwszą nagrodę studentów sztuki śląskiej oraz stypendium.

Nie wiem, czym 17-letni wówczas Hans-Joachim podpadł, ale 20 lipca 1944 roku był przesłuchiwany przez Gestapo. Raptem pięć dni później, 25 lipca, Wrocław zostanie ogłoszony miastem twierdzą (Festung Breslau).

19 stycznia 1945 roku na rozkaz gauleitera Śląska Karla Hankego większość ludności cywilnej miasta zostaje ewakuowana. Według szacunków podczas ewakuacji z zimna i przemęczenia zginęło 90 tys. osób. Ci, którzy przeżyli drogę, dotarli do Drezna na przełomie stycznia i lutego 1945 roku. Wśród nich jest Hans-Joachim Stenzel. Ale 13 i 14 lutego 1945 wskutek nalotów sił alianckich miasto zostaje zniszczone, ginie ok. 25 tys. osób.

Malarz z Neusalz przeżyje, z Drezna ruszy do Frochheim w górnej Bawarii, do 1949 roku będzie miał tutaj pracownię, tu zacznie się kształtować jego styl. W 1948 roku zaczyna studia malarskie w Monachium i Wiesbaden, tak rozpoczyna się jego kariera cenionego malarza pejzażysty. Z czasem zaczyna także uczyć, w Erlangen, a potem w latach 1950-1972 w Norymberdze. Miał szereg wystaw: w Norymberdze, Stuttgarcie, Paryżu, Zurichu, Biarritz, Palm Beach.

Zainteresowany Afryką, jej przyrodą, wyjeżdża malować do Kenii. W 60. urodziny, w 1986 roku, galeria Weigl z Norymbergii wydaje album z jego pracami oraz organizuje jubileuszową wystawę. Od 1990 roku był dyrektorem artystycznym der Siemens Malgruppe w Erlangen. W 1995 roku obchodzi 50. rocznicę działalności artystycznej, z tej okazji zorganizowana zostaje retrospektywna wystawa w Erlangen w Palais Stutterheim, na której prezentowane są 142 prace. W 1996 roku, w 70. urodziny, w galerii Weigl zorganizowana zostaje kolejna wielka wystawa, zostaje także wydany album z przedmową profesora Koschatzkyego z Wiednia. Stenzel nadal aktywnie pracuje: w Niemczech, we Włoszech a także ponownie w Kenii.
Całe życie Hans-Joachim Stenzel związał z malarstwem, olejnym, akwarelowym, pastelowym, lubił też rysować kredkami świecowymi.

Urodzony w Neusalz, w domu przy Bahnhofstrasse 8, Hans-Joachim Stenzel zmarł 9 maja 1998 roku w Weiden. Jest jednym z najbardziej uznanych niemieckich pejzażystów. Jego prace można kupić od 500 euro w górę.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content